Wszystko działo się naprawdę szybko - jeden gest Bliznookiego i wino podane, drugi znak i wojownik ubrany cieplej, i ze względu na zbroję ubrany także dużo ciężej, wybiegł z chałupy szybko, tuż za Ravarrem.
Nie miał poważnych problemów z bieganiem. Przyzwyczajony do trudnych warunków radził sobie całkiem dobrze, ale raz po raz musiał wykorzystać trochę swej siły, aby wyciągnąć stopę, która ugrzęzła w śniegu. Bieg ile sił w nogach, oddychając coraz to ciężej - z powodu zwiększającego się zmęczenia i chłodu. Zima nie była ulubioną porą roku wojownika, ale też nie najgorszą. Nienawidził jesieni, to wtedy wszystko umiera, aby narodzić się na wiosnę.
Gdy Pavos odczuwał już lekki ból w nogach, wyrosła przed czwórką śmiałków wioska, która o dziwo była spokojna, zbyt spokojna. Nie widać dymu, nie słychać goblinów i okrzyków.
-Bliznooki! - wykrzyczał wojownik i pędem, nie zważając na ból w nogach pobiegł z powrotem. Po drodze dręczyły go myśli, podczas których obwiniał siebie za to zajście - jak mógł nie rozpoznać kłamstwa i zorganizowanego planu. Odsunął jednak szybko te myśli, które nie pomogą raczej w uratowaniu mistrza...
_________________________________________________ k20 = 19
Ostatnio edytowane przez Olian : 28-10-2010 o 21:18.
|