Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-10-2010, 17:13   #14
Idylla
 
Idylla's Avatar
 
Reputacja: 1 Idylla wkrótce będzie znanyIdylla wkrótce będzie znanyIdylla wkrótce będzie znanyIdylla wkrótce będzie znanyIdylla wkrótce będzie znanyIdylla wkrótce będzie znanyIdylla wkrótce będzie znanyIdylla wkrótce będzie znanyIdylla wkrótce będzie znanyIdylla wkrótce będzie znanyIdylla wkrótce będzie znany
Kosma "Kruk" Malaparte

Zapewne doskonale wiesz, że wyprawa w morze nie będzie łatwa. Napotkasz wiele przeszkód, staniesz przed wieloma wyborami i niebezpieczeństwami, na które nie zawsze starczy ci sił i woli przezwyciężania ich, ale wierzysz w siebie. To ważne. Zwłaszcza na statku pośrodku oceanu rozciągającego się na wszystkie strony świata. Będzie ci towarzyszyło każdego dnia, nocą stanie się prawdziwą marą, której nie sposób będzie opuścić, jedyną drogą będzie pozwolenie jej, aby objęła cię z całych sił i pozwoliła odpłynąć wraz z nią.

Moim zadaniem jednak nie jest straszenie, raczej uświadamianie. Ostrzeżenie zostało zapisane, teraz opowiem ci jak wygląda twoja sytuacja.

Rankiem w porcie zastałeś żwawo biegających, uprzątających, gawędzących, przeopychających się ludzi, którzy nie zwracali na ciebie zbytniej uwagi. Tylko niektórzy zawiesili na tobie wzrok. Uśmiechnęli się złośliwie pod nosem, ale wrócili do przerwanej pracy. Chyba nie sprawiło ci to większej różnicy, wyróżniałeś się nieco z tłumu. Nie miałeś brudnych, zamoczonych i śmierdzących ubrań. Przynajmniej nie teraz, prawda? Zmierzałeś do statku. Zascumowany było w stosunkowosporej odległości od innych. Wcześniej nie wydawało ci się to tak rażące. Twojej uwadze zapewne nie uszedł też fakt, że kilka jednostek odpłynęło i pozostawiło po sobie puste miejsca. Na horyzoncie dostrzec można było statki, który niebawem miały je ponownie wypełnić. Płynęły zdawało się wolno, spokojnie. Pogoda była idealna do żeglowania. Wiatr sprzyjał. Miałeś szczęście. Twój pierwszy dzień w nowej załogdze zapowiadał się na całkiem znośny.

Stałeś przed statkiem i przyglądałeś mu się z uwagą. Był imponujący. Wszystko w nim było doskonałe, idealne. A może odnosiłeś tylko takie wrażenie przepełniony dumą, że będziesz na nim pływał? Niestety podziwianie przerwało ci dziwne zawodzenie obok. Zamierzałeś je zapewne zignorować. W końcu nie było pierwszym i ostatnim jakie przydarzyło ci się słyszeć. Coś jednak podpowiedziało ci, że przyjrzeć się uważniej sprawie. Obejrzałeś się. Za tobą, dosłownie o kilka milimetrów stał człowiek. Straszny, stary i pijany. Śmierdział jak najgorsza zepsuta ryba, nieogolony, ze spuchniętym okiem, czerwonym nosem i obłąkanym spojrzeniem. Chciałeś się od niego odsunąć. Nie dziwię ci się, ale on był szybszy. Złapał cię za koszulę i zatrzymał w miejscu. Wiem, wiem. Silny jest piernik, ja wiem, ale musisz dać mu radę. Nie pozwól mu dojść do słowa.

Krążą plotki, że jest pechowym zwiastunem. Wszystko co powie, nieważne dlaczego i w jakiej formie, staje się prawdą. Przepowiedział już nie jedno nieszczęście, nie jeden kłopot i nie jeden wspaniały abordaż. Zawsze mówi prawdę, nigdy nie kłamie. Marzynarze go nienawidzą i wystrzegają się wszelkiego kontaktu z nim. Nazywają go "Sługą Fortuny". Oficjalnie, pod nosem zawsze znajdzie się wiele innych, obraźliwych określeń.

