Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-11-2010, 00:18   #28
Hesus
 
Hesus's Avatar
 
Reputacja: 1 Hesus jest jak niezastąpione światło przewodnieHesus jest jak niezastąpione światło przewodnieHesus jest jak niezastąpione światło przewodnieHesus jest jak niezastąpione światło przewodnieHesus jest jak niezastąpione światło przewodnieHesus jest jak niezastąpione światło przewodnieHesus jest jak niezastąpione światło przewodnieHesus jest jak niezastąpione światło przewodnieHesus jest jak niezastąpione światło przewodnieHesus jest jak niezastąpione światło przewodnieHesus jest jak niezastąpione światło przewodnie
Przytroczone do łóżka tłuste i ogromne cielsko Alberta z trudem wytrzymywało przeciążenia, którym było poddawane. Tam w korytarzach statku gdzie zginęła ta smakowita czarnulka mógł przynajmniej coś zrobić, uciekać co sił, skryć się czy wołać o pomoc.Teraz przypięty pasami zdany był na łaskę losu i umiejętności tego playboya za sterami. Jeśli pochłonie ich fala uderzeniowa wybuchającego statku lub zostaną rozerwani przez strumień energii wystrzelony z jednego z dział tego obcego statku śmierć nadejdzie szybko, to było jedyne pocieszenie. Jeżeli to są ostatnie jego chwile w tym świecie to czemu musi spędzić je właśnie w ten sposób. W jakiejś skorupie gnającej przez przestrzeń kosmiczną, ubezwłasnowolniony i na dodatek w towarzystwie dwóch najbardziej aroganckich pasażerów z DX-12. Gdyby to chociaż była ta czarna, albo nie, lepiej.
W budynku administracyjnym kopalni gdzie miał swój gabinet pracowały dwie nowe sekretarki. Jedna blond bóstwo z ogromnymi piersiami a druga zupełnie ruda i piegowata, ale za to nogi, dwa filary podtrzymujące najpiękniejszy tyłeczek jaki widział. O tak, z tymi dwiema mógłby umierać, nawet wielokrotnie.
Miał zamknięte oczy i rozmarzony wyraz twarzy. Kropelki potu wystąpiły mu na czole, widać było, że organizm źle znosił takie warunki podróży. Oczywiście mógł krzyczeć, wić się jak węgorz przeklinając wszystko i wszystkich, mógł i gdyby to miało uratować mu dupsko zrobiłby to na pewno. W obecnej sytuacji nie miało to najmniejszego sensu, więc jeśli miał zginąć to czemu ma się zamartwiać, lepiej spędzić ostatnie chwile na przyjemnych rozważaniach. Ten drugi wydzierał się wniebogłosy, ale i to nie przeszkodziło Albertowi w jego prywatnej wycieczce.

Umysł jedno a ciało grało inną melodię. Kiedy gwałtownie wyhamowali myślał, że zwymiotuje wszystkie wnętrzności. Drgania spowodowały, że czuł się wymięty jak szmata. Na dodatek nadal mokra i śmierdząca. Głosy z zewnątrz przychodziły do niego przytłumione i zniekształcone ogólnym jego stanem. Mimo tego jego ścisły umysł rejestrował każdą istotną informację podawaną przez pilota. Żyli i wyglądało na to, że przynajmniej chwilowo są bezpieczni. Postanowił leżeć, po jaką cholerę wstawać skoro muszą czekać.

Cała kłótnia nie zrobiła na Albercie najmniejszego wrażenia, ot dwóch samców alfa musiało ustalić hierarchię i tyle. Jak dla niego mógł być i samcem omega byleby mógł wynieść swoje dupsko cało i zdrowo z tej kabały. Podszedł przyjrzeć się mapie systemu wyświetlanemu przez komputer pokładowy. Obejrzał mimowolnie przyrządy i zaśmiał się w duchu w jak prosty sposób mógłby obejść blokadę głosową Pana kapitana, którą nie omieszkał ich postraszyć no i jeśli w ogóle ją założył. W ogóle elektronika na tym promie nie należała do najbardziej zaawansowanych.

Za to właśnie nie lubił wojskowych, za to i za kilka innych sprawa, ale to, że przy każdej nadarzającej okazji wyciągi broń to już typowe. Faktem jest, że ten drugi trochę przesadzał i atmosfera zrobiła się zbyt gęsta jak na takie małe pomieszczenie. Pilot postraszył ich jeszcze odcięciem tlenu, co już całkiem zirytowało Alberta, ale mimo wszystko zdawał sobie sprawę, że nie powinien zaogniać sytuacji, ostatecznie mogli przejść na autopilota jak już wszystko się uspokoi, na razie potrzebowali Pana majora.

- Panowie skoro już przyszło nam razem podróżować – mówił trochę zblazowanym głosem, tak naprawdę relacje tych dwóch tak na prawdę mało go obchodziły.
- To pozwólcie, że się przedstawię, jestem Albert Fletcher. Chciałem powiedzieć, że wykonał pan kawał niezłej roboty Panie majorze uratował nam Pan życie za co chciałem podziękować. Co do propozycji spenetrowania – mimowolnie uśmiechnął się lubieżnie – części pasażerskiej to zgadzam się z Panem – spojrzał na Steiberga – jest to pozbawione sensu skoro planujemy wylądować tym promem, niepotrzebna strata energii. Oczywiście mając takiego znakomitego pilota, nie będę ingerował w pana decyzję w dziedzinie prowadzenia tej krypy, zdaje się na Pańskie umiejętności, to chyba najrozsądniejsze wyjście. Co do kwestii miejsca lądowania wydaje mi się, że wspólnie powinniśmy się nad tym zastanowić. O na przykład ta baza kompanii Heller w tym pasie – pogrzebał coś przy panelu sterownia i wydał komendę komputerowi pokładowemu – komputer, zbliżenie na Pas Alfa 2, wypośrodkować na bazie kompanii „Heller”. - Albert uśmiechnął się do oficera.
- O ile się nie mylę tutaj mamy najbliżej. Ewentualne lądowanie w bazie pozwoli nam wrócić w przestrzeń bez większych problemów. Lądowanie na jednej z planet lub księżyców praktycznie unieruchamia prom chyba, że silniki mają taką moc aby osiągnąć prędkość ucieczki. A teraz jeśli Panowie pozwolą rozejrzę się za czymś do jedzenia. – ruszył w stronę pasażerskiej części. Jeśli uda się znaleźć odpowiedni skafander wbije się w niego i będzie gwizdał na groźby majora. Co do jedzenia, to faktycznie trzeba było zebrać go większe ilości, nie wiadomo jak długo będą musieli tkwić w tym stanie a żołądek domagał się uznania swoich racji, nie wspominając o pęcherzu.
 
__________________
Nikt nie jest nieśmiertelny.ODWAGI!
Hesus jest offline