Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-10-2010, 15:56   #23
andramil
 
andramil's Avatar
 
Reputacja: 1 andramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłość
Zaklinacz, który dotychczas siedział z rozmarzonym spojrzeniem, wyrwał się z zamyślenia i energicznie zwrócił się do Kenninga. Drakkano starając się mówić jak najciszej wypuścił z ust potok słów.
- Mam pomysł co zrobić żeby ze skrzynią męczyli się dłużej niżby nam to zapewnił jakikolwiek zamek!- młody niemal podskakiwał na krześle szczęśliwy, że wpadł na ten genialny w swej prostocie pomysł.- Jeżeli użyjemy mojego specjalnego kleju do zamknięcia skrzyni, to łatwiej będzie im ją rozerwać niż otworzyć. Nawet mój kuzyn nie potrafił odkleić swoich ulubionych butów od ziemi bez ówczesnego wyrywania desek z podłogi!
- Tylko sobie rąk nie przyklej do tej skrzyni - powiedział Kenning. - Proponowałbym zastosować wóz i tamtego strażnika - te słowa skierował do wszystkich - jako tak zwaną dezinformację. czyli coś, co można sprzedać pięknej Angelice.
- Cooo, już jest inny plan? - rozczarował się Cypio, po czym zaczął wyciągać z licznych kieszeni różne różności, które nie wiadomo skąd tam się wzięły, a jakoś dziwnie go uwierały.
- A tak w ogóle, Romualdo, najprostszym sposobem znalezienia się za murami miasta byłaby randka z Angeliką na łonie natury. - Kenning przerwał na moment, ciekaw reakcji poety.
Romualdo skamieniał na te słowa. Jego głowa zaznaczona grymasem przerażenia odwróciła się powoli w kierunku Kenninga. Z zaciśniętych mocno warg wypadały nerwowo słowa.- Nie... nie.. nie.. nie.. W żadnym wypadku. Nie ma mowy. Nie wiesz, co ona ...Gaccio powiedz mu. Nie może mnie on.- dłonie poety wylądowały na jego twarzy zakrywając ją, gdy mówił płaczliwym tonem głosu.- To brzmienię jest dla mnie zbyt wielkie. Sam na sam... z nią. To już lepiej rozstać mi się z tym padołem łez, by dołączyć do grona wielkich nieśmiertelnych poetów.
Po tych słowach wskazał teatralnym gestem Kenninga mówiąc oskarżycielskim tonem.- Ja wierzyłem, że chcesz mi pomóc, a ty mnie posyłasz prosto w jej objęcia?!
Gaccio zareagował dopiero słysząc ostatnie słowa. Oderwało go to od dyskretnego gapienia się na żeńską część drużyny. Spojrzał na panikującego półelfa, po czym na Kenninga i rzekł spokojnym tonem głosu.- Chyba raczej ten pomysł odpada.
- To była raczej luźna propozycja - odparł Kenning. - Z takiego pikniku byśmy cię zabrali bez problemów. - Zanim by ci się stała jakakolwiek krzywda, dodał w myślach.
- Czy w tym mieście są jakieś kanały, prowadzące poza mury? - zwrócił się do Gaccia.
- A co ja wyglądam na szczura, żeby wiedzieć gdzie prowadzą kanały?- burknął Gaspaccio, zniesmaczony samym pomysłem babrania się w ściekach.
- Haha! - zakrzyknął maluch po czym nie wiadomo dlaczego wybiegł wręcz z karczmy niczym oparzony żeliwnym prętem.

