Wątek: [DnD] Mag
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-10-2010, 18:03   #17
Fearqin
 
Fearqin's Avatar
 
Reputacja: 1 Fearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłość
Pytanie Davlamina wywołało u Zabijacza silną falę myślenia. Po chwili odpowiedział
- Nie tylko jego znam mój drogi, całą jego familię.
Korzystając z doświadczenia młody mag zapytał
- A z kim z jego rodziny się przespałeś? Babcią?
- Może z nim samym?
- Dodała drowka.
- Hmph. Tak się składa, że podróżowałem z nim i z jego bratem, oraz siostrą. Z którą się... no wiecie. Takie rzeczy - Trochę się zmieszał, bo jednak mieli racje, ale bynajmniej nie było mu wstyd, o nie.
Młodzieniec znacząco pokiwał głową. Mimo to Raigor nie załapał, że mag chce wiedzieć gdzie mag mieszka. Tak też zapewne będzie już zawsze.
Jednak nagle - cud!
- Aaaaaa, że niby gdzie on mieszka tak?
-Brawo, zaczynasz samodzielnie myśleć.
Gdyby tylko mógł to by się dumnie wyprostował, ale nie mógł.
- Nie wiem.
Nie tego mag się spodziewał, nawet po tym idiocie. Naprawdę.
- Wydaje mi się, czy chcesz złamać warunki umowy?
- Znaczy się nie wiem czy dalej tam mieszka!
- Od razu lepiej. Sprawdźmy zatem, prowadź.


Zabijacz kazał im iść przez wiele krętych, wąskich i dosyć niepokojących uliczek. W końcu wyszli na jedną z głównych ulic. Była ona sąsiednia do tej z, której zaczynali.
- Trochę się zapomniało, każdemu się zdarza.
Stanęli przed wieżą, wieżą maga.
- To tu. Nie wiem czemu magowie tak lubią wieżyczki, bo wierz mi, to nie jest stereotyp, oni wszyscy mieszkają w cholernych wieżach!
- Będziesz miał z pewnością okazję sam go o powód. Chodźmy.

Davlamin zapukał, a drowka stanęła obok rozglądając się, jakby czegoś szukając.
- Idę, idę, do kurwy nędzy- Rozległ się nagle zmęczony głos
Sztylet postanowił przemówić:
- Jego brat był niezłym kawalarzem i babiarzem (jak ja). Odebrał dla niego dziewoje i się nie bardzo lubią od tamtego czasu.
- Co się stało z jego bratem?
-Jak by Ci to... zabiłem go. Tak więc mojej tożsamości lepiej nie zdradzaj.

- Dobrze że wspominasz, nie ma co.
Milner nawet nie zdawał sobie sprawy z tego jak ważne jest to, że mag nie dowie się kto siedzi w sztylecie. Gdyby wiedział od razu zakończyłby wspólną podróż z Raigorem.
Drzwi się nagle otworzyły a w nich stanął stary już człowiek.
- Czego?- Rzekł tak jak zazwyczaj mówił Isavir, gdy waliło od niego alkoholem. On jednak był trzeźwy.
- Panword Oaklord?- Zapytał Davlamin
- Taaa - Spojrzał na Nesshkę, dosyć "zimno". Odpowiedziała mu równie mroźnym spojrzeniem - A wy to kto? Liga Równości Rasowych?
- Tak, tropimy nietolerancyjnych skurwieli i palimy ich na stosie.
Zabijacz ledwo powstrzymał śmiech, miał raczej prymitywne poczucie humoru, jak większość barbarzyńców. Mag uśmiechnął się
- No to macie cały świat do spalenia. A teraz gadaj o co Ci naprawdę chodzi?
- Jestem uczniem Isavira. - odparł krótko
Uśmiech na jego twarzy znikł raptownie. Stał w drzwiach przez prawie minutę. Dopiero wtedy ustąpił i zaprosił do środka.
- Stary pedał musi wierzyć w twoje umiejętności, właź.- Spojrzał znów na Nesshkę - Ty w sumie też skoro trzeba, ale siedź cicho.
Wnętrze wieży było zadbane. W górę wiodły kręte, wąskei schody, prowadziły do pracowni magicznej. Na pierwszym pietrze były rzeczy codziennego użytku. W jednym pokoju była kuchnia i salon. Reszta musiała być wyżej. Drowka usiadła przy stole, a Davlamin obok niej.
Mag zamknął drzwi i zakręcił dziesięć zamków.

- Dobra młody. Po cholere cię tu przysłał?
-Nie zaprosisz nas na herbatkę i ciasteczko?
- Niech mnie. Isavir cię uczył i kiedykolwiek pozwolił Ci wypić herbatunię?
- To jak mnie uczył pozostanie moją słodką tajemnicą. Cukier rozumiem masz do herbaty?
- Po tych słowach mag wstał i ruszył ku schodom.
Wtedy poleciał do tyłu, uderzył plecami w ścianę przy wejściu i zawisł przyklejony do niej około dwa metry nad ziemią. Nesshka próbowała wstać i mu pomóc, ale zastygłą w miejscu pod wpływem innego zaklęcia.
- Miałeś takiego wielkiego maga za nauczyciela i niczego się nie nauczyłeś? PO - CO - TU - JESTEŚ?!
Davlamin rzucił na siebie Gazową Postać. Stary mag tylko się uśmiechnął i nawet nie przeszkodził mu w rzucaniu czaru, a mógł to zrobić.
Już w formie gazu Milner powiedział
- Można spokojnie porozmawiać, a nie od razu z czarami na człowieka wyskakujesz. Mam sprawę dość ważną do ciebie. Chodzi o Eliksir Wiecznego Życia.

