Zielona maź zalewała mu całą twarz. Usiadł i spokojnie starł ją prawą ręką. Kiedy podniósł się z sarkofagu zorientował się, że wstał jako jeden z ostatnich. Być może było to spowodowane odpornością organizmu na niskie temperatury. Dopiero teraz doszły do jego uszu głosy z głośników o awarii statku. Kiedy zobaczył co zostało ze statku przez chwile zamarł. Jednak ośnieżona sceneria tropików wywołała u niego na twarzy mały uśmiech, co więcej czuł się trochę jak w domu. Wszyscy krzątali się w poszukiwaniu swoich rzeczy; niektórzy jeszcze nadzy, inni już w ubraniach. Siergiej postanowił pójść w ich ślady. Udał się do ładowni, odnalazł swoją szafkę i swoje rzeczy – na szczęście wszystko ocalało. Zaczął się ubierać, na sam koniec przywdział się w ciepłe buty i spodnie – replikę munduru, a także bluzę i kurtkę, które wziął z Syberii i fantastycznie nadawały się na zaistniałą sytuację. Do ogromnego plecaka postarał się upchnąć wszystkie swoje rzeczy, co o dziwo mu się udało. Zapakował jeszcze na wszelki wypadek przydziałową kurtkę z logo NASA. Kiedy cała „parszywa dwunastka” wydawała się być gotowa ogłoszono naradę. |