Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-11-2010, 19:31   #52
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
Tygrys leżąc spokojnie na posągu i z braku lepszych zajęć obserwował dzikie tańce miejscowej ludności i wypatrywał kiedy w końcu przyniosą coś konkretniejszego do jedzenia. Miał całkiem niezły widok na wioskę, toteż dość dokładnie widział wszystkich. Toteż w pewnym momencie zachowanie Zakonnika zaczęło mu się wydawać nad wyraz podejrzane. Podniósł się więc i zaczął go bardziej wnikliwie obserwować. Kilka następnych jego ruchów powiedziało drowowi, iż człowiek zakrada się za plecy Szamana. Nie czekał więc dalej i skoczył szybko z posągu po czym ruszył w jego stroną najszybciej jak było to możliwe. Pewne przeczucie oraz doświadczenie zawodowe mówiło mu, że zaraz coś się wydarzy. Dirith jako zabójca zadawał śmierć już nie raz, tak samo jak nie jeden raz widział jak inni podchodzili do ofiar i je atakowali. Był po prostu za dobry żeby zignorować posunięcia człowieka.. bo gdyby nie był, nie byłoby go tutaj gdyż najpewniej już dawno temu zostałby zabity. Złe przeczucia potwierdził spokojnie wznoszący się krucyfiks przygotowywany do zadania ciosu.

Tak więc likantrop nie zamierzał pozwolić, aby Zakonnik dopiął swego i zadał cios. Dlatego nie zamierzał w jakikolwiek sposób być delikatny, a wręcz przeciwnie. Biegł w kierunku Michała na tyle szybko na ile mógł wymijając innych tubylców. Kiedy już był w zasięgu skoku uniósł się i warcząc wściekle wyprowadził prawą łapą cios celując w szczękę tuż przy szyi. Dodatkowo kiedy uderzał zaparł się tylnymi łapami, aby dzięki temu wyprowadzić jeszcze silniejszy cios, tak dla pewności gdyby miało się okazać, że masa rozpędzonego tygrysa to za mało.
Ułamek sekundy potem kocia łapa wylądowała na wyznaczonym celu gdy Michał miał już uniesiony krucyfiks, tuż przed tym jak zaczął opadać na szamana. Siła tego ciosu była na tyle druzgocąca, że Zakonnik został scięty z nóg. Potem został ciśnięty w ziemie przez tą samą łapę uderzającą go z boku i przytrzymany przez nią już po wylądowaniu. Tygrys przygniatając do ziemi niedoszłego zamachowca wystawił z łapy pazury, które wbiły się lekko w szyję. Dodatkowo pojawiło się jeszcze coś, co na owej szyi się zacisnęło oplatając ją dokładnie i formując jakby w ostrze zapowiadając szybką dekapitację w razie jakiś gwałtownych ruchów. Postronni obserwatorzy mogli zauważyć tylko jak jakaś srebrna rzecz wyłaniająca się spod łapy kota oplata szyję człowieka jak obroża.
- Nie masz przypadkiem do przypilnowania ludzi przygotowujących żarcie? - Tygrys rzucił do szamana, ten jednak trochę się ociągał z opuszczeniem miejsca zdarzenia - Idź ich przypilnować! - Dirith warknął stanowczo i dopiero wtedy szaman się ruszył.
Wtedy Dirith nadal warcząc spojrzał wściekłym spojrzeniem wprost w oczy człowieka.
- Chyba nie sądzisz, że pozwolę zabić jedynego człowieka z tej wioski z którym da się porozumieć, co?! - warknął szarpiąc prawą łapą przez co ostrze oplatające szyję nacięło lekko skórę.
- Nie obchodzi mnie co chciałeś uzyskać zabijając go ale jeśli nie dasz mi choć połowy dobrego powodu żeby cie nie wypatroszyć zanim dolicze do trzech, to będziesz zdychać godzinami.. - powiedział nadal warcząc i wiercąc Michała bardzo agresywnym spojrzeniem.

- Yyy... kobieta niczym wąż Ewelinę mnie skusiła. A że głodny jestem, a on jak czekolada wygląda... - rzekł bardziej zaskoczony, zszokowany i zdziwiony całym tym wydarzeniem mnich. Albo jeszcze nie miał czasu się bać, albo nie wiedział co to strach - Ale masz rację. Głupim, że kobietę słucham -[/i] dodał i dopiero po chwili doszedł do wniosku, że ma ostrze wokół szyi. Z drugiej strony kot wydawał się taki smaczny...

- RAZ! - warknął tygrys przez zaciśnięte kły szarpiąc nim ponownie.

- Dobra, dobra. Jeśli napotkamy Święte Ofukcjum to mogę cię wybronić. Z nimi nie ma żartów i za pewne hycla też mają. A nie lubią nikogo inszego od nich. - rzekł lekko już poddenerwowany. Czyżby strach zajrzał mu w oczy? - Ja ci mogę zapewnić wśród nich bezpieczeństwo i azyl. Tak! Azyl! Jakby kto dybał ta twe futro to ja ziomków w Klasztorze mam... Tam jest bezpiecznie.

- Dwa, trzy! - Dirith został... popieszczony prądem!
Rozległ się zimny głos... Magini. Jak lada chwila później się okazało - to ona stała za wyładowaniami elektrycznymi.
Ona, albo raczej...
http://fc06.deviantart.net/fs25/f/20...by_TeNosce.jpg
ktoś ją do złudzenia przypominający.
Włosy owej istoty tliły się błękitnawo-białym ogniem i były zaczesane w podobny sposób, co u ekscentrycznej czarodziejki. Ogień w oczach demonicy zapłonął.

