Wątek: Cena Życia II
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-10-2010, 23:16   #40
Eleanor
 
Eleanor's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputację
Każda chwila zwłoki wydawała się niepotrzebnym traceniem czasu. Po co był im kolejny pojazd? Do tego podobno rupieć, który długo nie pociągnie. Liberty myślała swoje, ale postanowiła się nie odzywać.
Choć może szkoda, bo potem mogłaby powiedzieć tak bardzo kobiece i tak kojąco działające na psychikę: „A nie mówiłam...”
Siedziała cicho bezwiednie przesuwając wzrok po kręcących się wokół magazynu mężczyznach. Wchodzili, wychodzili, coś wyjęli, kogoś wsadzili. Potem w końcu ruszyli w dalsza drogę. Jadący teraz przed nią van ograniczał kojący widok Land Rovera z przodu. Każda bariera oddzielająca ją od siostry i siostrzeńców wbijała się w jej serce niczym ostre sztylety. By nie myśleć o tym, ani o szaleństwie zaczęła powtarzać w głowie dziecięcą wyliczankę, której nauczyła się od Dorothy:

Przez tropiki, przez pustynię
Toczył zając wielką dynię.
Toczył, toczył dynie w dół,
Pękła dynia mu na pół!


Proste słowa. Proste rymy. Rytm, który koił nerwy i uspokajał. Dziecięca mantra.

Pestki z niej się wysypały,
Więc je zbierał przez dzień cały.
Raz, dwa, trzy! Ile pestek zbierzesz Ty!?


Zbyt pogrążona w myślach dopiero po chwili zauważyła że pojazdy przed nią zwalniają. Mimo wszystko ciało zareagowało odruchowo. Wciśnięta w pedał noga zatrzymała Hummera prawie w miejscu. Przypięty pasami Nathan nie odczuł tego mocno, ale półleżący na tylnym siedzeniu White zaklął cicho. Jego niedawno pozszywane szwy z pewnością nie znosiły tego lekko.
- Przepraszam – powiedziała Liby patrząc na niego przepraszająco w lusterku.
- To ten helikopter co nas ścigał... - powiedział Fermick wpatrując się w tarasujący im drogę, rozwalony śmigłowiec.
- Ciekawe czemu spadł... – Liby nie zdążyła powiedzieć nic więcej. Wybiegający nagle z lasu mężczyzna, a właściwie ścigające go stwory dosłownie odebrały jej mowę. Już ich przecież widziała: na lotnisku i potem w tej ześwirowanej, ogarniętej pseudoreligijnym szałem osadzie, a mimo to widok podobnie jak wtedy wywoływał panikę i mdłości.
Boże! Wcześniej nie wydawało jej się ze są tacy szybcy. Zanim trzęsącymi się rękoma zdołała ponownie uruchomić silnik dopadli ich wybijając okna. Krzyk wielką kula narastał w jej gardle, ale gdy zawirusowani wyszarpali przez rozbite tylne okno reportera zdołała tylko jęknąć.
Chyba piszczała w przypływie paniki. Nie to niemożliwe! Paralityczna ręka wyciągnęła się po Nathana. Mimo widocznej w oczach paniki strzelił! Cholera miały jeszcze we łbie zbyt dużo krwi i mózgu. Poczuła, ze jeśli zaraz nie zacznie działać po prostu się porzyga: na przednią szybę, na siebie, na kierownicę:
- Zabierz moją broń! – Głoś wyższy o kilka oktaw drżał się niczym osika na wietrze.
Strzelaj do wszystkiego co się zbliża – dodała niepotrzebnie bo chłopak już celował do kolejnego napastnika, który zajął miejsce bezgłowego poprzednika zdeptanego w podłoże.
Szli po trupach po swoje ofiary.

Zobaczyła jak ten idiota z vana wyskakuje z samochodu i biegnie do motocyklistów. Nie zastanawiała się wiele. Wykręciła kierownicą i wciskając gaz ominęła ciężarówkę, wpadając prosto na kolejnych nadciągających zombie. Skoczyli na maskę. Złapali się z boku. Przyśpieszyła a potem zahamowała gwałtownie. Część odpadła i potoczyła się do przodu. Seria z karabinu Daniela odstrzeliła jednego trzymającego się zbitej szyby ręką. Reszta odpadła, ale nadziana na szkło kończyna powiewała z boku Hummera niczym trofeum łowców głów.
Liberty znowu przyśpieszyła mijając ciężarówkę i podążając za taranującą już ogon helikoptera czarną furgonetką. Czy to było złudzenie czy pilot zaczynał drgając spazmatycznie wysuwać się z kabiny?
Cholera! A ci idioci ładowali właśnie do vana być może kolejną zarażoną istotę!
Koła podskoczyły na twardych czaszkach. Chrupnęło.
- Raz, dwa, trzy! Ile czaszek zmiażdżysz Ty!?
 
__________________
The lady in red is dancing in me.
Eleanor jest offline