Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-10-2010, 23:34   #130
Romulus
 
Romulus's Avatar
 
Reputacja: 1 Romulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputację
Upierdliwy. Tym jednym słowem można było określić Laure, bowiem nie dał Iulusowi ani Helfdanowi spokoju do momentu aż nie wypytał o każdy najdrobniejszy szczegół poczynań Alehandry który tylko byli w stanie zapamiętać. Dopiero wtedy się odczepił. Półelf zapewne miał rację sarkając że nie jedyne to moce którymi Śnieżynka była w stanie ich zaskoczyć. Sęk jednak w tym że skoro nie wiedzieli czego jeszcze się po niej spodziewać, należało się przygotować choćby na to z czym już się zetknęli i Aesdil długie godziny łamał sobie głowę nad sposobami na poradzenie sobie z jej zaklęciami.

Nie tylko to jednak było powodem jego zadumy. Alehandra najwidoczniej dużo wiedziała. Zadawał sobie pytanie czy istniała szansa na odzyskanie miecza podążając tropami Sticka. Czy czarodziejka przyłączyła się do wyprawy niejako “na własną rękę”, w jakiś sposób dowiadując się o pomniejszych artefaktach w rękach Aesdila i Helfdana? Czy była częścią większej konspiracji? W tym pierwszym przypadku odebranie jej miecza było praktyczną niemożliwością i Laure przeklinał fakt że nie sprzedał zawczasu broni. Nie poprawiało to jego humoru, zwłaszcza gdy uzmysłowił sobie fakt że gdyby nie poszukiwania przez paladyna najemników na wyprawę do Pyłów, najpewniej w ogóle nie doszłoby do tego co wydarzyło się w wieży Urgula. Byłby jeszcze bardziej rozwścieczony gdyby wiedział że Helfdan specjalnie afiszował się z pierścieniem, realizując “sprytny” plan “wciągnięcia w pułapkę” osób które z jakiegoś powodu miałyby być zainteresowane “dziedzictwem”. Nie miałby nic przeciw temu by czarodziejka pochlastała tropiciela na dzwona za jego głupotę (bo inaczej nie można nazwać tego że nie wspomniał reszcie grupy o zagrożeniu), szkoda że sam ucierpiał próbując nieść mu pomoc...

Starając się odszukać ślady Sticka czy Alehandry Laure wypytywał zarówno w Siole jak i Twierdzy o osoby do nich podobne i o ich profesji. I tu odniósł połowiczny sukces - o ile o niewieście podobnej do czarodziejki niczego się nie dowiedział, o tyle w jednej czy dwóch karczmach faktycznie znalazł kogoś kto mgliście zapamiętał barda. Tyle tylko że miało to miejsce jakiś czas temu, akurat w trakcie tutejszych jarmarków i niewiele więcej uzyskał informacji. Zawsze jednak było to potwierdzenie tego że przynajmniej podążają tropem złowrogiego barda. Sumiennie wypytywał strażników u bram - co prawda nie spodziewał się by w natłoku podróżnych zwrócili uwagę na mężczyznę który usiłował tego uniknąć, ale zawsze istniała przecież szansa że z jakiegoś powodu Sticka ktoś zapamiętał ... Zastanawiało go czy dobrał sobie po drodze kompanów, czy też może konspiratorzy przydali mu obstawę - bo w to że Stick samemu jesienią wyruszył w niebezpieczną drogę nie wierzył.

Podobnie rozpytywał o Sorg i jej drużynę. W Siole niewiele dowiedział się tak jak i poprzednio, za to w Twierdzy Topora zyskał potwierdzenie że przejeżdżali - dokąd? Mógł jedynie zgadywać bowiem nikt tego nie wiedział na pewno. Zdenerwował się gdy okazało się że wrócili już od Elethieny Froren ale i odetchnął z ulgą gdy okazało się że złapali wielką szajkę bandytów i morderców, grasującą na północnym trakcie. Ba, nielichą sławę zyskali, na podzamczu zwłaszcza, bowiem w drużynie jeden zbrojny był jedynie, podobno, zamiast tego większość kompanii stanowiły dziewczęta. Giermka pasowano na rycerza - co do reszty informacje były denerwująco mętne, jakby drużyna w wielkim przemknęła pośpiechu albo wręcz próbowała uniknąć rozgłosu. Dokąd się udała? Nie wiedział.

