Jerycho
Thomson obrzucił uważnym spojrzeniem mieszkanie i usiadł.
- Jak mówiłem nazywam się Steven Thomson. Mówimy o kwocie 50 tysięcy dolarów. A konkretnie... - otworzył aktówkę i wyjął papiery - ... 50367 $. Pożyczkę pani Johnson wzięła 5 lat temu. Niestety rok temu zaczęła spóźniać się z ratami, aż w końcu raty przestały przychodzić. Sprawa trafiła do nas... jak ustaliliśmy pani Johnson, pana matka nie żyje. Pan jako spadkobierca przyjął spadek z dobrodziejstwem inwentarza. - Jerycho pamiętał, że podpisywał jakieś papiery, ale tamtej chwili niespecjalnie potrafił się skupić. - Czyli co to oznacza?
- Musi pan pokryć dług z odziedziczonych dóbr. Długi powyżej tej sumy przestają być pana zmartwieniem. To lokum - obrzucił spojrzeniem pokój - wchodzi w skład spadku... rozumie pan co to oznacza?
- Chcecie je zabrać?
- Możemy dojść do porozumienia. Może pan zobowiązać się do spłaty długu. Możemy uzgodnić program ratalny. Wtedy nie będziemy domagać się eksmisji i przejęcia lokalu.
Ponownie sięgnął do aktówki i wyjął teczkę.
- Tu są papiery. To kopie dla pana, proszę się z nimi zapoznać.
Jerycho zajrzał do teczki, na pierwszym miejscu była umowa o pożyczkę, podpis jego matki się zgadzał. Tylko na co potrzebowała tych pieniędzy... Ray
Ledwie wyszedł z metra stacje od banku zauważył spory tłumek i aż niebiesko od gliniarzy. ustawiali właśnie barierki, i starali się zaprowadzić jako taki porządek. |