Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-10-2010, 14:21   #5
Rudzielec
 
Rudzielec's Avatar
 
Reputacja: 1 Rudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodze
Pobyt w celi pamiętała jak przez mgłę, pewnie przez pobicie a może leki? Pamiętała jak jeden ze strażników chciał ją zgwałcić, Reszta nie paliła się mu przeszkadzać, wręcz przeciwnie, ale jeden ze starszych rzucił tylko, „Ta mała z kumplem załatwiła Magoo” zapadła cisza. Wydało jej się, że nagle niesiono ją delikatniej i ostrożniej, i nikt się już do niej nie dobierał. Ale koszmary i tak przyszły…

Znowu miała dwanaście lat, znowu czuła smak szmacianego knebla w ustach. Konopny powróz wcinał się w jej skórę. Znowu pojawili się „wujkowie” Orgil i Dega zwany myszą którym sprzedała ją własna matka. Znowu czuła wszystkie sińce każdy cios każdy kolejny raz gdy zwyrodniali pedofile gwałcili ją rechocząc ze śmiechu gdy ona krzyczała i wiła się z bólu niemal tracąc rozum. Nie chciała tego widzieć ani przeżywać raz jeszcze, ale sen nieubłaganie ciągnął ją ze sobą niczym rzeczny nurt. Chciała krzyczeć, że to już przeszłość, że tego już nie ma, ale się nie dało, nigdy się nie udawało. Ale wciąż przeżywała to od nowa, czasem koszmary nie wracały przez jakiś czas jednak w końcu coś je budziło, wyrywały się spod buta podświadomości i nie dawały jej w nocy spokoju.

Potem pamiętała celę, ciemność, smród. Wszelkie wygody i uroki tego chlewu nazywanego „więzieniem”. Jakiegoś przepitego dziadka który opatrywał jej rany, „Bez cudów, byleby dożyła do stryczka”, ale czuła, że facet się ciut bardziej postarał bo już nie rwało tak cholernie, i gorączka przeszła. Pamiętała żałosnego sukinsyna w mundurze dowódcy, nawet coś wymamrotała o tym jak to jego rodzina razem i osobno zajmowała się przedstawicielami flory i fauny w różnych kombinacjach i zestawieniach ale gnojek chyba nie usłyszał. Wtedy jeszcze była w fazie mamrotania do siebie, chyba przez leki i koszmary. Ale wszyscy wtedy zachowywali się dziwnie, mniej lub bardziej, jakby sama cela wyżymała ich dusze i zostawiała tylko sponiewierane ochłapy a nie ludzi. Tak naprawdę wróciła do siebie dopiero stając przed pętlą, rozglądała się gdzie i jak uciec ale nic nie mogła wymyślić. Kiedy zaczęli, mało brakowało a poszczałaby się na myśl, że zaraz to będzie ona. Że nic kurwa nie może z tym zrobić, ale zaraz się opamiętała, choć nie, nie opamiętała, po prostu jak wielu ludziom odbiło jej na moment. Gdyby w tamtym momencie któryś z pomocników choćby ją musnął pewnie wpadłaby w szał nie gorszy od każdego berserkera ale do tego nie doszło. To co się wtedy stało było po prostu poza wszelkim obłędem.

Patrzyła jak zaklęta na śmierć i zniszczenie jakie się działo dookoła i nie mogła uwierzyć, że nic jej nie jest. Nawet kiedy dopiero co powieszony więzień wstał i ruszył w jej stronę nie do końca mogła uwierzyć, odruchowo zrobiła krok w tył i wtedy usłyszała Myverna. W momencie ją otrzeźwiło, kojarzyła „Dębową beczkę”. Trzeba było się tam tylko dostać. Postawiony cel wprawił resztę umysłu w odpowiedni rytm, spierdzielać, uwolnić się, załatwić ciuchy żarcie i broń potem kombinować dalej.
-Ruszaj dupsko szpiczastouchy!-Krzyknęła ładniutka blondynka przykuta do elfa, niezbyt delikatnie pociągnęła go za sobą byle dalej od ożywieńca. W tym momencie klapa na której stały zwłoki otwarła się kopnięta od dołu przez Myverna. Na chwilę truposz przestał być problemem.
-Myv kotku, jesteś normalnym darem pieprzonych niebios!- krzyknęła do gramolącego się z drugiej zapadni mężczyzny. Kopnęła jeden z nadwątlonych wsporników który przewrócił się na ożywieńca, jak miała nadzieję przynajmniej na chwilę to gnojka spowolni. Pociągnęła skutego z nią elfa w kierunku innego ze skazańców który wcześniej rzucił genialnym pomysłem odnośnie spierdzielania z tego burdelu. Najwyraźniej chciał sprawdzić czy przypadkiem tamta żrąca maź nie zadziała na łańcuchy.
-Nie wiem jak masz na imię ani kim jesteś ale tamten kolo-pokazała na Gavina- ma chyba niezły plan jak się tego gówna pozbyć.-podniosła skute dłonie.- Bez obrazy ale nie mam ochoty skuta z tobą pomykać przez miasto.-dodała z rozbrajającym uśmiechem cały czas idąc w stronę najbliższej porcji żrącego paskudztwa rozglądając się za jakimś sensownym narzędziem do popełniania przestępstw.
 
Rudzielec jest offline