Cytat:
Napisał Ghoster Przepraszam?
Żołnierze Konfederacji, Dominium Terran, tutaj Zjednoczonego Dyrektoriatu Ziemii, począwszy od Marines, przez medyków, spopielaczy, rozdzieraczy, skończywszy na duchach (czyli prawie cała piechota), są... Biedni. To ludzie zakuci w pancerz, z którego nie mogą wyjść, a ich życie polega na patrolowaniu i zabijaniu Zergów. To kryminaliści, którym nie dano szansy na nic więcej, a już na pewno nie są bogaci. Bogaci to mogą być ci prawi obywatele, którzy zostali włączeni do armii z jednej z Terrańskich kolonii, ale ci zazwyczaj idą gdzieś wysoko, operatorzy Thora czy coś w tym stylu.
To tak w ramach czepiania się. |
Przepraszam?
Od wybuchu wojny niewielka część Marines to skazańcy, większość zwyczajnie kopnęła w kalendarz. Już Konfederacja z powodu braków zaczęła porywać ludzi i resocjalizacją neuronową wbijać im swoją wersję wydarzeń według których byli ochotnikami.
A i tak w Konfederacji większość pisane przez duże "w" to była wręcz armia zawodowa.
Przy Dominium mamy rebeliantów, byłych Konfederatów służących z różnych pobudek, nowych ochotników (wbrew temu, co niestety, pokazano w dwójce, Mengsk nie był idiotą i sądzę, że jednak jego propaganda była bardzo skuteczna :P a wymuszenia były rzadkie i doskonale tajone) czy zwyczajnie właśnie ludzi biednych - szukających w wojsku właśnie chleba, pieniędzy. Solidnej płacy i komfortowych warunków, a ryzyko to właśnie kulka na wojnie.
Więc nie wiem, o jakiej biedzie mowa... żołnierze Dominium nawet w koszarach z pewnością wygodniej i dostatniej żyją mimo drylu niż przeciętny robotnik, o oficerach nie ma co wspominać. Oddziały przestępców to inna sprawa, a na siłę nikogo do niczego nie zmusisz - poza amnestią myślę, że zarabiają sobie doskonale, co było też pięknie pokazane choćby w "Krucjacie Liberty'ego", która była jedyną dobrą, ale za to jak dobrą książką z uniwersum.
Tyle ode mnie. To teraz wytężcie muskuły i kickass! Cobym nie musiał zbyt długo czekać.