Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-10-2010, 23:00   #29
Vantro
 
Vantro's Avatar
 
Reputacja: 1 Vantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie coś
Grand finale...

Oddech dziewczyny przyspieszył. Krew dudniła w uszach tak iż dosłyszała tylko słowa Gaccia o przyjemności. Przełknęła ponownie ślinę i po kilku próbach udało jej się mu odrzec: - Przyjemnie powiadasz... to może... - oparła dłonie o ramiona klęczącego przed nią szlachcica i lekko zaciskając na nich palce popchnęła go do tyłu. Czując jak odsuwa się od niej zrobiła krok i kontynuowała swoją przemowę - Ja tu sobie siądę i popatrzę co masz mi do zaoferowania, a może posłucham... - siadła zdecydowanie na krześle zakładając zgrabną nóżkę obleczoną w cienką pończoszkę na drugą nóżkę.
Gaspaccio zaśmiał się głośno...wstał i obrócił dookoła jak tancerz. Powoli jednak i bez pośpiechu. Podszedł do Kartiny, stając w rozkroku i mówiąc.- Wycałuję ciebie Katrino, wypieszczę językiem w sposób, jaki zapewne nigdy nie czułaś.

Podszedł bliżej do niej i zaczął czubkiem palców wodzić po jej nodze osłoniętej pończoszką.- Boisz się ? Nadal uciekasz lisiczko. Ale... stąd wszak nie ma ucieczki.
Katrina uśmiechnęła się na ostatnie słowa Gaccia - Jesteś pewien, ze nie ma ucieczki?
Po czym z niewinną miną wskazała brodą miejsce, gdzie mężczyzna odłożył klucz do pokoju. - A skąd wiesz, że chcę uciekać?
Gaspaccio obszedł krzesło, stając za Katriną, kucnął a jego dłonie objęły piersi Katriny ugniatając je stanowczo aż delikatnie przez materiał gorsetu. Szlachcic całował jej uszko, szepcząc.- Oj... to czemu uciekasz przede mną?
Język...wilgotny i ciepły wędrował po szyi Katriny, gdy mruczał.- Albo przed swoimi pragnieniami.
Dziewczyna odchyliła głowę tak jakby zapraszała do dalszej pieszczoty. Po czym po chwili powoli odwróciła się na krześle bokiem do mężczyzny i unosząc dłoń oparła ją o jego pierś w miejscu gdzie biło jego serce. Przytrzymała ją chwile w tym miejscy by po chwili opuszkami przesuwać po skórze mężczyzny powoli w dól. Dotarła do pępka i zaczęła zataczać wokół niego kółka szepcząc w odpowiedzi na zarzut jaki jej postawił - Gdybym uciekała... nie byłoby mnie tutaj...
-Więc...cieszę się...że ..jesteś.
-szeptał urywanymi słowami, wędrując po jej szyi w dół. Po czym palcami rozwiązując wiązania gorsetu. Piersi uwolnione z tego więzienia wysunęły się sprężyście, by po chwili znaleźć się w pieszczocie silnych dłoni Gaspaccia. A pod swymi palcami Katrina czuła drżenie. Gaspaccio drżał z pożądania, jego mięśnie napinały się pod jej dotykiem, serce mężczyzny biło jak szalone. Przez chwilę dłonie szlachcica zacisnęły się drapieżnie na piersiach, gdy mówił.- Jesteś przepiękna... Katrino.
I nieco chrapliwym z pożądania głosem dodał.- Pragnę cię.
Dziewczyna przesuwała po jego brzuchu opuszkami, by po chwili zacząć przesuwać w tym samym miejscu jednym palcem, a właściwie zaczęła delikatnie rysować ślad na jego skórze paznokciem. - Jak bardzo ?- wyszeptała przy tym sunąc palcem powoli w dół brzucha.
-Ty się mną bawisz.- odparł nieco zaskoczony Gaspaccio, choć nie było w jego głosie wyrzutu.