Korzystając z okazji i tego że dysponował jeszcze niejakim zapasem gotówki uzupełnił jeszcze ekwipunek, samemu nie dowierzając że zgodził się na podróż do Pyłów. Nie mógł pozbyć się z głowy ostrzeżenia Britty, poza tym niepokoił się o Sorg i tylko ból połamanych kości, strata broni do której, co tu dużo ukrywać, już się trochę przywiązał mimo narzekania, i chęć odegrania się utwierdzały go w decyzji. Jak by nie było potrzebował jeszcze kilku przedmiotów, dokupił też kilka zwojów w jakimś składzie magicznych przedmiotów w Siole. I od razu przygotował te ostatnie do użycia zaklęciem Odczytania magii by nie obudzić się na trakcie z przysłowiową ręką w nocniku. Tyle dobrego że nie spieszył się z ich zakupem, starając się przedłużyć wizyty w składzie, z lubością przeglądając księgi i magiczne rulony, zwłaszcza dotyczące szlachetnej szkoły Odrzucania, bowiem magiczne ochrony Alehandry wprawiły go w straszne zakłopotanie swą przemyślnością i skutecznością. Niestety nie był już w stanie dokupić następnych pozycji do swej małej biblioteczki, ale pocieszył się rychło.
“Puste sakwy to miejsce na nowe skarby” - powtarzał przysłowie niziołków spodziewając się że prędzej czy później znajdzie sposób na powiększenie stanu gotówki.

Nie zaniedbał rekonwalescencji. Podróż na włókach do Sioła zaowocowała początkami przeziębienia, na to jednak na szczęście miał szybkie i skuteczne remedium. Gorzej z połamanymi kośćmi; po opuszczeniu lazaretu Laure nie nadwerężał się, a i później uważał, w drodze do Twierdzy i w samym mieście. Długie marsze, ostrożny bieg, walka z cieniem - powoli wracał do pełnej sprawności, podobnie jak wtedy - po Nonthal. Całe szczęście że przyzwana magiczna osłona i wtedy i w Wieży uratowała mu życie. Spędzał dużo czasu na świeżym powietrzu, z czego Kull był niezmiernie zadowolony a i Złocisty z miłą chęcią korzystał z ostatków dobrej pogody i sposobności do igrania z sokołem. Zrastanie się kości przyspieszał użyciem Płomienia i choć oczywiście to nie ogień płonął w jego ciele a tylko wrażenie takie dawał przepływ surowej energii magicznej, ale niejednokrotnie zaciskał zęby gdy odczuwał skutki uboczne takiej kuracji. Dzięki temu jednak pod koniec pobytu w Twierdzy niemal już doszedł do siebie i to mimo powtórnego nastawiania kości w Sielskim Siole, w lazarecie starego Eniali...

Nie zapomniał też o dopracowywaniu nowych zaklęć, bowiem podejrzewał że już niedługo pilnie ich będzie potrzebował. Podobnie, nie zaniedbał prób by dowiedzieć się co zakłóca Splot w Królestwie - albo chociaż, jakie ta sytuacja niesie ze sobą konsekwencje. Wieczorami czytał ile tylko się dało, bowiem był boleśnie świadom faktu że niedługo w podróży nie będzie ku temu okazji - a odrobina złota mu jeszcze została wystarczająca by nie musiał się jeszcze martwić o zarobkowanie.

Słowa paladyna o Pyłach obudziły jego zainteresowanie. Wypytywał długo, podobnie jak kapłana i tropiciela wcześniej, zafascynowany niebezpieczeństwami i niezwykłym wpływem nekromantycznej magii na uwięzione tam dusze. - “Nonthal...” - to egzotyczne miasto samo nasuwało mu się na myśl, bowiem podobnie jak Levelion zdawało się być wręcz przesycone magią - tyle że Pyły, najpewniej, dużo bardziej złowrogim jej rodzajem.
“Czy będę podatny na zło tam się gnieżdżące?” - zadawał sobie to pytanie raz po raz.

Tym niemniej, nie zaniedbał poinformować innych o wyniku swych starań.
- Sorg tu była wraz z towarzyszami... - jął opowiadać gdy siedzieli we czterech nad posiłkiem. Czuł niezmierną ulgę bowiem mimo że “ukryta była zasłoną potężnej magii” nic jej się najwidoczniej złego nie stało.
- Stick również kręcił się po Twierdzy. Ten jednak, spryciarz nad spryciarze ... - relacjonował przygarść informacji zdobytych w Siole i Twierdzy...
 
__________________
Why Do We Fall? So We Can Rise
Romulus jest offline