Nie odezwał się ani słowa, chociaż decyzja o odpoczynku była mu wyjątkowo na rękę. Ukląkł na jednym z kolan i wtarł nieco piachu w dłonie: nie miało to żadnego zastosowania praktycznego, ze względu na brak gruczołów potowych, ale jak wierzył(co było czymś doprawdy niesłychanym), przynosiło mu to szczęście. Zwłaszcza w chwilach zagrażających życiu, jak chociażby prawie przecięcie na pół, co właśnie przeżył. Na myśl o tym mimowolnie położył dłoń na brzuchu, jakby go szukając. Miał dość ciągłej walki. Wiedział jednak, że prędzej zdechnie niż przestanie walczyć.
***
Przechodząc obok czerwonej rzeki, doskonale czuł zapach krwi, potu i walki. Wiedział doskonale, co tu się stało, był tylko ciekaw finału tej walki. Albo i nie - nie chciał poznać tego, co pozabijało tych wszystkich ludzi.
***
Osobiście wolał nie mieszać się w sprawy organizacyjne. Zwłaszcza, że wyglądał na demona, co u prostych ludzi oznaczało tylko jedno - że był demonem. Usiadł więc gdzieś na uboczu, zbijając ostrza w ziemię.
Chętnie by zapalił, szkoda że nie miał, co. |