Skierował jej dłoń niżej, między swe uda...pozwolił zacisnąć na czymś drżącym i długim...serdelku? Tak... to w innym przypadku mógłby być tłusty serdelek. Pieszcząc drugą dłonią piersi Katriny, wędrował ustami po jej szyi podbródka, po czym spojrzawszy jej w oczy rzekł.- Czy to co czujesz wystarczy ci na porównanie?
I pocałował, drapieżnie namiętnie, długo...niemal szturmował jej usta swym językiem.
Katrina zacisnęła mocniej palce, a przez głowę przeleciała jej myśl. “Jest niczym bakłażan, który jadłam na kolację. Ma taką miłą w dotyku skórkę...” Jednak pocałunki jakimi ją raczył Gaccio odwróciły jej uwagę od jedzenia i tego co trzyma w garści. Odwzajemniła namiętny atak na swoje usta, a kiedy już udało jej się uwolnić od nich odszeptała mu: - Taki sam dowód miałeś leżąc na łóżku z Krisnys... więc nie wiem czy pragniesz... mnie...
-Zabiorę cię na łóżko by sprawić ci pieszczotę, jakiej Krisnys ode mnie nie zaznała.- mruknął Gaspaccio, żarliwie całując policzek dziewczyny.- To ci wystarczy na dowód?
- Okaże się -
odparła dziewczyna podnosząc się z krzesła, po czym ruszyła do przodu nie puszczając trzymanej przez swoją dłoń części ciała mężczyzny i prowadząc go w kierunku łóżka.
- Dawaj go tu - Machała energicznie ręką nabzdryngolona Bardka, nie zdając sobie tak do końca sprawy, że ta mała imprezka już od długiego czasu nie dotyczyła jej (nie)skromnej osóbki...

Gaccio dziwnie czuł się tak prowadzony, przez Katrinę... niczym niewolnik. Ale po chwili doszli do łóżka. Szlachcic ułożył na nim dziewczynę na plecach...Spore łoże było wygodne. I nawet obecność półprzytomnej Krisnys nie przeszkadzała. Dłonie Gaccia nieco drżąc chwyciły za czerwony materiał majteczek i powoli zsunęły odsłaniając najbardziej skryty skarb Katriny. Gaspaccio uśmiechnął się.- Jesteś śliczniutka lisiczko.
Po czym nachylił się znacząc mokry ślad od pępka Katriny w dół i po chwili najemniczka poczuła pocałunek mężczyzny między swymi udami. Ale i coś więcej...język Gaspaccia. Ten giętki język używany dotąd do prawienia komplementów. W tej chwili udowadniał swą giętkość wijąc się Katrinie i dostarczając jej silnych i nowych doznań. Razem z dłońmi Gaspaccia masującymi jej uda.
Dziewczyna czując pieszczotę jaką obdarzał ją młody szlachcic wiła się pod jego dotykiem na łóżku. Przymknęła oczy bo pokój wokół niej rozpadał się na tysiące kawałków. Poddała się odczuciom, nie zwracając uwagi na nic poza Gacciem i tym w jaki sposób okazuję on jej swoje pragnienie. Zaplotła dłonie w jego włosy, nie wiedząc sama czy chce go od siebie odepchnąć czy raczej jeszcze bliżej przyciągnąć. Wiedziała za to jedno... czas negocjacji się skończył, a może jednak zaczął...
A Gaspaccio oddawał się figlom z wyraźnym uwielbieniem, używając języka do tropienia wrażliwych miejsc w intymnym skarbie Katriny. Dłonie jego zaciskały się na jej udach, drapieżnie i mocno. Ciało jego drżało. Szlachcic pragnął rozpalić ją mocniej...tak mocno, jak sam był rozpalony. I temu celowi poświęcił się całkowicie, próbując zalać umysł Katriny falami rozkoszy, wywołanymi gorączkowymi ruchami jego języka.
I najwyraźniej w niczym im nie przeszkadzało... chrapanie Krisnys. Półelfka bowiem zaległa na łożu, odpływając w siną dal. Spała więc niemal całkiem naga na brzuchu, z sukienką ściągniętą aż do kolan, świecąc wszem i wobec gołym tyłkiem, jedna ręka opadała z łóżka, podobnie jak rozczochrane włosy, przesłaniające twarz.
- Rozkosze... cielesne... - Wymamrotała przez pijacki sen.

