Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-10-2010, 20:38   #288
Tammo
 
Reputacja: 1 Tammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputację
część druga

Dzielnica samurajska, Kosaten Shiro, Zamek Rozdroży, terytorium Klanu Żurawia; zima, rok 1113


W drodze z dojo Kosaten Shiro do rezydencji Doji Yasuhiko; 14 dzień miesiąca Togashi, początek godziny Onnotangu


Dojo Kosaten Shiro odprowadzało obu samurajów Feniksa licznymi spojrzeniami, zabarwionymi respektem. Wieści miały się wkrótce rozejść, odpowiednio jeszcze ubarwione. Tymczasem jednak dopiero wymieniano się podekscytowanymi uwagami, dotyczącymi przebiegu pojedynków. Na pozór nie zwracając uwagi na bushi Shiba, by z oddali, spoglądać za nimi, zapamiętując obu, choć w szczególności starszego.

* * *

- Naritoki-aniki. Pokonałem Inouzuka-san, lecz nie znam reputacji tego szermierza. Wydawał się być osobą znaną w Kosaten-shiro. Czy wiesz może co mówią o nim w twierdzy? Ku mojemu wstydowi, nie znam również konsekwencji, przywilejów i obowiązków statusu gościa w Kosaten Shiro.
- Wiesz tyle, co i ja na temat Kakita Inouzuka-san. Co do bycia gościem - dziś rano przybył do rezydencji posłaniec, mając nadzieję odczytać Ci odpowiednie pismo. Obiecałem, że Cię odnajdę i że wrócimy na śniadanie, zatem za chwilę obaj się dowiemy. Różni się to w zależności od życzeń gospodarza, czyli zarządcy miasta. Ach, jedna rzecz. Bądź na porannym treningu, Hiroshi. Z pierwszymi promieniami słońca, nasz gospodarz zgodził się hojnie użyczyć nam domowego dojo.

Hiroshi lekko uśmiechnął się przytakując. Najwyraźniej okazja na poznanie przebiegu pojedynku brata zjawi się szybciej niż zakładał.


Rezydencja Doji Yasuhiko, południowe skrzydło, piętro; 14 dzień miesiąca Togashi, godzina Onnotangu


Niestety, po dotarciu do rezydencji okazało się, że posłaniec już wyruszył szukać Hiroshiego gdzie indziej. Niewiele też było czasu, ponieważ przed posiłkiem należało się obmyć oraz odłożyć broń do pokoi i przebrać - a wszystko to musiało zająć czas, większy niż został do ustalonej godziny porannego posiłku. Na szczęście Doji Ameiko-san stanęła na wysokości zadania, uprzejmie przesuwając posiłek akurat o tyle, by obaj Shiba mogli się nań nie spóźnić, oficjalnie zaś dlatego, by można go było zjeść w pokoju z widokiem na ogród, ciesząc się ładną jak na tę porę roku - pogodą. Dla komfortu jedzących, zadbano o to, by do pomieszczenia wstawić kosze z rozżarzonym węglem, zaś potrawy podawano parujące a napoje dolewano, donosząc je gorące z kuchni. Oficjalny powód był bez zastrzeżeń, ponieważ wszystkie te przygotowania w oczywisty sposób wymagały czasu i przesunięcie śniadania o ćwierć godziny było całkowicie uzasadnione.

Przemyślenia Hiroshi na temat śniadania okazały się prorocze. Yasuhiko trzy razy próbował dyskretnie poruszyć temat 'tej sprawy, o której wspominałem Ci, Shiba-san, niedawno', lecz Naritoki spoglądał uważnie na gospodarza i zaczynał go słuchać, całym sobą, co zmuszało Yasuhiko-dono do precyzowania pytania. Oczywiście na sprecyzowane pytanie zawsze można było udzielić wymijającej odpowiedzi, choć - jak zdołał się już nauczyć młodszy z Shiba - Naritoki nie udzielał odpowiedzi wymijających. On udzielał prawdziwych, choć mało kto potrafił to dostrzec z racji jego introwertycznej natury. Jeśli więc padało pytanie:

- Zatem, czy sądzisz, że takie słowa padną jeszcze?