- Słuchaj mnie, marynarzu! - zaczął. Wiedziałeś, a przynajmniej musiałeś wiedzieć, że nie wyniknie z tego nic dobrego, czułeś to na plecach wraz z mrowiącymi cię spojrzeniami.

- Słuchaj mnie! - krzyknął, bo wiedział, że stracił twoją uwagę. A to było w końcu najważniejsze. - Słuchaj, kiedy mówię! Nie powtarzam się! Moje słowa są zawsze prawdą! - krzyczał, jednocześnie potrząsajac tobą. Musiałeś coś zrobić. Musiałeś zareagować i rozwiągać jakoś ten problem. Tylko jak miałeś to zrobić? W tym czasie mężczyzna mówił dalej.

- Wystrzegaj się tego statku! - przykazał, wskazując na okręt za tobą i grożąc mu niebezpiecznie palcem. - Uważaj! Diabelski wnuk nim dowodzi. Ugrzęźnie w rafie, a to obudzi jej demony, który was zabiją! To jego sprawką! Pragnie was zabić, aby móc uchandlwać duszą! Opuść go! Odejdź albo giń! Przepadnij! Uciekaj! Ocal duszę! - wołał jak opętany. Zebrali się ciekawscy. Już zaczynali szaptać. Stałeś się atrakcją. Musiałeś jakoś wyjść z tej sytuacji z twarzą. Jaka jest twoja decyzja?

Roland Corley

Oj, to była wspaniała noc, prawda? Zapamiętaj ją, bo długo będzie ci musiała wystarczyć. Wypływace w morze i kilka następnych tygodni zajmie wam podróż do miejsca przeznaczenia. Po drodze spotka was wiele niebezpieczeństw. Znakomitej większości z nich nie zdołacie stawić czoła, ale te owocniejsze sprawią, że się wzbogacicie i okryjecie sławą, która nie zniknie przez lata. Tak ci powiedzieli, prawda? Uwierzyłeś? Ostrożniej traktuj ich słowa i nie pozwól, aby ci przeszkodziły we właściwym odbiorze sytuacji. Ratuj najpierw siebie, a potem innych. Przy okazji pamiętaj o statku.

Prawie nie zdążyłeś. Kapitan postanowił, że wyruszycie wcześniej. Na swoje usprawidliwienie mogłeś przyjąć fakt, że nie podali dokładnego czasu odpłynięcia, ale kogo to tak naprawdę opchodziło? Wskoczyłeś w ostatniej chwili, jeszcze zdążyli cię zwymyślać, że biegasz jak baba, potem jeszcze ktoś na ciebie nakrzyczał, żebyś brał się za swoje obowiązki. Tylko że nikt nie wytłumaczył ci jasno, czy jesteś kwatermistrzem, którym chciałeś zostać, czy przydzielono cię gdzieś indziej. Wczoraj nikt ci tego nieuświadomił.

Należał tego niezwołocznie dokonać. Zaraz po tym miałeś zabarać się do swoich obowiązków. Z pewnych zródeł wiedziałeś, że tutaj panowała surowa dyscyplina. Należało więc być przygotowanym na trudną i ciężką pracę, ale nie miała ona iść na marne. Skarby jakie rzekomo miał wpaść wam w ręce były warte takie poświęcenia. Kontrakt podpisałeś na półroku, bo tak było wygodniej i dawało możliwość wcześniejszej rezygnacji. Nie zamierzałeś za darmo nadstawiać karku. Jeżeli będzie okazja to chętnie z niej skorzystasz, ale w przeciwnym razie? Twoim pierwszym zadaniem zatem będzie zapoznanie się ze swoimi obowiązkami i poznaniem załogi, z którą spędzisz najbliższy czas. Odpowiada ci to?

