Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-11-2010, 12:37   #46
Mike
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Jerycho
- Właściwie to dzień dobry, mamy już prawie południe. – powiedział z uśmiechem nieznajomy – Nazywam się Steven Thomson. Mam przyjemność z panem Jerycho Johnsonem?
- A o co chodzi?
- Niestety pańska matka zalegała z ratami za pożyczkę. Bank zwrócił się do naszej firmy o pomoc w odzyskaniu długu. Mogę wejść? Z pewnością znajdziemy jakieś rozwiązanie tej sytuacji satysfakcjonujące obie strony.


Ray
Gliniarze byli coraz bliżej. W końcu cień jednego z nich padł na Raya.
- O co chodzi?
Gliniarz nie zdążył otworzyć ust, gdy z radia dobiegł komunikat:
- kod 216, powtarzam kod 216. Bank of Liberty…
- O kurwa
– rzucił gliniarz i obaj ruszyli do wyjścia biegiem.
„Kod 216? To coś z terroryzmem” przemknęło przez myśl Rayowi. „Zaraz, to tam mamy schowane prochy!”
Jedyne co przyszło na myśl Rayowi w tej chwili to zacytowanie gliniarza.

Fabio
Vito patrzył szeroko otwartymi oczami na swojego kumpla.
- Stary, wjebałeś się po szyję. Jakiś czas temu Kolumbijczycy mieli dila z jakimiś przyjezdnymi, ale fedzie się pokapowali i zrobili im wjazd. Ani kasy ani towaru nie znaleziono. Paru kolesi dało nogę. Teraz wszyscy węszą. Ten koks ponoć wart jest z milion. Dużo tego jest?
- Jedna torba sportowa…
- Stary, mam znajomości… może uda się cos z tego dla nas wykroić. Pogadam z nimi, i za skromne znaleźne opchniemy towar „rodzinie”. To jedyny sposób by wynieść głowę cało.

- A co z moimi kumplami?
- Srał ich pies, chcesz się dzielić z nimi? My dwaj, pół na pół. Ty masz towar ja znajomości… będziemy ustawieni. I finansowo i… towarzysko.
- Patrzył wyczekująco.
- A ten żółtek?
- On chce to dla siebie, jak każdy w tym mieście. Ale ma krótkie raczki. Jak wejdziesz do „rodziny” bez zgody wuja będzie co najwyżej mógł ci samochód porysować.


Irma i Jack
- Stać, albo wysadzę tę budę! Nie żartuję, mam tu bombę! – Wskazał torbę z prochami. - Dość, by wysadzić ten budynek i jeszcze dwa następne w razie czego! Nikt nie będzie okradał mnie z mojego napadu!
W banku zapadła cisza, tylko Irma pochlipywała.
- Pilnujcie ich kurwa – jeden z napadaczy podszedł bliżej celując z kałasza. – Zostaw torbę bo…
- Nie zdążę upaść, będą nas zbierać ze ścian!
- Wypierdalaj czubie, ale już. Właśnie chcesz zjebać nam trzy miesiące roboty.
- Wy tam w banku! Jesteście otoczeni. Nie macie szans! Złupcie broń i rozbrójcie bombę.
- Co? Skąd…?
- Mam gnoja Max…
- kolejny z bandytów wywlókł jakiegoś człowieka spod biurka, wyrwał mu komórkę i rozbił o ścianę. – Rozwalę ci…
- Zamknij się kretynie, ŻADNYCH IMION! Rozumiesz.
- A ty… czubie będziesz musiał się podzielić kasą. Jedziemy na jednym wózku.
 
Mike jest offline