Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-11-2010, 23:45   #51
Terrapodian
 
Reputacja: 1 Terrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłość
Zabawa z dużą rybą stała się naprawdę nudna. Stworzenie odpływało i przypływało, ale wyjątkowo nie chciało chyba atakować. Może dlatego, że Ryi stała zbyt płytko. Skoro tak, to trzeba byłoby zrobić wreszcie pierwszy krok. Uderzenia buławą między oczy jeszcze nikt nie przeżył, a taka ryb dałaby im trochę materiału do żarcia. Tylko wtedy... no sytuacja potoczyła się trochę inaczej.

Istniało takie powiedzenie u nich w klasztorze; "Poluj szybko, bo wkrótce nie będziesz mieć czym polować". Ryi najwidoczniej zapomniała o tym tekście, bo nim rekin napotkał swoje przeznaczenie, czarni ludzie dość miłymi gestami zaprosili ich do siebie. Orczyca bynajmniej nie czuła się zaszczycona. Pojedyncze warknięcia, które wydarły się z gardeł tubylców, gdy sięgała po Demotywator zawieszony na plecach, wyraźnie wskazywał, że jakakolwiek próba ukazania wyższości, zostanie brutalnie przerwana. W sumie bardzo jasne reguły. Szła obok Magini w milczeniu.

Najwidoczniej ich tygrysi towarzysz był uznawany tutaj za bożka. A może za kogoś innego? Ryi łapała pojedyncze słowa padające z ust dzikich i próbowała je wymawiać. Te wszystkie głoski zwarto-wybuchowe, mlaski i przeróżne inne fonemy brzmiały fascynująco, ale tylko w ich wykonaniu. Nic straconego - gdyby mieszkali tutaj jeszcze z tydzień, z pewnością nauczyłaby się ich mowy. Niestety czuła, że skończą z nimi wcześniej. Na przykład na końcu łańcucha pokarmowego.

Była na tyle zafascynowana ich zachowaniem, że nawet nie usłyszała co mówiła do niej Magini. Gdyby tylko miała ze sobą rysik! Już dawno przypływ weny nie był tak silny. Musiała stworzyć nowy poemat o białej elfce, która trafia w sam środek takiego plemienia. Albo brutalna opowieść o ekspedycji w głąb lądu zamieszkiwanego przez takich kanibali. Z drugiej strony... czy to nie jest dość rasistowskie? To tak jakby elfy nazwać anemicznymi wymoczkami, a orków dzikimi, nieumytymi oportunistami. Znowu się zagmatwała w przemyśleniach. Rozejrzała się. Magini poszła gdzieś z tym ich chyba wodzem.
Poszła tuż za nimi, ale zachowała dystans. Zatrzymała się przy jednej z roślin, której owoce zaczęła rozgniatać palcami. (Chyba nie powinna tego robić. Może są trujące?)

W następnej chwili, gdy obejrzała się za szefem tego plemienia, ujrzała jak braciszek Michał "pokojowo" negocjuje. Ten typ negocjacji wyraźnie należał do tych jednorazowych.

- Zgaduję, że tak wygląda nowa sztuka dyplomacji - szepnęła orczyca z lekkim uśmiechem.
 
Terrapodian jest offline