- Ciekawość, skąd skurwiel wie o tym całym gównie, nie? - syknął do kompanów.
Właściwie to sprawa była jasna. Typ w żadnym wypadku nie mógł uciec z rzeźni na placu, a gdyby uciekł, to nie siedziałby w karczmie jak gdyby nigdy nic i pierdolił o trzęsieniu ziemi. Jeśli by przeżył, to schowałby się w mysiej dziurze i do usranej śmierci nosa stamtąd nie wystawił.
Więc jasnym było, że gość wiedział o całym syfie, zanim się wydarzył. Albo ktoś, kto to wiedział, kazał mu opowiadać takie głodne kawałki. - Warto by pogadać z gnojem, myślę. - szepnął. - Bo, kurwa, sprawa jebie na milę prowokacją. Ale jak gościa zgarnąć? Ty, laska - błysnął zębami do dziewczyny. - może skoczysz z nim w alejkę, a my go wtedy capniemy? |