Administrator | Kenning gestem zaprosił Gaccia do zajęcia miejsca koło nich.
- To fakt, że większość kobiet uwielbia zakupy - powiedział. - Nawet jeśli nie mają grosza przy duszy, to uwielbiają odwiedzać sklepy. Trzeba się do tego przyzwyczaić. I nastawić duchowo.
- Jeśli zaś chodzi o Angelikę... Urocza niewiasta. I diabelnie zdecydowana, by nie wypuścić Romualdo ze swych...
- Szponów? - starał się wtrącić maluch. Potem odwrócił się w stronę Gaccia, a jego zbroja gniewnie zabrzęczała. Morgensztern obijający się o metalowe płyty, zaśpiewał wysoko po czym znieruchomiał wisząc u pasa. - To jakie są te następne plany? - spytał zniecierpliwiony, nie zważając, na to, że szlachcic nie był jeszcze w temacie.
- Nic w tym dla mnie nowego - mruknął Gaspaccio, przy okazji zamawiając kolejkę dla siebie i towarzyszy. A gdy służka się oddaliła, dodał - Plany? Od planów, to wy jesteście. Nie chcę wyjść na kapryśnego, ale... jestem nowy bohaterskiej robocie. Romualdo zresztą też.
- Rączek, mój drogi. Rączek - Kenning poprawił Hibbo. - Nigdy nie używaj takich słów, gdy będziesz mówić o kobiecie, ani za jej plecami, ani, tym bardziej, prosto w oczy. Nawet gdybyś mówił najprawdziwszą prawdę.
- Nie taka Angie straszna jak ją malujecie - mruknął krótko Gaspaccio.
Naiwniak, pomyślał Kenning, ale nie miał zamiaru się spierać. Zwrócił się do Gaccia.
- Rozmowa z uroczą Angeliką była nad wyraz owocna - powiedział. - Zaangażowała mnie w charakterze swojego oka i ucha, dlatego też musimy ustalić, co mam jej przekazać. Jakiś bardzo prawdopodobny plan, wraz z planem awaryjnym.
- Taaa... to w jej stylu - odparł zupełnie nie zaskoczony Gaspaccio, potarł kciukiem za uchem. - Ona taka jest. Manipulatorka, ale z zasadami.
- Ooooo...a ty mówiłeś, że plotka i dezinformacja za długo będą trwały. A gdyby jej tak powiedzieć kilka minut przed ucieczką, że za trzy dni będziemy uciekać inną bramą? - rzekł Hibbo ściszonym głosem świadom, że stoły, kufle i ściany mają uszy.
- Była mowa o przebraniu Romualdo za kobietę... - powiedział Kenning. - A co by zrobili strażnicy, gdyby za bramą, poza murami miasta, zobaczyli naszego poetę we własnej osobie? Czy czasem nie zaczęliby za nim gonić, usiłując sprowadzić go z powrotem? Gaspaccio wzruszył ramionami i rzekł spokojnym acz cichym tonem. - A bo ja wiem? To chyba zależy od...strażników.
- Ale chyba wówczas nie zwracaliby uwagi na to, kto przez bramę przechodzi, skoro nie mieliby już kogo pilnować? - stwierdził Kenning. - Masz wśród strażników jakiegoś zaufanego człowieka? - spytał. - Albo wiesz, kogo można by przekupić? Starczy mi jedno nazwisko...
- Kurtis Hobbard - odparł Gaspaccio, pocierając kciukiem podbródek. Pokiwał głową entuzjastycznie dodając. - Znam go z paru popijaw. Nie wiem jednak czy... zechce pomóc, nawet za pieniądze. Trudno powiedzieć, to humorzaste diablę.
- Ale i przebierzemy Romualdo i zdezinformujemy strażników i diabelską... - Hibbo przypomniał sobie naganę jego towarzysza - diabelsko uroczą Panią Angelikę. Czemu by nie kompilować naszych działań? Zresztą plan z przebraniem ptaszka jest już zapewne wdrażany w życie, toteż trudno było by go zatrzymać, a straty wynikające z nieprzemyślanym zastopowaniem procesu mogły by wynieść w złocie i humorze kupujących pań.
- Wypiję za to - rzekł nieco zbyt entuzjastycznie Gaspaccio, dodając. - Kobiety mają po zakupach dobre humory.
- Warto by wiedzieć - powiedział Kenning - przy której bramie pracować będzie ten strażnik, by tamtędy nie próbować przemycić Romualdo. Mam zamiar, w ramach wymiany informacji - uśmiechnął się złośliwie - podać go jako wspólnika. Skoro wszyscy wiedzą o waszej znajomości, będzie to wieść dość wiarygodna. Czy jesteś w stanie załatwić jakiś wóz z dużą skrzynią, trudną do otwarcia, i pyskatym woźnicą? Maluch wpierw nie zorientował się, że wóz potrzebny będzie do zmylenia strażników.
- Ale toż to wozy bardziej skrupulatnie sprawdz... Aaa! - dostrzegł geniusz Kenninga w jego prostym planie - cwani jesteście mości Kenning. Nie chciałbym mieć was za wrogów co by nie musieć martwić się o wozy z wielkimi skrzyniami - rzekł z uznaniem.i skłonił głowę.
- Plan jest dobry wówczas, gdy się powiedzie - odparł Kenning. - Wcześniej nie ma co wychwalać ani pomysłu, ani pomysłodawcy.
- Nie wiem...trochę to zajmie... może nawet cały dzień. Zwłaszcza skrzynia - rzekł Gaccio wyraźnie nie zainteresowany planowaniem szczegółów. Albo zajęty planowaniem czegoś innego?... Było to chyba niezbyt w tej chwili ważne, bowiem do karczmy wkroczyły panny K., nieco zagubiony ze spojrzenia Romualdo, oraz uśmiechnięty kender. |