Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-10-2010, 17:26   #21
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Kenning gestem zaprosił Gaccia do zajęcia miejsca koło nich.
- To fakt, że większość kobiet uwielbia zakupy - powiedział. - Nawet jeśli nie mają grosza przy duszy, to uwielbiają odwiedzać sklepy. Trzeba się do tego przyzwyczaić. I nastawić duchowo.
- Jeśli zaś chodzi o Angelikę... Urocza niewiasta. I diabelnie zdecydowana, by nie wypuścić Romualdo ze swych...
- Szponów?
- starał się wtrącić maluch. Potem odwrócił się w stronę Gaccia, a jego zbroja gniewnie zabrzęczała. Morgensztern obijający się o metalowe płyty, zaśpiewał wysoko po czym znieruchomiał wisząc u pasa. - To jakie są te następne plany? - spytał zniecierpliwiony, nie zważając, na to, że szlachcic nie był jeszcze w temacie.
- Nic w tym dla mnie nowego - mruknął Gaspaccio, przy okazji zamawiając kolejkę dla siebie i towarzyszy. A gdy służka się oddaliła, dodał - Plany? Od planów, to wy jesteście. Nie chcę wyjść na kapryśnego, ale... jestem nowy bohaterskiej robocie. Romualdo zresztą też.
- Rączek, mój drogi. Rączek
- Kenning poprawił Hibbo. - Nigdy nie używaj takich słów, gdy będziesz mówić o kobiecie, ani za jej plecami, ani, tym bardziej, prosto w oczy. Nawet gdybyś mówił najprawdziwszą prawdę.
- Nie taka Angie straszna jak ją malujecie
- mruknął krótko Gaspaccio.
Naiwniak, pomyślał Kenning, ale nie miał zamiaru się spierać. Zwrócił się do Gaccia.
- Rozmowa z uroczą Angeliką była nad wyraz owocna - powiedział. - Zaangażowała mnie w charakterze swojego oka i ucha, dlatego też musimy ustalić, co mam jej przekazać. Jakiś bardzo prawdopodobny plan, wraz z planem awaryjnym.
- Taaa... to w jej stylu - odparł zupełnie nie zaskoczony Gaspaccio, potarł kciukiem za uchem. - Ona taka jest. Manipulatorka, ale z zasadami.
- Ooooo...a ty mówiłeś, że plotka i dezinformacja za długo będą trwały. A gdyby jej tak powiedzieć kilka minut przed ucieczką, że za trzy dni będziemy uciekać inną bramą?
- rzekł Hibbo ściszonym głosem świadom, że stoły, kufle i ściany mają uszy.
- Była mowa o przebraniu Romualdo za kobietę... - powiedział Kenning. - A co by zrobili strażnicy, gdyby za bramą, poza murami miasta, zobaczyli naszego poetę we własnej osobie? Czy czasem nie zaczęliby za nim gonić, usiłując sprowadzić go z powrotem?
Gaspaccio wzruszył ramionami i rzekł spokojnym acz cichym tonem. - A bo ja wiem? To chyba zależy od...strażników.
- Ale chyba wówczas nie zwracaliby uwagi na to, kto przez bramę przechodzi, skoro nie mieliby już kogo pilnować?
- stwierdził Kenning. - Masz wśród strażników jakiegoś zaufanego człowieka? - spytał. - Albo wiesz, kogo można by przekupić? Starczy mi jedno nazwisko...
- Kurtis Hobbard
- odparł Gaspaccio, pocierając kciukiem podbródek. Pokiwał głową entuzjastycznie dodając. - Znam go z paru popijaw. Nie wiem jednak czy... zechce pomóc, nawet za pieniądze. Trudno powiedzieć, to humorzaste diablę.
- Ale i przebierzemy Romualdo i zdezinformujemy strażników i diabelską...
- Hibbo przypomniał sobie naganę jego towarzysza - diabelsko uroczą Panią Angelikę. Czemu by nie kompilować naszych działań? Zresztą plan z przebraniem ptaszka jest już zapewne wdrażany w życie, toteż trudno było by go zatrzymać, a straty wynikające z nieprzemyślanym zastopowaniem procesu mogły by wynieść w złocie i humorze kupujących pań.
- Wypiję za to
- rzekł nieco zbyt entuzjastycznie Gaspaccio, dodając. - Kobiety mają po zakupach dobre humory.
- Warto by wiedzieć
- powiedział Kenning - przy której bramie pracować będzie ten strażnik, by tamtędy nie próbować przemycić Romualdo. Mam zamiar, w ramach wymiany informacji - uśmiechnął się złośliwie - podać go jako wspólnika. Skoro wszyscy wiedzą o waszej znajomości, będzie to wieść dość wiarygodna. Czy jesteś w stanie załatwić jakiś wóz z dużą skrzynią, trudną do otwarcia, i pyskatym woźnicą?
Maluch wpierw nie zorientował się, że wóz potrzebny będzie do zmylenia strażników.
- Ale toż to wozy bardziej skrupulatnie sprawdz... Aaa! - dostrzegł geniusz Kenninga w jego prostym planie - cwani jesteście mości Kenning. Nie chciałbym mieć was za wrogów co by nie musieć martwić się o wozy z wielkimi skrzyniami - rzekł z uznaniem.i skłonił głowę.
- Plan jest dobry wówczas, gdy się powiedzie - odparł Kenning. - Wcześniej nie ma co wychwalać ani pomysłu, ani pomysłodawcy.
- Nie wiem...trochę to zajmie... może nawet cały dzień. Zwłaszcza skrzynia
- rzekł Gaccio wyraźnie nie zainteresowany planowaniem szczegółów. Albo zajęty planowaniem czegoś innego?... Było to chyba niezbyt w tej chwili ważne, bowiem do karczmy wkroczyły panny K., nieco zagubiony ze spojrzenia Romualdo, oraz uśmiechnięty kender.
 
Kerm jest offline