Raynard na dźwięk dzwonka opanował emocje. Z twarzy zniknął zacięty wyraz, w zamian pojawił się smutek i żal po stracie towarzysza. Dopiero pojawienie się na czarno ubranego kapłana uświadomiło mu w pełni znaczenie sytuacji. Rzucił spojrzeniem na podchodzacego do ciała Jana człowieka, po czym przeniósł wzrok na tłum. Obserwował go uważnie w ciszy.
Kiedy zabrzmiało pytanie Kruka a Myrtha wystąpiła krok w stronę duchownego, mężczyzna ożywił się. Nie postąpił do przodu, choć bardzo chciał. Mimo wszystko postanowił jednak się nie zdradzać, zamiast tego skupił na obserwacji zgromadzonych ludzi. Stał czujny, z ręką na głowni miecza, gotów zareagować na najmniejszy wrogi znak ze strony motłochu. Gdzieś tam, wśród gapiów czaili się być może mordercy Jana Alfreda. A szlachcianka występując z tłumu była dla nich idealnym celem... Raynard spojrzał raz jeszcze na martwego opiekuna Myrthy i złożył solenną obietnicę zemsty; stojąc niedaleko jego zwłok przysiągł wymierzyć zabójcom jedyną słuszną karę. Następnie powrócił do uważnej obserwacji sytuacji.
__________________ You're another sh... talking punk to me
You're living inspiration for what I never wanna be
And I see, you've been blinded by what you believe
And now back up and sit down, shut up and act like you need to be |