Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-10-2010, 21:56   #123
merill
 
merill's Avatar
 
Reputacja: 1 merill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputację
- Czego od niej chcecie? – głos nadal ma jednak paskudny. - Od niej i od Nasturcji. Żadna z nich nie zrobiła niczego złego. I gdzie jest Bane? Co z nią zrobiliście?
Tim odwrócił się powoli, w jednej ręce trzymając żelazny kuty pręt, a w drugiej pistolet. Widząc, że zmiennokształtna nie atakuje, powoli opuszczał broń. Ta kobieta była wczoraj w “Kotle” - skojarzył fakty. Nie spuszczając wzroku z czarnowłosej odezwał się:
- Chcieliśmy wczoraj tylko porozmawiać... na temat potrójnego morderstwa... małych, bezbronnych dzieci. I rodziców - dodał po chwili. - Wiemy, że była w to zamieszana, wspierała swoją wolą poltera, który zaatakował nas na miejscu zbrodni. Wczoraj na sam nasz widok zaczęła uciekać... tak nie robią ludzie, bądź nieludzie - to ostatnie słowo prawie wycedził - którzy nie mają nic na sumieniu.
- Masz nakaz? - spojrzała gniewnie, ale zmysł zagrożenia nieco osłabł.
- Mamy - ostrożnie wyciągnął z kieszeni kurtki stosowny dokument i wyciągnął rękę z papierem w kierunku garou. - Łowcy zawsze działają zgodnie z prawem...
- Taaa - mruknęla, ale po przeczytaniu oddala ci papier. - Dobra, to nie przeszkadzam, Tylko nie ruszajcie Angie. Bo Moiry mi świadkiem, łowcy czy nie z dupy nogi powyrywam. A gdzie Bane?
- Z Bane wszystko w porządku, czuje się lepiej, znasz ją może? Możesz mi coś więcej o niej powiedzieć? To chyba nie jest normalne, że wilkołak atakuje zombie? Albo to, że zombie tak opornie podlega rozkładowi, czy wręcz regeneruje się? - po chwili dodał jeszcze - Angie? To córka podejrzanej? Wyglądają na szczęśliwe na zdjęciu... jak umarła?
- Zamordowano ją. Pewnie jakiś zboczeniec. Ciała nigdy nie znaleziono. Co do Bane to jest tutejsza. jej rodzina mieszka tutaj z dziada pradziada. Naprawdę nazywa się Lilia O’Braien, ale wszyscy mówimy Bane. Przed wypadkiem była wiedźmą. Naprawdę niezłą. Może to powoduje że nie gnije.
- Wypadkiem? Ostatnio to słowa nabrało kilku innych zanczeń niż zwyczajowe, może sprecyzujesz? Co do zabójcy małej... nie próbowano rozmawiać z jej duchem?
- Bane potrącił samochód dwa lata temu. Ze skutkiem śmiertelnym. Ale wróciła jako zombiak. Co do Angie? Próbowałeś kiedyś gadać z duchem i o momencie jego śmierci. Ze wściekłym duchem? - wyjęła papierosy. - Palisz?
- Nie, nie palę, ale dziękuję. Szczerze mówiąc nie próbowałem, pewnie byłbym cholernie wkurwiony, a teraz? Kiedy duch się uspokoi? Nie znam się za bardzo na tych przyzwaniach... najlepiej mi wychodzi eliminacja... co szczerze mówiąc nie zawsze jest powodem do dumy. A Ty słyszałaś o tym potrójnym morderstwie? Albo o kimś o imienu Mythos?
- Duch nie jest spokojny - zapaliła papierosa Kruk. - Nazywam sie Elisa. Elisa Bond - uśmiechnęła się wyciągając rękę. - Serio. Bond. Nie słyszałam o żadnym morderstwie. A co do Mythosa... dziwne. Drugi raz w przeciągu krótkiego czasu słyszę tą nazwę. Czy raczej imię, skoro mówisz, że to ktoś. Idziemy na drinka? Do mojej knajpy?
- Tim, ale mówią na mnie Ka Mate, a to jest Hellen - przedstawił koleżankę, zajmującą się przeszukiwaniem pokoju. - Mythos? Gdzie słyszałaś tę nazwę?

