Ray
W pizzerii tłoku nie było, znalazł dogodny stolik i zagłębił w lekturze menu.
- CzęśćjestemTracyibędęcięobsługiwać.Wybrał eśjużcozjesz? – ruda, piegowata dziewczyna, w uniformie wyrzuciła całe zdanie jednym tchem. W zasadzie wbiło się ono do mózgu w jednym kawałku, bez przerw miedzy wyrazami. Ray dopiero kilka sekund pociął zdanie na sensowne kawałki. - Peperoni i colę, proszę. To wszystko. – ostatnie dodał widząc otwierające się usta. Niestety. - Mamyteżspecjalnepromocjei…
- Dziękuje, pizza wystarczy.
- Alemuszęopowiedziećopromocjach,kierowniksięprzy tymupiera.
- Dobra, nawijaj – Ray poddał się. Irma i Jack
Taksówka zatrzymała się pod bankiem, Jack i Irma wysiedli. Słońce zdrowo przygrzewało. Z przyjemnością znaleźli się w klimatyzowanym wnętrzu.
- Chciałem coś zabrać ze skrytki.
- Proszę za mną – pracownica banku poprowadziła ich piwnicy.
Załatwienie formalności nie trwało zbyt długo. Właśnie żegnali się z… a właściwie Jack się żegnał z obsługującą ich blondyną, gdy…
- To jest, kurwa, napad! Wszyscy mordami na ziemie i się nie ruszać, jak chcecie przeżyć! Ray
W końcu przedarłszy się przez zasieki promocji i wytycznych dla pracowników Ray wbił zęby w pierwszy kawałek pizzy. Kontem oka zauważył wchodzących do lokali dwóch gliniarzy. Ci rozejrzeli się i zaczęli przechadzać się po sali oglądając wszystkich dokładnie.
Ciśnienie skoczyło, adrenalina zaczęła burzyć krew w żyłach. Ray dyskretnie wytarł śliską dłoń o serwetkę.
Jeszcze tylko dwa stoliki i znajda się przy Rayu. Jerycho
Jerycho tymczasem dzwonił po znajomych. W nocy nie udało mi się nic dowiedzieć, teraz też niestety jak na razie bez powodzenia. Cóż, kto nie próbuje ten…
Rozmyślanie przerwało pukanie do drzwi. Jerycho ostrożnie podszedł i wyjrzał przez judasza. Pod drzwiami stał jakiś koleś w garniturze, coś trzymał w ręce, być może aktówkę, ale pewności nie było. Pole widzenia było ograniczone. Nieznajomy zapukał ponownie.
Ostatnio edytowane przez Mike : 28-10-2010 o 13:29.
|