Elias N. Cartwright

Statek już płynął, kiedy zdałeś sobie sprawę, że wyruszasz w najbardziej niebezpieczną przygodę. Może nie od razu do ciebie dotarło, wiem, że to trudne, ale jesteś na statku, który może nie powrócić do najbliższego portu. Udajecie się w daleką podróż, w okolice Nowego Jorku, dalekiego portu Nowego Świata, gdzie czekają na was nowe zadania i misje. Po drodze spotkacie okręty innych kapitanów. Ty również będzie grabił, napadał i czerpał korzyści, prawda? Wiem, wiem, po co zadaję takie pytania. Jednak na statku było jak na razie tłoczno, głośno i ciasno. Znalezienie kącika dla siebie zajęło ci trochę czasu, ale opłaciło się. Było wygodnie i cicho. W sam raz.

Kiedy szukałeś odpowiedniego miejsca podsłuchałeś przypadkiem rozmowę dwóch żeglarzy. Nie wiedzieli, że tam jesteś, więc rozmawiali swobodnie, co pozwoliło ci dowiedzieć się wielu przydatnych informacji.Jeden z nich, choć nie zdołałeś dostrzec twarzy opowiadał bardzo ciekawe rzeczy, łącznie z czakjącymi was zagadkami, które kryły się za postacią waszego kapitana.

- Słyszałem, że jego pierwsza załoga została w całości wybita, a na drugą spadła choroba, której nie byli w stanie uleczyć najlepsi doktorzy. Umierali jeden po drugim, z przekleństwem na ustach i imieniem kapitana. Podobno w nocy, nad statkiem unosiły się echa tych nieszczęśników i złowieszcze wiatry zatopiły trzeci jego okręt. Ostatni jest nasz. dradzali mi dołączenie tutaj, ale nie wierzę w to.

- A powinieś. Ja słyszałem jeszcze wiele innych historii. Podobno... - Pojawienie się kolejnego marynarza przerwało ich opowieść. Dowiedziałeś się jednak wystarczająco dużo, żeby dało ci do myślenia. Nie wierzę, że jesteś przesądny, ale chyba ty również zwróciłeś uwagę, że kilka z tych faktów dotało też do twoich uszu, prawda?

Thomas Parkers

Coż mam ci powiedzieć? Zaczęło się. Wiesz o tym i ta świadomość podnieca cię i sprawia, że twoje serce rozgrzewa się. Wypełnia je rządza przygody i krwi. Chcesz pokazać Hiszpanom, kto w rzeczywistości tutaj rządzi, ale przyjdzie na to czas, nie musisz się martwić. Spokojnie. Przyjdzie czas na zabawę i skarby. Teraz jest jednak pora na ciężka pracę. Zapoznanie się z załogą, odkrycie przydatnych znajomości, a nawet ubici interesów i zawiązanie sprzyjających sojuszy. Wszystko w imię własnego przetrwania. Zapewne zdążyłeś już zauważyć te podejrzliwe spojrzenia, nieufne zagrania. Podkładane nóg to zagrywka dla dzieci, ale widocznie wszyscy tutaj to jeszcze niewyrośnięte dzieci.

Kilka siniaków, jakich nabawiłeś podczas przepychanek z innymi, niby były to sztuchnięcia, jednak parokrotnie mogły zakończyć się twoją szkodą, raz nawet śmiercią. Pomyślałby, że to kilka dni minęły, a to zaledwie dzień, pierwsze godziny. Zupełnie nie rozumiałeś ich zachowania, aledenerwowało cię to, prawda? O co im chodziło? Dlaczego się przyczepili? Czułeś, że nie będzie łatwo się tego dowiedzieć. Spróbuj jednak i nie zdrażaj się, jeżeli ci nie wyjdzie. Masz całe pół roku, uważaj jednak na głowę.
 
Idylla jest offline