Gdy policjanci wybiegli Ray nie poczuł sie lepiej. Przeciwnie, jeszcze gorzej. W banku Jack miał odebrać prochy. Ray szybko skończył pizzę i zapłacił. -Zapraszamyponowniemamnadziejezepizzapanusmakowała - Zaczęla znowu dziewczyna. Ray nie odpowiedział i wyszedł przed Pier 45. Wyjął telefon i napisał krótkiego SMS-a do Fabia i Jerycha.
"Jack ma kłopoty, do banku jedzie policja z całego miasta. Jestem ciągle przy telefonie i jadę z Fishmarket South do Exchange. Być może w banku jest też Irma" Wcisnął wyślij. Nie wysłał eSa do Irmy, czuł, że jest też w banku. Zszedł do stacji metra. Zamierzał pojechać w okolice banku i zorientowac się w sytuacji. Broń boże nie zamierzał pójść pod sam bank, istniało za duże ryzyko. Miał przecież przy sobie broń, a policjanci są nerwowi w takich sytuacjach. "Co do cholery jest ten kod 216" - Ray próbował skojarzyć ten fakt, siedząc już w wagoniku metra. Do Banku nie było zbyt daleko, przejazd do sąsiedniej dzielnicy nie powinien zająć dużo czasu.
__________________ Ten użytkownik też ma swoje za uszami.
Ostatnio edytowane przez JohnyTRS : 13-05-2011 o 20:50.
|