Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-11-2010, 11:30   #5
Bothari
 
Bothari's Avatar
 
Reputacja: 1 Bothari ma z czego być dumnyBothari ma z czego być dumnyBothari ma z czego być dumnyBothari ma z czego być dumnyBothari ma z czego być dumnyBothari ma z czego być dumnyBothari ma z czego być dumnyBothari ma z czego być dumnyBothari ma z czego być dumnyBothari ma z czego być dumnyBothari ma z czego być dumny
Vaka znaleźli na środku rynku. Prowadzony w łańcuchu wyglądał nadzwyczaj mizernie. Sześciu kozłów osłaniało chłopaka z obu stron, by nikt nie ważył się go uszkodzić. Jednak rzucanie gnojem, kałem, zgniłymi pomidorami a nawet kamieniami, czy opluwanie było normą. Tego nie zabraniano. Na prowadzonym nie robiło to wrażenia. Szedł powoli, noga za nogą, ze spuszczoną głową. Wyglądał, jakby zewnętrznie nic mu nie było a jednocześnie ... zgasł. Jak zdmuchnięta świeca.

Oddział dotarł do centrum rynku, gdzie stały dyby. Vaka zakuto w mgnieniu oka. Szóstkowy odczytał:

- Za czynną napaść na jaśnie oświeconą Weronikę la Deui skazuje się na trzydzieści batów ... - dalej nie słuchali. Trzydzieści batów to w zasadzie śmierć. Rosły i zdrowy chłop jest w stanie przeżyć dwadzieścia, no - może dwadzieścia pięć. Ale chłopak w tym wieku - nie więcej niż piętnaście. Podobnego zdania był szóstkowy, który rozdarł koszulę więźnia i kazał jednemu z kozłów bić.

Vak do pierwszego ciosu nie reagował na nic a potem - zawył jak zarzynany wieprz. Po drugim, zaczął szaleńczo rozglądać się. Dopiero przy piątym zobaczył Liska. I wlepił spojrzenie, jakby od tego zależało jego życie. Jego wargi poruszały się, jakby chciał coś powiedzieć, ale strzały bicza i wrzaski wyrywając się z gardła, uniemożliwiały przekazanie czegokolwiek. Oklapł przy piętnastym. Szóstkowy wstrzymał bijącego przy dwudziestym. Po co chłostać trupa? Ciało zostawiono ku przestrodze.

* * *

Czy w tym diabelnym mieście było aż tyle podobnych przedmiotów magicznych? Demon wskazał ich przynajmniej ze trzysta. Ale sprawdzał. Po maleńku sprawdzał każdy z nich. Nagroda, którą obiecano mu za schwytanie dziewczyny była oszałamiająca. Komu tak bardzo nabruździła?

* * *

Wracali do Tartaku grupą. Już nikt nic nie mówił. Nie zwracali praktycznie uwagi na otoczenie. Jak bardzo, dowodziła trójka obwiesiów, która nagle wyłoniła się z zaułka.
- Te ... smarkula. - powiedział środkowy - Hutnicza to nasz teren. Teraz tylko ostrzegamy - spojrzenie draba dawało do zrozumienia, że tylko niechęć do bicia się z całą bandą powoduje, że ostrzeżenie ma charakter tylko słowny - ale jak zobaczymy jeszcze raz twoją rudą grzywę przy żebraninie u nas, to zatańczysz z rybkami. Jasne? - nie czekali na potwierdzenie. Wraz ze swoimi szczerbatymi uśmiechami powolutku zniknęli z powrotem w zaułku.

* * *

No ... kolejna porcja była gotowa. Tym razem towar lepszej klasy. Dzisiaj wysyłamy do ... Tur Belen. Może być ciekawe, czy znajdzie się tam ktoś obiecujący ...

* * *

- Maro?
- Tak panie Michaelu?
- Ty nadal wolisz zostać tu z nimi? Nie chcesz prawdziwej roboty ...
- Nie panie Michaelu.
- A któryś z Twoich nadaje się już? Bo potrzebuje kogoś, kto się nie przestraszy prawdziwej bitki.
- To ... może Groźny ...
- Przyślij go do mnie dzisiaj wieczorem.
- Dobrze ... panie Michaelu

Michael odszedł. Maro został przygaszony a potem poszedł zanieść Groźnemu wspaniałą nowinę. Oto miał szansę wejść do Rodziny. Tyle, że oni mieli go stracić.
 

Ostatnio edytowane przez Bothari : 03-11-2010 o 11:03.
Bothari jest offline