Głaz okazał się stosunkowo lekki i, wbrew obawom Eburona, dał się odsunąć bez użycia drastycznych środków.
W głąb tunelu prowadziła drabina, na oko solidna, ale... czy tak było faktycznie trzeba było sprawdzić osobiście. W każdym razie pręty nie były zardzewiałe. Eburon pochylił się i sięgnął do pierwszego szczebla. Pociągnął go, a potem popchnął z całej siły. Szczebel nie drgnął, podobnie jak i drugi.
Niżej dość trudno byłoby sięgnąć, ale jeśli chciało się coś zobaczyć, trzeba było zaryzykować. Jednak nawet w takiej sytuacji warto było odrobinę się zabezpieczyć. Chociaż ani Ulv, ani też on sam nie wyczuwali w dole żadnych zwierząt, to jednak w dole mogło być trujące powietrze. Eburon zwykle nie przebywał w karczmie i nie miał czasu ni ochoty na słuchanie nafaszerowanych kłamstwami lub przesadzonych opowieści, to jednak o niebezpieczeństwach, jakie czyhały w jaskiniach słyszał.
Poza tym i tak na dole przydałoby się światło. Eburon podniósł się z kolan i ze słowami 'Zaraz wracam' ruszył na zewnątrz.
- Znaleźliśmy tam jakieś podziemny korytarz - powiedział do stojącego ze znudzoną miną Iana.
Nie czekał na reakcję, tylko przygotował kilka gałęzi, które mogłyby się nadać na pochodnie. Po chwili był z powrotem w jaskini.
Podpalona gałąź spadła na dół. Dziesięć metrów niżej upadła na kamienną płytę i dalej paliła się jasnym płomieniem.
Z miejsca w jakim znajdował się Eburon trudno było to dokładnie zobaczyć, ale...
- Możliwe, że tam jest jakiś chodnik - powiedział druid. - Jak tylko wymyślę sposób, by zabrać Ulva, to zejdę na dół.
- Pójdziesz ze mną, prawda? - zwrócił się do wilka. |