Z trudem strącił z siebie cielsko pokonanego oponenta. Nim bestia zeszła zdążyła pokiereszować ciało Thoga, on jednak nie przejmował się tym. Wystarczyło zatamować krwawienie, zaś jego organizm sam zajmie się gojeniem ran. Wejrzał z pogardą na pokonanego stwora i raz jeszcze zamachnął się toporem by rozczłonkować paskudny łeb do reszty tułowia. Dyszał ciężko i drżał cały. Napływ adrenaliny sprawił iż jeszcze nie czuł bólu i zmęczenia, ale wiedział, że niedługo ten stan minie i ból na pewno się pojawi. Ur'Thog podniósł odciętą łępetynę i pokazał ją dwójce swoich kamratów, z którymi przeżył właśnie pierwszą w życiu przygodę.
Cała ta świątynia była paskudnym miejscem, które przyprawiało półorka o ból głowy. Kiedy już udało im się zabić przywódcę goblinów, oraz zbadać budynek mogli udać się do miasta po nagrodę. Wszak kompani mówili o nagrodzie za pozbycie się goblinów, lub pozbawienie ich przywódcy.
-Proponuję pierdolić te gobliny. Jak się połapią, że ich piesek zdechł to pewnie sami pouciekają bez przywódcy, albo co lepsze pozabijają się nawzajem w walce o dowództwo. W każdym razie chyba problem mamy już z głowy.- wyjaśnił swój punkt widzenia. -Chodźmy do miasta po nagrodę, za to ścierwo.- dodał spoglądając na głowę stwora -Należy się nam odpoczynek i zimne piwsko...- dodał, po czym ruszył powoli w stronę z której przybyli do komnaty.
-I tak trza tu będzie wrócić z świeżymi siłami żeby rozjebać te cholerstwo.- wskazał skinieniem głowy paskudny pomnik, który przemawiał kilka chwil temu. |