Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-10-2010, 09:39   #12
Cold
 
Cold's Avatar
 
Reputacja: 1 Cold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputację
Alice zignorowała słowa i spojrzenie generała. Póki to było czcze gadanie, nie miała zupełnie czym się przejmować, a też większego celu w bezpodstawnym zabijaniu cywilów nie widziała sensu. Po cóż marnować swój cenny czas na tak prymitywne istoty, przeszło jej przez myśl.
"Prosto i w prawo. Czeka już na was samolot". Po tych słowach, Alice odwróciła się w pożądanym kierunku i nie zwracając uwagi na resztę 'towarzyszy', w milczeniu ruszyła przed siebie. Gdy opuściła pomieszczenie zebrania, dziwne uczucie niepokoju, chłodu i śmierci również gdzieś się ulotniło, zapewne pomaszerowało razem z upiorną dziewczynką.

Już w samolocie, zmierzyła mężczyznę w zielonych rajtuzach, przyprawiając go o nieprzyjemny dreszcz, jak mogła się domyślić. Jej czerwone oczy wyrażały przede wszystkim pogardę, jaką czuła do wszystkich tu obecnych. Spędziła wśród ludzi wystarczająco dużo czasu, by wiedzieć, jak żałosnymi istotami są. Przypomniała sobie także te chwile, gdy jeszcze przed tą całą Rejestracją, 'bawiła' się w czarny charakter. Wtedy takim, jak ten zielony, mogła robić przeróżne dziwne rzeczy, korzystając ze swoich mocy.
W końcu wylądowali. Przewidywalnym było, że 'złotowłosa' odezwie się jako pierwszy, na co demonica nie zwróciła większej uwagi.
Jej wzrok przykuł płonący obraz na parkingu, przedstawiający asa pik. Same wybuchy nie zrobiły na niej większego wrażenia, ale karta z płomieni...
- Piękne... - odezwała się po raz pierwszy, choć skierowane to było bardziej do samej siebie, niż do reszty. Głos miała dziewczęcy, choć smutny, jeśli można było go tak określić.
Nie czekając na większą reakcję ludzi, wyciągnęła jakby znikąd duży, fikuśny kapelusz lub cylinder, nikt nigdy nie wiedział, jak to nazwać. Był koloru czarnego, a wyszyty był dziwnymi wzorkami.
Alice położyła go przed sobą i wskoczyła do środka. Rozległo się ciche pyknięcie i nie było już śladu ani po dziewczynie, ani po kapeluszu. Jeśli natomiast ktoś wpatrywał się w miejsce, gdzie przed chwilą zniknął czarnoskóry mężczyzna, to właśnie tam zmaterializowała się demonica.
I również tym sposobem, nieprzyjemna atmosfera śmierci zniknęła z pokładu samolotu, goniąc za dziewczynką.
 
__________________
Jaka, sądzisz, jest biblia cygańska?
Niepisana, wędrowna, wróżebna.
Naszeptała ją babom noc srebrna,
Naświetliła luna świętojańska.
Cold jest offline