Oczywistą była odpowiedź:

- Nie sposób rzec na pewno, Doji-san, lecz nie spodziewałbym się ich w najbliższej przyszłości.

Pytanie o to, czy sprawa została załatwiona pomyślnie, dawało jedynie lakoniczną odpowiedź w rodzaju "jak najbardziej", zaś drążenie dalej, na przykład przez

- A dlaczego tak uważasz, Shiba-san?

Wywoływało jedynie odpowiedź ogólną, jak:

- Uważać inaczej, oznaczałoby wątpić w honor samuraja.

Gdyby nie śmiertelna powaga na twarzy Naritokiego, taka rozmowa oznaczałaby kpinę, lecz - oczywiście - Shiba nie kpił. Nie miał natomiast absolutnie żadnej intencji dyskutowania o szczegółach sprawy już załatwionej i zamkniętej.

Co nasunęło Hiroshiemu myśl, że może podejść podobnie do omawiania swojego pojedynku jutro. Ale póki co, młodzieniec cieszył się tak pięknie rozpoczętym dniem i frustracją niemłodego już Doji, który nie raz już dał się poznać jako człek lubiący drobne złośliwości.

Rzeczony Doji jednak w pewnym momencie przyłapał młodego Feniksa na promiennym uśmiechu po kolejnej wymianie zdań z jego starszym bratem i rzekł znienacka, mocno poirytowany:

- Hiroshi-san! Twój brat cieszy się jedzeniem, Tobie widzę, humor i apetyt również dopisuje, czy możesz zatem wspomóc tu obecnego niedołężnego starca i podzielić się z nim radością? Czy również masz zamiar enigmatycznością godną TOGASHI odmawiać mi drobnej satysfakcji zaspokojenia ciekawości? Nawet - dodał Yasuhiko, rzucając kose i wyzywające spojrzenie starszemu Shiba - jeśli pustej?


Rezydencja Doji Yasuhiko, dom mieszkalny, parter; 14 dzień miesiąca Togashi, ostatnia kwarta godziny Akodo


Kiedy do kolacji zostały może dwie godziny, zaczynającego się spieszyć Hiroshiego odnalazł posłaniec.

- Panie! Panie Feniksie! Panienka kazała oddać! - krzyknął dostrzegłszy kimono nie w kolorach Żurawia na drugim niemal końcu korytarza. Natychmiast też dodał - Gomen! - uświadomiwszy sobie, że krzyk musiał ponieść się po sąsiednich pokojach.

Posłaniec był - sądząc z ubioru i sylwetki, zwłaszcza zaś po potężnych barach - tragarzem lub drwalem.

Rozłożywszy kartę, Hiroshi ujrzał list, spisany pospiesznie, z jeszcze miejscami lśniącym lekką wilgocią świeżego atramentu papierem. Bez pieczęci, gdzieniegdzie na karcie widać było jeszcze ziarenka piasku, użytymi do przesypania pisma i osuszenia go.

Shiba Hiroshi-sama,

Wielkie było moje zdziwienie, kiedy dziś zawitał do nas nieoczekiwany gość. Młoda samurai-ko z rodziny Kakita nieśmiało przekroczyła nasze progi, by zwrócić się do mnie z nader uprzejmą i - śmiem dodać - uroczą prośbą o audiencję u 'wielmożnego Asahina Si-Xin-sama'. Oczywiście, nie śmiałam odmówić, choć lęk przepełniał me serce czy przypadkiem wielmożny Asahina-sama nie jest zbytnio roztargniony by przyjąć nawet tak uprzejmą i pokorną petentkę. Szczęśliwym trafem, ów potężny duchem i umysłem shugenja jest tak wspaniałomyślny, jak deszcz dla spalonej suszą ziemi, zatem Kakita-san dostąpiła zaszczytu audiencji. Ta miała nieoczekiwany przebieg, na bowiem uprzejme zaproszenie mego otou-sama, by wyjawiła przyczyny swego przybycia, Kakita-san ukłoniła się do ziemi, w błagalnych słowach upraszając przebaczenia. Oto bowiem emocje sprawiły, że wyrzekła pogląd, który - jak ukazał jej to czyjś światły przykład - był dla mego wspaniałego ojca dalece krzywdzący. Nie jestem w stanie oddać potęgi i majestatu, jakim wykazał się mój ojciec, ani kwiecistości słów i szczerości wrażenia, jakie na nas obojgu wywarła panna Kakita. Dość rzec, że po tym zdarzeniu, nie jestem w stanie pisać ani mówić o mym wspaniałym ojcu inaczej, niż w samych superlatywach. Jakiekolwiek odstępstwo od tego niechybnie sprawi, że Kakita-san uzna mnie za prawdziwie wyrodną córkę, niegodną przebywania pod tym samym dachem z tak znamienitą osobą jak wielmożny Asahina-sama.

