Wątek: [D&D +18] Limbo
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-10-2010, 16:34   #15
Ajas
 
Ajas's Avatar
 
Reputacja: 1 Ajas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie coś
Odgłos kroków niósł się po cichym, martwym mieście. Mimo że z różnych stron, wszyscy zmierzaliście w jedno miejsce, a wielka kula światła niczym latarnia morska wskazywała wam drogę pośród wijących się uliczek tego nieznanego wam miejsca. Nie napotkaliście na drodze więcej przeszkód, czy dziwacznych niespodzianek, jeden po drugim zbliżaliście się do miejsca niechybnego spotkania.
Cexeriel jako pierwszy wyszedł z labiryntu krętych i cichych uliczek. Wraz ze skrybą, którego spotkał w drodze, wkroczył na duży plac. Miejsce to zapewne niegdyś było punktem wielu spotkań miejscowej ludności. Bruk był tu prawie jak nowy, a światło zalewało swym jasnym blaskiem całą powierzchnię placu. Panowało tu ciepłe uczucie bezpieczeństwa. Jednak to nie nad placem wisiała świetlista kula! Unosiła się, jak zauważyliście, nad cmentarzem. Na placu zaś znajdowała się duża kratowana brama prowadząca do niego.


Gdy Cexeriel wkroczył na plac, światło otoczyło jego skórę i zafalowało niczym ciepłe powietrze, po chwile odsunęło się jednak od niego. Skrybę spotkało to samo, on jednak syknął cicho a poza światłem z jego ciała odpłynął cienki zielony promyk. Mruknął tylko do centaura.

- To chyba jakaś bariera... Pozbawia nas ochronnych zaklęć. Nie wróży to dobrze... Zaczekajmy tu chwilę, może pojawią się inni. - powiedział z przekonaniem.

Sephir nie mylił się, gdyż po chwili z zaułków wyłonił się Xunthrae Maevir, który mrużąc swe białe oczy wszedł w oświetlony plac. Jego również oblało światło, szukające na jego ciele wszelakich śladów magii. Zdążył ledwie postawić kilka kroków na bruku, gdy echo ciężkiech kroków oznajmiły przybycie kolejnego wędrowca. To Graffen na grzbiecie swego wiernego przyjaciela wyłonił się z uliczki. Na widok drowa brodacz się skrzywił, mimo to pozostał spokojny, lecz ostrożny. Wraz z Muńkiem wszedł na plac, a światło, które go otoczyło, po chwili odpłynęło ciągnąc za sobą zieloną poświatę. Bariera przerwała telepatyczny kontakt z Profesorem, z czego obaj zdali sobie sprawę. Po kilku chwilach naukowiec jak i Gabriel wyłonił się z jednej z uliczek. Oswobodzili się z sznura, który ich łączył i Profesor jako pierwszy wkroczył w światło. Zaciekawiło go to jak światło otacza jego ciało i rozprasza wcześniej rzucone zaklęcie więzi telepatycznej.

Gabriel już miał wkroczyć w jasne promienie zalewające plac, gdy coś czarnego wypłynęło z budynku obok. Mężczyzna nie bał się tego kształtu, wszak był to jedynie jego wierny cienisty towarzysz. Lekko falująca sylwetka, złożona z czystej ciemności, zapiszczała cicho witając swego pana, po czym wraz z nim wkroczyła na plac. Cień syknął głośno gdy otoczyło o światło, lecz nie został wygnany. Jednak nie zapomniał uskarżyć się swemu właścicielowi na to dziwne zjawisko. Gabriel musiał dobrą chwilę słuchać bulgotów, pisków i syków narzekania.

W końcu Lairiel krocząc ulicami miasta dotarła na skraj placu. Ujrzała dziwaczną zbieraninę, centaur, krasnolud, niedźwiedź, kilku ludzi, jakaś cienista, zamazana postać oraz ciemny elf. Drow którego kobieta dobrze znała. Dziewczyna stała na skraju światła, zmuszona do podjęcia decyzji, czy chce wkroczyć w blask jasnej kuli, czy tez woli zawrócić.
 

Ostatnio edytowane przez Ajas : 28-10-2010 o 16:36.
Ajas jest offline