Pijackie mamrotanie Krisnys tuż nad głową dziewczyny wywołało efekt jakby jej ktoś dzwonem wprost do ucha przydzwonił. Poderwała się gwałtownie o odepchnęła do tyłu, waląc niechcący Gaccia kolanem w głowę. Wyjąkała przepraszającym tonem:
- Przepraszam... niechcący to było... - i zaczęła rozmasowywać dłonią obolałe kolano.
Celny cios kolanem dosięgnął do szczęki Gaspaccia i przez ten rozmasowywał sobie podbródek siedząc na kolanach i będąc jednocześnie w stanie wzbudzenia.- Chyba mi zęba wybiłaś...a nie tylko mi się wydawało.
- Pokaż... zobaczę... - uklękła na łóżku pochylając się w stronę klęczącego na podłodze mężczyzny, nieświadomie wachlując mu przed nosem swoimi atrybutami.
Pozwolił się zbadać, pozwolił jej dłoniom dotykać jego twarzy. Patrzył przy tym prosto w jej oczy szepcząc.- Podobało ci się ... Katrino.
- Nie gadaj bo nie widzę wszystkich zębów! Otwórz szeroko i powiedz... AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA.... - w skupieniu starała się dojrzeć uzębienie młodego szlachcica. Pomagając sobie przy tym palcem,który wepchnęła mu do ust i obmacywała po kolei ząb za zębem.
-AAAAAA- odparł Gaspaccio, pozwalając się badać. Przy okazji też coś badał. Jego dłonie delikatnie i powoli masowały piersi Katriny. A stan jego uzębienia nie wykazywał żadnego ubytku.
- Hmmmm... chyba wszystko w porządku, ale może fleczer powinien luknąć w twe uzębienie? Tak dla pewności coby ci po drodze jakiś ząb nie wypadł?- wymamrotała z nosem tuż przy ustach Gaccia, próbując zajrzeć jak najgłębiej w jego usta.

Usta te zamknęły się nagle na jej palcu, wargi ssały, język pieścił. Gaspaccio znienacka objął kochankę i plecami runął na łóżko, ciągnąc ją za sobą. Wylądowała na nim przyciskając biust do jego torsu, przytulona do jego nagiego ciała.
Katrina pisnęła na całe gardło kiedy poczuła usta zaciskające się na jej palcu. Kolejny ruch Gaccia i ich wspólne lądowanie na łóżku wywołały w niej salwę śmiechu.
Gaspaccio spojrzał na nią i pogłaskał ją po głowie.- Nikt jeszcze nie sprawdzał mi stanu uzębienia podczas figlów.
Dziewczyna zarumieniła się i odoparła zadziornie: - Sprawdzam czy dbasz o zęby i czy dobrze je szorujesz... - po czym roześmiała się i cmoknęła młodzieńca siarczyście w usta, aż zadźwięczało w całym pokoju.
- Pieścił cię już ktoś w sposób jaki ja... pieściłem?- zapytał Gaccio, jednocześnie masując dłońmi sprężyste pośladki Katriny.
- Ciekawski z ciebie mężczyzna... Czy ja się Ciebie pytam czyś pieścił tak już kogoś? - po czym podparła się na piersi Gaccia i spojrzała z góry w jego roziskrzone oczy.
- Musiałbym napisać całą listę alfabetycznie.- westchnął szlachcic i spojrzał na nią z lisim uśmieszkiem.- Podobało ci się.
- Hmmmm.... cała listę powiadasz... alfabetycznie... dobrze, że moje imię zaczyna się na “K” to w środku alfabetu, nie tak łatwo Ci będzie je wyciąć - odparła śmiejąc się w głos. Po czym zaczęła się wiercić na mężczyźnie szukając sobie wygodnego miejsca.

