Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-10-2010, 23:27   #125
Hesus
 
Hesus's Avatar
 
Reputacja: 1 Hesus jest jak niezastąpione światło przewodnieHesus jest jak niezastąpione światło przewodnieHesus jest jak niezastąpione światło przewodnieHesus jest jak niezastąpione światło przewodnieHesus jest jak niezastąpione światło przewodnieHesus jest jak niezastąpione światło przewodnieHesus jest jak niezastąpione światło przewodnieHesus jest jak niezastąpione światło przewodnieHesus jest jak niezastąpione światło przewodnieHesus jest jak niezastąpione światło przewodnieHesus jest jak niezastąpione światło przewodnie
Kiedy zasiedli z CG w knajpie, takiej wiecie, normalnej, bez plastikowych sztućców gdzie nie potykasz się co dwa kroki o kubły na śmieci natrętnie przypominającymi ci żebyś po sobie posprzątał, zabrał się za realizowanie planu dla którego właśnie tutaj ją zaciągnął. Oczywista, że zależało mu na tym aby w końcu sobie porządnie podjadła, zależało mu także na śledztwie, ale nie mógł od taj ignorować swoich potrzeb, pańcia na pewno by na to nie pozwoliła, a skoro jej tu nie było sam musiał o siebie zadbać, zasługiwał przecież na to co najlepsze.
Podawali tutaj najlepsze pod słońcem lody w polewie czekoladowej z orzechami, najprostszy na świecie przepis na mód w gębie w mistrzowskim wykonaniu, zamówił od razu dwie porcje… dla siebie, żeby nie było wątpliwości. Zresztą Blada nie rwała się do jego pucharków, jej strata, nie odmówiłby jej. Może by i zastanawiał się skąd taka nagła, przemożna ochota na te wszystkie słodkie frykasy, może, ale prawdę powiedziawszy miał to w dupie, musiał najpierw zaspokoić swoje żądze. Zresztą inne także miały za chwile zostać wystawione na próbę.

- Ty żyjesz
– kiedy ręce Dolores oplotły go w przecież przyjacielskim uścisku feeria zapachów o mało nie zwaliła go z nóg. No może nie dosłownie, ale poczuł jak traci kontrolę, jak zapach potu latynoski dociera do jego nozdrzy budząc w nim pożądanie. Przycisnął ją mocno do siebie, szepcząc przeciągłe taaak do jej ucha. Impuls od tak dawna tłumiony rozlał się po całym ciele. Wszystko trwało może sekundę dwie a czuł się tak jakby przeżył ze dwa orgazmy a trzeci właśnie zbliżał się niepowstrzymaną lawiną i wtedy wyczuł coś jeszcze. Zapach, mężczyzny i seksu, jakiś czas temu, przykryty, zmyty, ale jednak wyczuwalny, jego zapach. Spojrzał nienawistnie w stronę moczymordy Garyego i… , wybuchnął śmiechem.

A to jebaka, no no – pomyślał zerkając z niejakim podziwem na poklepującego go po ramieniu Gorzałę.

Dlaczego nikt z nich jej nie zauważył. Emanacja śmierci była wyczuwalna a w tym lokalu tacy się raczej nie stołowali.
Konwersację zostawili jak zwykle CG, do czasu.

- Nie możemy nadużywać gościnności Pana barona - mruknął Mike nie przestając pałaszować kawałka tortu czekoladowego, który w trakcie rozmowy postawiła przed nim urocza kelnereczka - może dla odmiany my zaprosimy Pana Gabryjela w ramach rewanżu dajmy na to do ‘Vincenta”. Co ludziska? - powiedział donośniejszym głosem - nie chcemy wyjść chyba na niewdzięczników co?
Czy to słowa Mike’a czy obecność dziewczyny tak na niego podziałały? Faktem było, że Gorzała wstał i ostentacyjnie opuścił ich towarzystwo, słowem na coś się wkurwił.
Dziewczyna, rzeczniczka odprowadza go wzrokiem. Przez chwilę co bystrzejsi mogli dostrzec, jak jej oczy robią się całe czarne. Jakby wypełniła je płynna smoła. Trwa to jednak dosłownie mgnienie oka. Osoby obdarzone zmysłem śmierci mogli tez poczuć się ... dziwnie.
- To trochę niegrzeczne - powiedziała Lola, łapiąc rzeczniczkę barona za ramię. - Niekulturalnie zachowywać się w ten sposób, baronie. Pozwoli pan, że porozmawiamy twarzą w twarz?
Dziewczyna patrzy zdumiona i chyba ... wystraszona.
- Ale ... -duka.
- W porządku. Powiedz mu po prostu, że będziemy.
- Moment moment - Mike wyciągnął banknot z kieszeni i wręczył dziewczynie od barona- idź mała kup sobie coś przy barze, za chwile pogadamy.
Dziewczyna krzywi się z godnością i rusza sama do baru, nie biorąc kasy.
- Wiecie, że ja za wami choćby w ogień dziewczyny, ale wizyta u barona po tym co nas wtedy spotkało? C’mon. Jemu zależy i my chcemy, więc co za problem wyciągnąć go gdzieś gdzie nie będzie miał przewagi?
- Wobec tego niech będzie “U Vincenta”. Jeśli mu zależy to się pojawi - CG milcząco także wyraziła zgodę. Postanowione.

W Ministerstwie wszyscy latali jak poparzeni. Nie szło się z kimkolwiek dogadać i tylko co drugi Łowca przystawał oceniając czy Loup Garou Mike Hartman nie stanowi przypadkiem źródła kłopotów. To naprawdę świadczyło o tym, że mieli tutaj niezły kocioł.
W końcu dotarł do funkcjonariusza Robena. Jeśli chodziło o fotografie wywiadowcze ten facet ponoć nadawał się do tej roboty najlepiej. Chwilowo nie było popytu na jego usługi więc po krótkiej wymianie zdań przystał na propozycję. Gorzej było z samochodem. Przydałby się wygodny van z przyciemnianymi szybami, ale dostali jakąś stara toyotę. Przynajmniej nie będzie rzucać się w oczy.

Godzinę przed umówiony, spotkaniem siedzieli obaj w samochodzie vis a vis restauracji uzbrojeni z aparat z teleobiektywem i pączki. Jeśli baron przystanie na propozycję na pewno będzie chciał jakoś zabezpieczyć. Przyśle tu kogoś a w najgorszym przypadku strzeli się parę fotek jemu i jego świcie. Bez znaczenia, ważne było, że pączki smakowały wybornie, aż chyba pójdzie po więcej.
 
__________________
Nikt nie jest nieśmiertelny.ODWAGI!
Hesus jest offline