Gnom udał się na zewnątrz. Miasto tętniło życiem i zdawało się nie przejmować w ogóle problemami jego mieszkańców. To ktoś został okradziony podstępnie, a to ktoś knuł jakby wyrwać się z więzienia. Nie zwróciło takoż i uwagi na małego osobnika w pełnej płycie klękającego tuż przy zakratowanym otworze do kanałów. Kanałów tętniącym życiem równie mocno co świat u góry.
- Szczurku, szczurku, chodź tu na chwilę - powiedział żołnierz, rzuciwszy wcześniej pewną sztuczkę znaną większości gnomom. Dodatkowo wyciągnął kawałek starego sera co za rację podróżną mu służył. - Kochany włądco podziemnego świata, czy zaprowadził byś mnie do większego wejscia do kanałów i wskazał jakze klimatyczną drogę na zewnątrz miasta co by nie pokazywać swego oblicza złym strażnikom w bramie?
Szczur nie przyszedł. Przyszło całe całe stado. Dwanaście szczurów otoczyło Hibbo. Największy z nich duży czarny gryzoń piskliwym głosem rzekł.- Kto być?Duży za kot, mały za szczurołap.
- Ja jestem Hibbo Ronald Armando Belbio Ilve Asmoden Bolinos Imbrochlap Brudek Wypraniec Akattar, Kroczący wśród kropel i Żywy pośród maszyn. Pierwszy oficer oddziału polowego do spraw geografii nieoznakowanej i przewodnik maszyn po świecie na górze. I jestem tylko skromnym gnomem i poszukiwaczem przygód.
-Gdzie iść? Co to być pozamiasto?- szczury to inteligentne zwięrzeta, ale nadal zwierzęta. Nawet ich lider miał pewne problemy z pojmowaniem świata. Za to był głodny. Bardzo głodny. I do tego łypał nie przyjemnie oczami na Hibba oceniając jego wartości spożywcze i walory smakowe. - Gnom jadalna?
- Gnomy ponoć z brudu się rodzą, to chyba nie. - odpowiedział i zadumał się chwilkę. Filozoficzne aspekty powstania jego rasy strasznie go nurtowały, zwłaszcza po spotkaniu elfki Leavi - Nie wiesz czasem gdzie rzeki podziemne, co kolor nie klarowny mają, wypływają? Gdzie kończą swój nurt? - postarał się trochę przeredagować swe pytanie, podając smakołyk wątpliwego smaku.
- Tu i tam.- rzekł przywódca.- ...daleko na obrzeżach. - mruknął gryząc konsumując podany kawałek.
- A nie wiesz czy jakieś kraty nie chronią wylotu rzeki? Smacznego. - rzekł wesoło gnom widząc, że podarunek został przyjęty z aprobatą.
- Pergamin smaczniejszy... i mniej chrupie.- odparł szczurek wyraźnie nie doceniając racji żywnościowych Hibbo.- Krata... jest, przejść łatwo.
Uśmiech trochę zszedł mu z twarzy, ale nie był by sobą gdyby czegoś nie wykombinował. Wyciągnął księgę, za notatnik mu służącą i z ostatniej strony oderwał kawałek kartki. Podając go sierściuchowi uśmiechnął się pod nosem.
- Tobie, a dużym ludziom?
-Dużym? - zdziwił się zwierzak i zaczął precyzować. - Dużym kot, dużym pies, dużym szczurołap, dużym ogr?
- Szczurołap... - rzekł sądząc, że jest to określenie na ludzi. Jednak poprawił się szybko zdając sobie sprawę, że szczur nie koniecznie lubi hyclów - który jednak lubi szczury, a koty jeść.
- Szczurołap wróg, szczurołap zły... - zasyczał wściekle szczur. - Ty być kumpel szczurołap? Ty być wróg?!
- Niee... ino mój znajomy wielkości szczurołap, ale on przyjaciel szczór - rzekł pospiesznie, odchylajac się do tyłu i zasłaniając rękami.
- Nie nie...nie przejdzie. - zwierzak widocznie się uspokoił po czym kontynuował - Zresztą po co? Wychodzić nazewnątrz źle. Tu bezpiecznie. Tu unikać jastrząb, tu unikać koty. Jedynie ogr i szczurołap groźni. Ale duzi i wolni.- odparł przywódca szczurów.
- Ogry mieszkają w kanałach? - zaciekawił się oficer
- Jeden... duży...zły...- odparł szczur.
- Taki z maczugą? - przeraził się Hibbo. - czy... może... taki co... umie latać i stawać się neiwidzialny... - przeraził się bardziej
- Taki który je szczury? - spytał gryzoń retorycznie.
- Czyli zły ogr... - odrzekł - dziękuję przyjacielu. może kiedyś uda mi się trafić na dół i przekonać tego ogra co by szczórów nie jadł. Bywaj zdrów i niech szczęście sprzyja waszemu stadu.
-Następnym razem...ciasto - pożegnał się szczurek i zniknął w ciemnościach. Gnom zaś wstał, otrzepał swe kolana i ruszył z powrotem do karczmy.
 
__________________
Why so serious, Son?

Ostatnio edytowane przez andramil : 29-10-2010 o 16:18.
andramil jest offline