Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-11-2010, 16:21   #11
Callisto
 
Callisto's Avatar
 
Reputacja: 1 Callisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znany
Wszyscy pochłonięci byli planem urządzenia Tui przyjęcia. W trakcie podróży stała się ona już prawdziwą czarodziejką i wszyscy byli zdania, że należy to uczcić. Toteż rozeszli się po mieście, każde szukając czegoś, co nie nadwyręży nazbyt sakiewki, a pozwoli uczcić to ważne wydarzenie we właściwy sposób. Gdyby to zależało od Maeve wyprawiłaby ona huczną imprezę dla Tui, co tam, włożyłaby nawet sukienkę, żeby ładnie wyglądać. Ta mała na to zasługiwała. Tyle razem przeszli, że aż zakręciła jej się łza w oku, gdy o tym pomyślała. Gdy zaczynali wszyscy byli zagubieni i tak naprawdę to poszukiwali siebie, a nie przygód.

W trakcie tego wszystkiego chyba coś odnaleźli. Tua odnalazła się jako czarodziejka, Kalel i Sorg odnaleźli się w przyjaźni (a może już czymś więcej? Maeve nie była tego pewna), tylko ona odstawała od grupy. Niby odłożyła pewne sprawy za sobą, ale za chwilę stare rany znowu zostały otwarte, znowu zaczęły się jątrzyć. Serce ją bolało, oczywiście w sensie metaforycznym. Jej cel był tak daleko, że wydawał się nierealny, niczym marzenie. Niczym innym spotkanie Houruna nie było, jak właśnie marzeniem. Rudowłosa starała się mieć nadzieję, jednak coś w niej mówiło, że nie powinna.

Nie. Powinna się otrząsnąć. Tego dnia nie miało chodzić o nią a o Tuę. Tą młodą, nieco jeszcze naiwną dziewuszkę. Maeve zastanawiała się, czy kiedykolwiek była taka jak ona, ale nie potrafiła sobie przypomnieć. Zupełnie jakby zawsze była dorosła, co teoretycznie było niemożliwe. Ale z drugiej strony.. Ona chyba w wieku Tui już pływała po morzu, przeżywając swoje pierwsze przygody i rozczarowania związane z czymś, co zdawało się jej być wolnością. Nie było nią jednak. Nie w takim sensie jak oczekiwała. Czasami zastanawiała się czemu młoda Tua przyłączyła się do karawany Hallusa? Czy tak jak ona w jej wieku chciała przeżyć przygodę? Jeśli tak, to chyba to przekroczyło jej najśmielsze oczekiwania – śmierć kupca, oskarżenie o morderstwo, Bastor.... Ehhh, jakie to życie potrafiło być pokopane.

Jednak nie o to chodziło. Nie tego dnia. Mieli się dobrze bawić, świętować z Tuą, świętować jej pozostanie czarodziejką. Okazja ta była niezwykła toteż Maeve kupiła najlepszy trunek na jaki było ją stać. Na taką okazję nie miała zamiaru szczędzić pieniędzy, skąpa nie była. W międzyczasie Madrag dekorował sypialnię iluzjami (choć jej zdaniem nieco przegiął z tymi półnagimi nimfami, ale niech ma staruszek....). Szykując się do tego małego przyjęcia, Maeve zrezygnowała ze swojego znaku charakterystycznego w postaci chusty na głowie i spięła włosy na tyle ile umiała. Nigdy nie była najlepsza w zajmowaniu się nimi, zwykle po prostu związywała je za pomocą chusty lub rzemieni, a gdy były za długie ścinała bez najmniejszych wyrzutów sumienia. Właściwie to już nadszedł czas by je skrócić, najlepiej jak najkrócej, aby nie przeszkadzały. I co z tego, że będzie wyglądała jak chłopak, w długich włosach również nie wyglądała specjalnie kobieco. No, może poza dzisiejszym dniem, bo jak na siebie się wystroiła. Nawet zwykle niewidoczne piegi zrobiły W końcu okazja czyni złodzieja, czyż nie? Spoglądając na Kalela uśmiechnęła się lekko „on zapewne coś o tym wie” pomyślała do siebie, przyglądając się Madragowi, który też wyglądał jakoś porządniej. Wszyscy wysłuchali jego przemowy, prawdopodobnie równie wzruszeni jak on. Potem przyszedł czas na prezenty. Maeve wręczyła Tui wybraną przez siebie butelkę trunku, ściskając dziewczynę mocno. Niestety, atmosfera prysła dość szybko, gdy mag oznajmił, że Tua musi przejść próbę. Oczywiście, Maeve wiedziała, że na spółkę z Sorg dadzą sobie radę, ale pewna niepewność jednak została zasiana.
 
Callisto jest offline