- Od Bane. Zdaża się, że co jakiś czas coś powie. Trzy noce temu była w kotle i powiedziała do mnie. “Mythos wrócił”. Dobra, lecę - będę w Kotle gdyby coś. Ale nie ruszajcie Angie.
- Wpadniemy za jakiś kwadrans, jeśli zaproszenie będzie jeszcze aktualne - Tim uśmiechnął się.
Hellen znalazła kilka zakazanych ksiąg w mieszkaniu Nasturcji. Z kategorii tych „zakazanych zakazanych”, demonologia i inne nielegalne praktyki. Jego pratnerka odnalazła także symbol identyczny z tym znalezionym na miejscu potrójnego morderstwa, tym, który był przekaźnikiem mocy dla szalejącego Bezcielesnego… tego, który omal ich nie zabił. To wszystko śmierdziało na milę siarką i pieprzonym nieumartym Piekłem. Wizytówka i adres knajpy o nazwie adekwatnej do reputacji dopełniała całokształtu. Postanowili, że odwiedzą ten przybytek wieczorem.
*****
Knajpka o tej porze pustawa. Smętna melodia. Trzy - cztery babsztyle sączą piwo nudząc się jak mopsy. Za barem stoi jakiś nieznany wam typek - szczupły i kędzierzawy. Elisa sączy piwko i pali przy stole. Przed nią dzbanek z browarem i dwie puste kufle.
Egzekutor i jego partnerka weszli do knajpy. W środku panował przyjemny półmrok, gdzieś sączyła się cicha, nieco sentymentalna muzyka, a wnętrze było opustoszałe, jedynie przy stoliku w bocznej alkowie, siedziały cztery podstarzałe wiedźmy. Podeszli do stolika Elisy i usiedli.
- Możesz mi opowiedzieć o Bane sprzed wypadku? I coś więcej o jej rodzinie?
- Bane przed wypadkiem tez była niezłym dziwadłem, ale z gatunku tych nieszkodliwych. Nawet przed fenomenem Noworocznym. Ludzie gadali, że O’Braienowie trzymali się bardzo blisko swoich. Wiesz co mam na myśli. Mała Lilia miała niezłe talenty jeszcze w czasach, kiedy wszystko wyglądało normalniej a ja sobie żyłam, jako spokojna nauczycielka. A rodzina O’Braienow nadal mieszka w posiadłości jakieś półtorej mili od Kotła.
- Trzymali się bardzo blisko swoich? I jakie talenty przejawiała Bane?
- No wiesz - zaśmiała się rozbawiona. - Brat z siostrą, kuzyn z kuzynką. Takie tam szlacheckie skłonności. A co do Bane. Widziała różne rzeczy i potrafiła robić różne rzeczy jeszcze przed Fenomenem. Tak. Naprawdę różne. Prekognicja. Telekineza. Nawet telepatia. Lecz to ostatnie wyszło na jaw stosunkowo nie dawno. Bane jest fenomenem sama w sobie. Myślę, że jest takim zombie jak ty loup - garou.
- Ciekawe, nie wiem dlaczego wczoraj zaatakował ją ten łak, może to miało związek z jej innością? Tylko jaki związek mogłaby mieć z owym Mythosem?
- Nie wiem - powiedziała szczerze wydmuchując kłąb papierosowego dymu. - Uratowałeś Bane a my ją bardzo lubimy. Szczerze mówiąc to dlatego z tobą gadam. Nie przepadam za Regulatorami, sam pewnie domyślasz się czemu. Co do twoich pytań, Ka Mate, to mogę jedynie powiedzieć, nie wiem i szczerze mi przykro z tego powodu. Aha. Wiesz, ze ten którego wczoraj zastrzeliłeś wrócił. Przepłoszyłyśmy go z dziewczynami. Kręci się jednak w pobliżu. Tym razem wlazł w jakąś wydrę czy coś podobnego. Ma skurczybyk niezłą wolę zostania, że tak się trzyma kurczowo tego świata.

- Jakby były jakieś problemy, to się nim zajmę w razie czego. Wiem, że Regulatorzy nie są mile widziani... sam wolałbym by świat był taki jak dawniej. Niestety, robię to co umiem najlepiej... Czego uczyłaś przed wydarzeniem Noworocznym? Nie chciałabyś by twoje życie wróciło do normy?
- Gdyby świat był taki jak wcześniej, mnie już by na nim nie było. Białaczka. Uczyłam nauk przyrodniczych - biologię, chemię. Chciałabym robić to dalej lecz, jak wiesz, Martwi nie mogą pracować w szkołach. Jesteśmy zbyt ... nieprzewidywalni.
Tim słysząc odpowiedź ugryzł się w język. Jak mógł popełnić taką gafę, przecież ona była zmiennokształtnym.
- Racja, to było głupie pytanie. Wybacz, ciężko mi wychodzi przystosowanie się do tej nowej sytuacji. - Przerwał na chwilę, a potem zmienił temat rozmowy: - W domu, prócz Angie, znaleźliśmy jeszcze kilka rzeczy. Parę zakazanych ksiąg demonologicznych, i wyrysowany krwią symbol, taki sam jak ten z miejsca zbrodni. Czy ta Nasturcja ,nie spotykała się ostatnio z jakimiś podejrzanymi osobnikami? Kto ją odwiedzał?
- Nie śledziłam jej - uniosła piwo w ramach toastu. - Tutaj nikt nie wtrąca się w prywatne sprawy mieszkańców. Nasturcja szukała kontaktu z różnymi osobami. Wydawało nam się, ze chciała jakoś przerzucić swoje dziecko ... W inne ciało. Nie wiem. To domniemania.
Tim dokończył małe piwo, którym uraczyła go Blais. Był zadowolony, w domu postrzelonej wiedźmy znaleźli dalsze ślady. Może w tej „Sztolni” dowiedzą się czegoś więcej? Zamierzał tam pojechać pod wieczór, jak zaczną się tam schodzić męty, o tej porze przestraszyli by swój cel i nic więcej. Póki co mieli jeszcze długą listę do odkreślenia. Mieli nakaz przeszukania miejsca zamieszkania Bane, więc zamierzał odwiedzić i przejrzeć jej dom, ewentualnie wypytać o nią O`Brienów.
Potem powinni zerknąć do szpitala i zobaczyć co u Audrey, no i przesłuchać postrzeloną Nasturcję. Mieli ją o co zapytać, teraz było im łatwiej, gdy poznali jej miejsce zamieszkania, mieli dowody jej zamieszania w sprawę morderstwa, no i Angie – czasem warto, choć brutalne to było, uderzyć w czułą strunę w duszy podejrzanego. Urząd ewidencji ludności, też przydałoby się odwiedzić, w końcu musieli się dowiedzieć, ile rodzeństw trojaczych jest w Londynie. Czekał ich długi i wypełniony pracą dzień.
 
__________________
Czekamy ciebie, ty odwieczny wrogu, morderco krwawy tłumu naszych braci, Czekamy ciebie, nie żeby zapłacić, lecz chlebem witać na rodzinnym progu. Żebyś ty wiedział nienawistny zbawco, jakiej ci śmierci życzymy w podzięce i jak bezsilnie zaciskamy ręce pomocy prosząc, podstępny oprawco. GG:11844451
merill jest offline