Mag bardzo szybko wykonał parę gestów dłońmi i wyszeptał magiczną formułę. Obok Davlamina uderzyła duża kula magii. Wystrzeliła z siebie dwie mniejsze, jedna uderzyła w drowkę, a druga w gazowego Dava. Nesshka upadła na ziemie, nagle kontynuując swój ruch rozpoczęty przed unieruchomieniem. Davlamin zaś wrócił do swojej normalnej postaci, padł na ziemię, a Panword położył na nim stopę, tak silnie by młody czarodziej nie mógł wstać.
- Jeden: To mój dom i kiedy bez pozwolenia ktoś po nim się panoszy (chciałeś wejść na górę) to musi oczekiwać takiego rozwoju wydarzeń. Dwa: Na jakiej podstawie mam Ci wydać ten Eliksir?
- Nikt nie powiedział że masz mi go dawać. Owszem, po niego przybyłem, jednak w życiu nie ma nic za darmo i dobrze o tym wiem.
- Rozumiem, że chcesz na niego zapracować?
- Brawo

Oaklord zdjął młodzieńcowi stopę z pleców, a Nesshka pomogła mu wstać.
- Co możesz mi zaoferować?
- Swoje usługi. I świetną potrawkę z kapusty.

- Hehe, znam ja ją. Aczkolwiek nie oczekuj łatewgo zadania, twój mistrz trochę mi się naraził, gdy się ostatnio widzieliśmy.
-Nie wnikam w jego sprawy. Co trzeba zrobić?
Oh nie mój drogi. To będzie bardzo jego sprawa, naprawisz to co on zepsuł.

- Zapowiada się ciekawie.
- Widzisz, kiedyś z Isavirem byliśmy blisko. Niemal jak bracia. Jednak po tym jak mój brat został zamordowany przez pewnego idiotę, Isavir zaczął się dziwnie zachowywać. Razem z nim należeliśmy do gildi magów, takie tam, początkujące czarowanie. Wybił całą gildię, a mnie poważnie uszkodził. Potem ukradł mi eliksir Wiecznego Życia.
- Hmm. Jak widać znamy różne historie.
- A raczej znamy prawdę i kłamstwo. Oskrarżono mnie o te morderstwa. Odsiedziałem trzy lata w więźieniu, tylko za kaucją uniknąłem stryczka. A gdy wylazłem z więzienia, Isavir na mnie czekał. I właśnie to co zrobił potem musisz naprawić.
- Mianowicie?
- Jak się okazało to też nie on mordował innych magów. Tylko jakiś dopperlganger, wiesz, jeden z tych zmiennokszałtnych co to lubią zabijać i robić żarciki. Nie udało się nam go wytropić. Teraz ty masz to zrobić.

- Chwila, czyli Isavir jest niewinny. To raz. A dwa jak mam znaleźć kogoś, kto uciekł kilka lat temu?
- A czy powiedziałem, że uciekł? Wiemy, że jest w tym mieście, jakby uciekł to by go to nie bawiło. Ostatnio podszywał się pod parę osób. Tydzień temu pod panią Elizę Garven, kapłankę Helma. Jest ścigany od paru dobrych lat.
- Wesoło. Jakieś materiały z dotychczasowego śledztwa? Cokolwiek?
- A co ja kurna jestem? Straż miejska? Gość zmienia kształty kiedy tylko chce. Śledztwo trwa tylko w teorii, strażnicy zapomnieli o nim ze dwa lata temu. Od tamtej pory wycina kawały wszystkim w całym Waterdeep. Nie wiem czy kieruje się czymś większym niż dowcipy.
- Jesteś pewien że to on zabił?
- Wyobraź sobie, że pare razy mnie odwiedził i mnie o tym poinformował.
- Możesz powiedzieć coś więcej?
- Tak, mogę. Zostawiał mi liściki z podpisem "JA", w których śmiał się ze mnie i z całego Waterdeep, ja byłem jego pierwszą ofiarą. Potem parę razy przybierał postać moich uczniów i przez nich mi przekazywał wiadomości, a nigdy nie zdążyłem go wtedy zabić, był sprytny.
- Jest jakiś czar umożliwiający mi wykrycie go?
- Gdyby był to już dawno bym go zajebał. Jego iluzja nie jest magiczna tylko naturalna, nie da się jej wykryć przez czary.
- Fajnie...
- Fajnie, fajnie, a teraz ty i czarna dupa w troki i do roboty!

- Dobrze, nie będziemy zajmować twojej białej owłosionej dupie więcej czasu.
Gdy wyszli z wieży Davlamin zapytał swoich towarzyszy o ewentualne pomysły. Jedynie drowka wykazała się inicjatywą
- Nie znam tego miasta, ale powinniśmy sprawdzić u tej ostatniej ofiary.
Tak też postanowili zrobić na początku. Jedna jednak sprawa pozostawała nie wyjaśniona: skoro to nie Isavir był winny wymordowania gildii magów to dlaczego Panword powiedział, że Davlamin będzie naprawiał to co Isavir zepsuł?
 
__________________
Pół człowiek, a pół świnia, a pół pies

^(`(oo)`)^
Fearqin jest offline