Jako osoba prawdziwie słaba, dziecko jeszcze, nie oparłam się pustej ciekawości i odprowadzając Satomi-san zagadnęłam, cóż to za światły przykład jej dano. Cóż, mogę rzec, że ktokolwiek był przyczyną, jest trzymany w tak wysokiej estymie, że możliwe, iż moja estyma względem mego mądrego i szlachetnego ojca blednie w porównaniu. Jeśli samuraj, o którym wspominała Kakita-san, nie jest bohaterem romansu, rzekłabym, że tak jest już postrzegany. Wystarczy teraz dobrego barda aby rzecz odpowiednio uwiecznił. Gdyby nie moje marne umiejętności, sama chwyciłabym za pióro, temat kusi niezwykle - móc opiewać tak prawdziwy afekt!

kreśląc się z oddaniem,
niegodna córka i utrapienie wielmożnego Asahina Si-Xin-sama,
niech ułamki jego mądrości oświecą nas wszystkich

Wiesz, panie, że nawet w najodleglejszych krańcach ogrodu mego czcigodnego ojca, najmarniejsze wróble ćwierkają, że kolacja u pana Kakita Kakeru będzie Wydarzeniem?

Dodam jeszcze, Shiba-sama, że wedle moich wieści Kakita Inouzuka opuści Kosaten Shiro, jednak nie wcześniej, niż rozmówi się z Tobą.

Żałuję też, że przeprosiny jego pani nie były choć w części równie szczere i ujmujące, jak te, które za o wiele mniejsze słowa złożyła Kakita Satomi-san. Głupi dopisek głupiej dziewczyny, Shiba-sama - BŁAGAM, BŁAGAM, zignoruj te słowa. Napisawszy je, pomyślałam i niemal przekreśliłam list cały, bojąc się, że możesz źle je odczytać. To jedynie refleksja, jaką ma pustogłowe dziecko przed gempukku, porównując czyny dwu kobiet już, w podobnym przecie wieku, a o tak różnym sercu. Nad panią Asahina, przedłożę panią Kakita, dowolnego dnia, o dowolnej porze i do dowolnej sprawy, jeśli tylko kryterium ma być inne niźli 'pozycja'. Jak jednak wiesz, przed gempukku patrzy się na ten świat inaczej, niż będąc człowiekiem dojrzałym.
Skoro jednak tak się rozpisuję ryzykownie, dodam jeszcze jedno, najprawdziwsze zdanie całego listu mego - i tak naprawdę jedyne, które winno się tu znaleźć jeśli wierzyć zasadom (ale od kiedy dzieci ich przestrzegają). Jesteś, panie, uosobieniem wszystkich tych cudownych opowieści o yojimbo Shiba, na jakie liczyłam. Tobie i Twojemu potężnemu bratu jestem wdzięczna tak, jak chyba nikomu innemu, poza jedną osobą, której zawdzięczam wszystko. Ród Kuotai to potężni ludzie. Ale oni zapomną o sprawie prędzej, niż ja. Ja nie zapomnę nigdy. Arigato.

Kaori
 
__________________
Zamiast PW poślij proszę maila. Stare sesje:
Dwanaście Masek - kampania w świecie Legendy Pięciu Kręgów, realia 1 edycji
Shiro Tengu
Kosaten Shiro

Ostatnio edytowane przez Tammo : 01-08-2012 o 22:28. Powód: wycięto fragment jaki poszedł do sesji w Kosaten Shiro
Tammo jest offline