Terytorium Klanu Lwa; koniec miesiąca Onnotangu, wiosna roku 1114; Godzina Bayushi
Jej słowa zaskoczyły ich obu. Już zdecydowanego, ukierunkowanego Matsu, który właśnie miał wbić pięty w boki konika, by odjechać. Jak również jego wyraźnie przejętego kompana, którego rozpoznawała z widzenia jako jednego z Akodo z patrolu brązowookiego gunso.
- Eit... - zaczął Akodo, lecz Matsu uniósł dłoń, powstrzymując go.
- Pani - rzekł, po raz pierwszy z czymś więcej niż obojętny szacunek dla szmaragdowego monu - wieści o stanie zdrowia Twego ojca poślę na przełęcz Beiden, jeśli będzie trzeba nawet błagając mego dowódcę o pozwolenie na wysłanie tam jego sokoła.
Matsu uśmiechnął się, zgoła sympatycznie, dodając, rozluźnionym tonem głosu:
- Nie byłbym sobą, przechodząc wobec TAKICH słów TAK powiedzianych obojętnie. Jeśli Twój ojciec jest ranny, poczekam. Jeśli przyjdziesz kiedyś mnie wyzwać... dobrze. Weź to - podał jej dobytą z rękawa niewielką tkaninę. Dał jej swój mon. - Jak będziesz kiedyś chciała mnie wyzwać, przybądź do Shiro Matsu, w dzielnicy samurajskiej zapytaj o dom Matsu Chinoko i tam poleć słudze, by dostarczył to panu Eitaro. Zawsze możemy walczyć dwa razy. - Błysnął zębami w drapieżnym, rozradowanym uśmiechu - Raz na miecze i raz na łuki. - Dodał, wyjaśniająco. - Albo zacząć walkę w odległości pięćdziesięciu kroków. Zobaczymy czy dobiegnę. - Wzruszył ramionami. Wyraźnie nie przerażała go ani jedna, ani druga perspektywa. - Ronin, którego szukasz - przeszedł płynnie na kolejny temat - przyjechał w chwilę po Twoim odjeździe, Akodo-san. Szukał Szmaragdowego Namiestnika. Ale kiedy dowiedział się, że jesteś z Klanu Osy, zdecydowanie nie chciał jechać za Tobą. To mnie zaciekawiło, zacząłem więc z nim rozmawiać. Wiedział, kim jesteś, mówił, że Cię uczył. Że jest w Tobie wiele z ojca, który wychowuje Cię na swoje podobieństwo. Jechał w głąb ziem mego Klanu.
Obrócił się do niej raz jeszcze i zapytał:
- Twierdzisz więc, że widziałaś jak Twój ojciec zabił moją babkę? Opowiedz mi to dokładnie. Bez haiku, tym razem. I powiedz mi, dlaczego widzisz honor w człowieku, który bierze NIECZYSTYCH i czyni z nich samurajów. Jakim sposobem siadasz z takimi do stołu? Nie mierzi Cię to, Akodo-san?