A z każdym ruchem ciała wywoływała szybkie oddechy, sama też czuła przyjemne mrowienie rozchodzące się po całym ciele. A promieniujące z dołu.
Cóż...gotowość bojowa Gaccia ocierała się przy tych ruchach o obszar między jej udami.
Gaccio oddychając ciężko i patrząc na nią zamglonym wzrokiem, drapieżnie zacisnął palce na jej pośladkach i spytał żartobliwie.- Przecież nie uwierzyłabyś że to mój pierwszy raz... prawda?
- Oczywiście, że nie... taki czaruś jak Ty pewnie się ogania od chętnych kobiet... Romualdo wspomniał na ten temat coś - kiwnęła głową aby potwierdzić swoje słowa. Po czym uniosła się na łokciu i ze skupieniem zaczęła przesuwać opuszkiem po piersi mężczyzny patrząc na to jak drga pod jej dotykiem i dostaje gęsiej skórki. - Zimno ci? - spytała z uśmiechem.
- Tak bym tego nie określił...Katrino.- odparł z uśmiechem, drżąc po jej dotykiem. Zamknął oczy i skupił się na doznaniach, jakich dostarczało jej wiercenie i palec.
Słuchała odpowiedzi mężczyzny nie przerywając dotykania jego skóry. Palec powoli sunął coraz niżej sprawiając, że ona sama musiała się odchylić do tyłu. - A jak byś To określił - spytała marszcząc brwi.
Naprężył mięśnie pod jej dotykiem, zacisnął palce na jej pupie drapieżnie i mocno.Czułe je bardzo wyraźnie. Uśmiechnął się mówiąc.- Wyrafinowana gra wstępna?
- Gra wstępna powiadasz... - sunęła palcem w dół, chcąc mieć lepszy dostęp do miejsca do którego zmierzała, odepchnęła się lekko od mężczyzny aby ułożyć się obok niego. Wykonując ten ruch niechcący zepchnęła bardkę z łóżka. Słysząc jak Krisnys z hukiem wali o ziemię wykrzyknęła wprost do ucha Gaccia - OOOOOOOOOOOO matko zabiłam ją!!! - po czym zerwała się na równe nogi i zsunęła na podłogę aby zobaczyć czy dziewczyna żyje.

Gaspaccio przyłożył dłoń do czoła i zaklął pod nosem. Ta sytuacja powoli go frustrowała.
Wstał i podszedł do spanikowanej Katriny i wesoło chrapiącej Krisnys. Bardce nic się nie stało, więc Gaspaccio wziął dziewczynę na ramiona i ułożył na łóżku, po czym ruszył...w poszukiwaniu własnej bielizny, mówiąc.- Idź się, połóż do łóżka i... prześpij Katrino. Widzę że coś ci dziś nastrój szwankuje. A to moja ostatnia noc w tym mieście. Pożegnalna że tak powiem, więc... nie chcę ją spędzić na próbach figlowania, a na figlowaniu.
Uspokojona dziewczyna nie dała się długo namawiać na łóżko. Wdrapała się na nie z entuzjazmem kręcąc przy tym kusząco wypiętą pupą. - A gdzie obiecane... spełnię wasze wszystkie życzenia? - spytała próbując wcisnąć się pod kołdrę i równocześnie obserwując paradującego po pokoju Gaccia z gatkami w ręku - Ja mam takie jedno maleńkie takie tyci tyciuśieńkie życzenie... No ale jak musisz sobie pofiglować to pewnie obietnicy nie spełnisz. - dodała robiąc żałosną minkę.
Gaspaccio spojrzał na kobietkę, której słowa podziałały na jego dumę jak płachta na byka.
Ruszył w kierunku łoża rzucając bieliznę na ziemię, zerwał kołdrę z dziewczyny, przykrywając nią, śpiącą w najlepsze bardkę.
Dłonie mężczyzny zacisnęły się na jej udach, rozchylając uda Katriny, gdy rozpoczął szturm.
Tym razem nie bawił się w subtelności, zdobywając intymną fortecę Katriny jednym pchnięciem swego tarana. Gaccio opadł na dziewczynę, przyciskając swym ciężarem ciała do łoża. Usta przylgnęły do jej ust, dusząc ewentualne próby werbalnego oporu, dłonie zacisnęły się na piersiach w drapieżnej pieszczocie. Gaccio rytmicznie ponawiał szturmy na jej kobiecość, kochając się z Katriną z wyraźnym wigorem i dzikością.

Katrina chciała powiedzieć jakie ma życzenie, ale nim zdążyła otworzyć usta już czuła na sobie ciężar ciała mężczyzny. Nim zdążyła mrugnąć powieką już brał ją w swoje posiadanie, a wraz z tym dawał jej przyjemność, której się poddała. Wbiła więc paznokcie w plecy mężczyzny i wraz z nim podążyła do krainy cielesnych rozkoszy.
A było to wiele wiele rozkoszy, zanim Gaspaccio pozwolił jej odpocząć, gdy finalne ruchy jego bioder obwieściły eksplozję rozkoszy, którą i Katrina poczuła. Gaccio jednak nie pozwolił jej na odpoczynek. Choć wigor, na razie mu “opadł”, to jego miejsce zajął język, którym to doprowadzał Katrinę do jęków rozkoszy. By potem przewrócić ją na brzuszek i by znów go poczuła w sobie jego “obecność”. I tak przez trzy godziny nocy...Gaccio nie dawał jej odpocząć, pieszcząc jej ciało na wszelkie znane mu sposoby i dając spełnienie w różnych akrobacjach łóżkowych.
Wymęczona dziewczyna leżąc z głową opartą o pierś Gaccia wyszeptała w pewnej chwili. - Ale słowa i tak nie dotrzymałeś.... moje życzenie nadal pozostaje niespełnione.
Głaszcząc Katrinę po głowie leniwym ruchem Gaccio mruknął.- Echhh...kobietki, zawsze waaam...mało. Jakie to życzenie, księżniczko?
Dziewczyna uśmiechnęła się słysząc jego pytanie i odparła mrucząc mu w pierś: - Chciałam abyś opatulił mnie kołderką do snu i cmoknął w czoło na dobranoc, zanim se pójdziesz pofiglować. Ale żeby nie było, że jestem zachłanna to może się zadowolę tym co dostałam... Choć życzenia nie spełniłeś - dodała na koniec z przekorą i roześmiała się perliście.
Gaccio lekko się nachylił, tak że medalion, który nosił na szyi, puknął lekko w czubek nosa Katriny, cmoknął ją w czoło mrucząc.- Jesteś cudownie wspaniałomyślna... wynagrodzę ci to, przy okazji, jakoś. A poza tym... nieważne. Jestem nieco śpiący, a ty?
- Ooooo a wydawało mi się, że wybierałeś się... na jakieś figle chyba... - odparła dziewczyna ze śmiechem, ale wbrew swoim słowom przytuliła się mocniej do Gaccia układając się do snu.
Gaccio już nic nie odpowiedział, ale mocniej przytulił Katrinę do siebie, grzejąc ją ciepłem swego ciała.
 
__________________
W chwili, kiedy zastanawiasz się czy kogoś kochasz, przestałeś go już kochać na zawsze.
Vantro jest offline