- Dziś na obiad idziesz ty.
Uśmiechnęła się bezczelnie, prezentując nieco dłuższe i ostrzejsze kły.
- Jak powiada stare, drowie przysłowie: Nie bij kobiet parających się magią, bo inaczej gromem dostaniesz po głowie.

Tygrys warknął tylko w złości, gdyż nie przewidział takiego obroty sprawy. Nie mniej jednak nie zamierzał tego tak łatwo odpuścić i zmienił trochę pozycję, aby w razie czego móc lepiej obronić się przed atakiem R. oraz samemu mieć lepszą pozycję do ataku.

- Jak zwykle porywczy i lekkomyślny - zaszczebiotała jak do małego dziecka, które nie wie, że igranie z ogniem jest wysoce niebezpiecznie. Odrzuciła płonące pasmo włosów do tyłu i zaśmiała się zimno. - Nic więc dziwnego, że tak często wpadałeś w kłopoty, z których musieliśmy cię nieraz wyciągać.
W dłoni demonicy pojawiło się oślepiająca kula światła, wycelowana w Diritha. Zasyczała jak rozjuszona kobra:
- Odstąp od niego, bo inaczej ty za ten błąd srogo zapłacisz, drowie! I daj mi dobry powód, żebym ci wtenczas życie oszczędziła bądź... pomogła w szukaniu Tej księgi.

Lewe oko Magini rozbłysnęło.
- Szukasz Jej, prawda?

Przez warkot tygrysa dało się usłyszeć lekceważące "pfff" jakby nic sobie z gróźb nie robił i tak też zawsze było.
- Ta, jasne, przynajmniej jak wpadałem w kłopoty to w większości miałem je pod kontrolą... Czego nie można powiedzieć o szambach w jakie wpadaliśmy przez Ciebie. Sam się do tej pory dziwie czemu pomagałem Ci sie z nich wydostać.. - warknął oschle.
- I daruj sobie takie pogróżki, bo nic dobrego Ci z nich nie przyjdzie. Chcesz walczyć? No to dalej, atakuj. Gwarantuje Ci, że on zdechnie zanim ta kula mnie trafi, a niedługo potem skończysz dokładnie tak samo. No, dalej! - tygrys zmrużył oczy, jednak bardziej w gniewie niż oślepiony kulą Magini. Było widać wyraźniej, że przygotowuje się do walki, która zaraz mogła się rozpocząć.
- A co do księgi, to teraz najpierw daj mi powód dla którego w ogóle chciałbym pomocy od kogoś, kto co chwilę będzie mi pakował sztylet w plecy? Czy może to Twoja sprawka, że Ta księga zniknęła z mojego plecaka?
- Dwa. - kontynuował zimno nie przejmując się zupełnie groźbami Magini. - Żaden azyl mi nie potrzebny, wymyśl coś lepszego. - Dokończył równie zimnym tonem nie odrywając wzroku od R. - Bardziej potrzebne jest mi teraz co innego. Albo przysięgniesz na wszystko w co wierzysz. że w zamian za oszczędzenie życia zrobisz dokładnie to co powiem i kiedy tego zażądam, albo wymyśl coś lepszego i się módl żeby to wystarczyło bo inaczej już niczego w życiu nie zjesz.

Magini zwęziła oczy:
- Jesteś głupi i zanadto bezczelny! - prychnęła pogardliwie, pełna wściekłości. Gdyby był w swojej poprzedniej postaci, na pewno dostałby od niej siarczystego policzka. - Nie boję się Ciebie i nie z takimi jak ty przyszło mi walczyć! Rozumiesz?! Nie muszę odpowiadać na żadne twoje pytanie, bo wiem, że i tak nikomu z nas, a tym bardziej mi nie uwierzysz. Puszczaj go i przestań się wydurniać, parszywy mieszańcu!! - jej dłoń przeszła mnóstwem błyskawic. - To ty prosisz się tutaj o śmierć, a ja Ci mogę z chęcią ją zagwarantować!! - WIĘC GO PUSZCZAJ ALBO SIĘ POLICZYMY TU I TERAZ!

- Yyyy no to co mam zrobić? - rzekł Michał i nagle jedna myśl mu zaświtała w głowie. Jednak musiała poczekać. Choć chwilkę.

- To co Ci rozkaże! Jak powiem, że masz skoczyć w przepaść to masz bez szemrania skoczyć, jak powiem, że uciąć swoją rękę i ją zjeść, to masz to zrobić, rozumiesz!? - warknął Dirith ponownie szarpiąc lekko człowiekiem. - Teraz jeszcze nie wiem co to będzie, ale jak coś wymyśle to na pewno się dowiesz co masz zrobić.
- A Ty R., nie będziesz mi rozkazywać i uważaj bo zaraz się doprosisz o policzenie kości.. -
warknął oschle odwijając "obrożę" z szyi Michała i formując w jedno krótkie ostrze, jednak nadal grożące poderżnięciem gardła. - Myślisz, że nie wiem do czego zdolni są magowie? Tak się składa, że już paru mam na sumieniu, w tym tego który mnie stworzył. - stwierdził po czym zaśmiał się szyderczo.
- Dlatego powiem to tylko jeden raz: Albo w końcu zaatakujesz, albo przestaniesz mi bezpodstawnie grozić machając przed oczami festynowymi sztuczkami. - zakończył zimno wlepiając tygrysie ślepia w oczy Magini. Następnie czekał na to co się stanie gotów w każdej chwili zaatakować. Dało się wyraźnie odczuć, że najmniejszy niewłaściwy ruch może spowodować atak.
 
__________________
"Drow to stan umysłu." - Almena? Kejsi2?

"- You can't let them run around inside of dead people!
- Why not? It's like recycling." - Dr. Who

Ostatnio edytowane przez eTo : 02-11-2010 o 20:52.
eTo jest offline