Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-10-2010, 21:05   #24
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
w karczmie ;)

Kenning dyplomatycznie powstrzymał się przed wyrażeniem opinii o osobach, które nawet dobrze nie znają własnego miasta.
- Skoro mamy przeprowadzić Romualdo przez bramę - powiedział - to dobrze by było, gdybyś się, Gaspaccio, trzymał jak najdalej od tej właśnie bramy. Jest rzeczą jasną, że na twój widok czujność strażników wzrośnie. Dlatego też uważam, że dobrze by było, gdybyś pokręcił się niedaleko wozu.
-Acha... acha.- potwierdził Gaspaccio zaraz po słowach o tym co ma robić.
- Masz może jakąś łódkę? Łódź? Statek? Cokolwiek, co jest w stanie pływać? - spytał Kenning, - Albo mógłbyś wynająć jakąś jednostkę pływającą? Czy wyjście do portu jest tak samo zabezpieczone, jak bramy miejskie?
-Nie... Nie mam łodzi, nie wynajmę okrętu.- odparł krótko Gaccio i zamilkł. A poeta dodał delikatnie głaszcząc kamrata po ramieniu i uśmiechając się łagodnie.
- Choć Gaspaccio ma wiele zalet, to ma i kilka wad.Między innymi... chorobę morską.
- A ty, Romualdo? W końcu nie musicie opuszczać miasta tą samą drogą.-
Poeta zawahał się i wyraźnie zmieszał na twarzy. Opuścił głowę zerkając na Kenninga to na Gaccia. Nerwowymi ruchami palców skubał rękawy swych szat, by wreszcie wybąkać.- Wolałbym ... nie.
- Statki są nudneeee!!!- wygłosił głośno swój komentarz smokowaty i podrapał Psikusa za łuskowatym uchem.- Ale te kanały brzmią fajnie! Nigdy nie byłem w kanałach! Możemy iść kanałami, możemy? - Vincent zrobił oczy jak mały szczeniak czekając na przysmak i machając nogami czekał na odpowiedź.
- Gdzie tam nudne, statki ciekawe są szalenie, tyle skrytek, zakamarków, kryjówek, lin na które mozna się wdrapać i podziwiac niezmiezony przestwór oceanu!! A kanały jakie fascynujące!! Ile psedmiotów upusconych przez ludziów, ile potwórów i stworów do spotkania, odkrycia, poznania.... - rozmarzył się Cypio.
- Kanałami?- twarz Romualda wykrzywiła się w wyrazie odrazy. Zakrył usta perfumowaną chusteczką. Po czym zaczął nią wymachiwać energicznie dodając wprost coraz głośniejszym głosem i trzęsąc się ze wzburzenia. - Kanały są ciasne, ciemne i śmierdzą... to nie miejsce dla cywilizowanego człowieka. Nie ma tam nic... ciekawego! Nie ma powodu byśmy... eee... się tam wybierali. Na pewno wymyślimy coś znacznie lepszego.
- To prawda.- stwierdził Gaccio, który bardziej od planowania, był zajęty przyglądaniem się żeńskiej części drużyny. I jednym uchem słuchał pomysłów reszty członków drużyny, a właściwie to przyglądał się jedynie Katrinie, Krisnys bowiem dopiero co się zjawiła, schodząc z pięterka w jednej z nowo nabytych kreacji.


- Wszystkich witam, i o zdrowie pytam! - Wręcz krzyknęła na powitanie, podchodząc do pozostałych - Przepraszam za zwłokę, dzień jednak był taaaki owocny. Napijmy się czegoś!.

Jak widać, humor jej dopisywał wyjątkowo, i każdy chyba mógł się domyślić, co było jego (dosyć banalnym?) powodem. Usiadła przy stoliku z resztą osóbek, po czym nachyliła się w ich stronę.
- Pewnie już planujecie, jak wykonamy nasz pierwszy ruch? - Szepnęła konspiracyjnie - Jestem więc otwarta na wszelkie propozycje, byleby było ciekawie - Dodała nieco... dwuznacznie, po czym zaprezentowała zebranym szeroki, czarujący uśmiech.
- Moja propozycja negocjacji w przyjemnym lokalu tylko we dwoje - tu zerknął na Katrinę.- lub we troje...jest aktualna.- odparł Gaspaccio uśmiechając się do kobiety, czemu wtórowało delikatne westchnienie Romualdo i jego pełne zrezygnowania spojrzenie.
- To jakie atrakcje dla nas przewidziałeś na dzisiejszy wieczór Gaccio... - spytała Kartina czując na sobie wzrok szlachcica - Idziemy już teraz czy nadal będziemy tu stać? A może jednak wolicie we dwoje... to ja zamówię kolację do pokoju - dodała szybko.
- Zdecydowanie nie.- rzekł Gasspaccio podając obu kobietom dłonie.- Pokażę wam dziś wszystkie uroki Evertown.
Po czym wziąwszy obie kobiety pod ramię wymaszerował z nimi z karczmy, wzbudzając po drodze zazdrość wielu mężczyzn... i kilku kobiet.
Romualdo westchnął nieco dramatycznie odprowadzając przyjaciela wzrokiem.- Ech ten Gaccio, nigdy się nie zmieni.
Wstał i obdarzając delikatnym uśmiechem pozostałych bywalców stołu, rzekł uprzejmym tonem głosu.- Wybaczcie, ale będę musiał was opuścić, by... przygotować się na jutro.
Po czym poeta, wzdychając od czasu do czasu głośno, udał się na pięterko do swego na pięterko do swego pokoju.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline