Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-10-2010, 00:34   #47
Bartosh
 
Bartosh's Avatar
 
Reputacja: 1 Bartosh wkrótce będzie znanyBartosh wkrótce będzie znanyBartosh wkrótce będzie znanyBartosh wkrótce będzie znanyBartosh wkrótce będzie znanyBartosh wkrótce będzie znanyBartosh wkrótce będzie znanyBartosh wkrótce będzie znanyBartosh wkrótce będzie znanyBartosh wkrótce będzie znanyBartosh wkrótce będzie znany
Orszak zbliżał się do wioski. Czuć było w powietrzu woń ogniska. Dzieciarnia bawiła się, rzucając kamieniami i zaschniętym krowim łajnem w dwa nabite na włócznie truchła zielonoskórych goblinów. Ursuson podszedł do Magini i Ryi, wskazując brodą na kotołaka. Ten szedł wyprostowany i dumny. Uniesiony wysoko ogon powiewał jak sztandar. Na kocim pysku widać było ogromne zadowolenie. Ursuson parsknął śmiechem. Pomyślał przez chwilę, aby wzorem dzieciaków podnieść zaschniętą grudę z ziemi i cisnąć w kierunku Drowa, lecz dewocyjne uwielbiający go Czarnoludzie mogliby wziąć to za obrazę i obrócić się przeciwko pozostałym członkom grupy.

Miejscowi cieszyli się, wyrażając to przez nieskładne krzyki i dziki taniec, pozbawiony jakiegokolwiek sensu. Do wojownika doskoczył staruszek, i nie przerywając tańca krzyczał coś w swoim narzeczu, zupełnie niezrozumiałym dla Ursusona. Groteskowo szczerzył pozbawione zębów dziąsła.

- Miałem być teraz na zamku i dobierać się do dziewek służebnych, a nie siedzieć tu z wami, małpie ryje. Mam nadzieję że wichura zwieje wam te szałasy…

Ursuson mówiąc to, wyszczerzył zęby w uśmiechu i lekko podskakiwał, naśladując pozbawiony rytmu pląs starca. Staruszek, nie rozumiejąc go, sugerował się uśmiechem.

Zgrzał się nieco. Poczuł jak kiszki zwijają mu się w kolejny supeł a przeciągłe burczenie przebijało się nawet przez odgłosy plemiennych bębnów.

„Kiedy ja ostatnio jadłem?"

Odszedł na bok, rozglądając się po rachitycznych drzewach. Znalazł w końcu takie, które obrodziło brunatnymi owocami uwięzionymi w twardej lecz cienkiej skorupce. Zerwał jeden i szybko skruszył. Już miał wkładać do ust podejrzany owoc, gdy na jego ręce zawisł jeden z dzieciaków. Wojownik spojrzał na ramię, szukając przyczyny niestandardowego balastu. Chłopak, uniesiony w górę odskoczył, po czym pokazał na owoc, i teatralnie udając że je, wywraca nagle oczami, wystawia język i trzymając się za gardło pada na ziemię.

„Cholerstwo jest zatrute. Dzięki, młody”

Ursuson odrzucił owoc i wytarł dłoń w trawę. Młody pobiegł gdzieś. Wrócił po kilku minutach niosąc na dużym liściu kilka pieczonych pędraków. Chwycił jednego i szybko zjadł, jakby prezentując. Ursuson był tak głodny, że niewiele myśląc chwycił garść robactwa i wpakował sobie do ust. Smakowały jak drób.

Wojownik uśmiechnął się, myśląc gorączkowo jak mógłby się odwdzięczyć. Nagle za linią krzaków zauważył spadek. Piaszczyste zbocze łagodnie opadało w koryto starej rzeki, po której zostało teraz niewielkie pasemko błota. Popatrzył na trzymaną w ręce prymitywną tarczę i wpadł na pomysł.

- Teraz pokaże wam, jaką to zabawę wymyślił kiedyś pewien głupek, Tony Jaszczomb.

Położył tarczę na skraju piaszczystego stoku, po czym stanął na niej, stopy wkładając w uchwyty na rękę. Balansując ciałem przechylił się. Deska sunęła po czerwonawym piachu. Zsunął się kilka metrów, starając się zachować równowagę, W końcu wyhamował.
Dzieciarnia wiwatowała. Wojownik chwycił tarczę i z trudem wracając pod górę, wiwatował razem z dzieciarnią. Tarcza powędrowała w ręce chłopaczka, który odwiódł go od zjedzenia trującego owocu. Ten od razu zabrał się do dzieła, zręcznie powtarzając wszystkie czynności. Zsunął się kilka metrów, po czym stracił równowagę i runął na ziemię. Wstał, podniósł tarczę i zarechotał – odpowiedziały mu pozostałe dziecięce głosy. Ursuson spokojnie oddalił się, nie chcąc przeszkadzać w zabawie.

„Zobaczymy co u Koteczka...czyżbym słyszał coś o żarciu?”
 
__________________
Bar pod Martwym Mutkiem - blog Neuroshima RPG. Link w profilu. Serdecznie zapraszam!
Bartosh jest offline