Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-10-2010, 22:04   #34
Cohen
 
Cohen's Avatar
 
Reputacja: 1 Cohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputację
- Nie mam pytań, za to jedną uwagę. Jednym z obecnych będzie jakiś kupiec. Skurwiel może wiedzieć coś, na czym mi zależy. Misty nie chciała podać jego imienia, więc łapy z daleka od wyznawców, jasne? Rozwalimy tylko jej przydupasów.
Opuścił szopę i wrócił do karczmy. Do szóstej było jeszcze sporo czasu, ale miał co robić.

W pokoju wyjął i rozłożył na łóżku cały swój oręż, czyli miecz, mizerykordię, cztery noże do rzucania.
Najpierw oddzielnie i dokładnie obejrzał każdą klingę. Potem przetarł je szmatą nasączoną olejem lnianym i wreszcie zabrał się do ostrzenia.
Następnie sprawdził wyważenie noży, ciskając nimi po parę razy w ścianę, wywołując klątwy i okrzyki niezadowolenia sąsiadów.
Wreszcie sprawdził, czy miecz gładko chodzi i nie zgrzyta o okucia.
Brzmi prosto, ale staranne wykonanie tych czynności zabrało mu parę godzin.

Około piątej zszedł do sali karczmy, wypił przy barze szklankę whisky, po czym opuścił lokal.
Szedł niespiesznie. Będąc w połowie drogi wyciągnął niewielką fiolkę, otrzymaną od kwatermistrza Hedera i wypił połowę jej zawartości. Nim dojdzie, eliksir powinien zacząć działać.

Zatrzymał się przed wejściem do siedziby kultu i po raz ostatni sprawdził broń. Dociągnął pas z mieczem wiszącym u lewego boku, poprawił bandolier z nożami i schował go, zapinając kurtkę.
~ No, Tymoro, czas żebyś przypomniała sobie, jak bardzo mnie lubisz. ~

Sala była spora, więc mimo wysokiej frekwencji nie było ciasno. Kenneth rozpoznał paru ze wspomnianych przez barda goryli Misty.
Kwestię, jak rozpozna kupca, rzekomego zleceniodawcę zamachu, gdy zabije wiedźmę, zostawił na później. W końcu, nie ma co zawracać sobie głowy drobnostkami.

Zgromadzeni podjęli z początku cichy, ale z czasem narastający, rytmiczny, złowieszczy zaśpiew. Ramsay nie rozpoznawał słów, ale, za radą barda, zaczął mruczeć pod nosem.
Stopniowo, by nie ściągać na siebie uwagi, przesuwał się bliżej kamieni, by nikt nie stał między nim a wiedźmą.
Zaśpiew przyspieszył. Kenneth domyślił się, że oznacza to rychłe przybycie Misty.
Powoli rozpiął kurtkę, ale nadal trzymał jej poły razem.
 
Cohen jest offline