Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-11-2010, 14:16   #27
deMaus
 
deMaus's Avatar
 
Reputacja: 1 deMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumny
- Nie, to wszystko. - zwrócił się do tech kapłana, a kiedy ten wyszedł powiedział zwracając się do Quona - Tak, no to mamy kolejną zagadkę. Jednak zanim odsłonimy karty należy zrobić dwie rzeczy. - Sięgnął do panelu na ręce i wysłał zapytanie do ojca. "Znasz Mantis" nie tracił nawet czasu na pytajnik, natychmiast nadeszła odpowiedz, co go zaskoczyło. Jednak nie była to odpowiedz, a wiadomość od Nicewy.

"Dostałem informację od Smitha, że przed barem czeka Gideon Ariiman psyker z oddziały gwardii, przydzielony obecnie do pana dyspozycji. Wezwany wcześniej z rekonwalescencji. Przeniesienie podpisał generał gwardii, lojalny wobec gubernatora, a decyzja zapadła w gabinecie gubernatora, sam Quon nalegał, aby gubernator postawił w stan gotowości gwardyjskich psykerów, ponoć wystraszył się czegoś przy czytaniu kart imperialnego tarota dla markiza el Rioja. Brak informacjo o specjalizacji Gideona."

No tak, na pewno musi dać Nicewie podwyżkę, i znaleźć drugiego hakera, aby pracowali niezależnie. Max długo zastanawiał się skąd ten chłopak ma takie informacje, podejrzewał, że opłacał Leopolda, ale o tym musiał wiedzieć jego ojciec, a więc część informacji mogła być filtrowana. Teraz to nieważne.

- Szlachetny Quonie, pańska prośba działa doskonale, jeden z psykerów z gwardyjskich oddziałów czeka przed drzwiami, aby dołączyć do naszego małego oddziału. - przyszła odpowiedz od ojca "Niestety", to źle. Może o nich wiedzieć, a może być z nimi. Trzeba z nim porozmawiać, bez świadków, ale takie miejsce na Krakenie nie istnieje. No to start. - Odsłaniamy karty panowie. Szlachetny Quon, zaufany człowiek mojego ojca, i uzdolniony psyker - powiedział w stronę Iskariona, potem odwrócił się do Quona - Iskarion, sługa inkwizycji. - widząc pytanie rodzące się na twarzy Quona dodał - Pragnie zaoferować pomoc w rozwiązaniu problemu na Krakenie, sugeruje, że przyczyną kłopotów jest organizacja Mantis. Obecnie mamy dwa tropy, albo jedziemy w głąb dolnych poziomów, szukamy Czerwonych redemptorystów, i próbujemy powstrzymać psykerów, którzy tam działają, albo ruszamy dowiedzieć się czegoś od Markiza el Rioja na temat Mantis, która może być przyczyną tych wydarzeń. Pytanie czy pozbycie się Mantis uwolni nas od psykerów, czy też zmarnujemy czas. Tak czy tak pora ruszać. -

Skinął na swoich ludzi aby wzięli Blitza i ruszył do wyjścia, nie czekając na odpowiedz, pora przejąć dowodzenie i zadziałać. Po wyjściu od razu wypatrzył nowego i zwrócił się do niego.
- Gideon Ariima? Od teraz dołączacie do oddziału Salinne, co znaczy, że wykonujecie rozkazy starszych stopniem w tym oddziale, ale wasze zdanie też się liczy i inicjatywa jest mile widziana. Smith, bierzesz go razem z resztą chłopaków, Szlachetnym Quonem i tym o to Iskarionem, który mimo służby w inkwizycji nie decyduje w razie ewentualnej walki, na moja odpowiedzialność i jedziecie spotkać się z markizem el Rioja, gdziekolwiek by teraz był. Nicewa poda wam namiary, tam też się spotkamy. Ja, doktor i Blitz, lecimy na Lacrimose, potem teleportatorim prześle mnie na miejsce waszego spotkania. - odwrócił się do Iskariona i Quona. - Zobaczymy się za maksymalnie godzinę, i tak szybciej tam nie dotrzecie, a ja upewnię się, że Lacrimosa jest w pełni gotowa do ewentualnych akcji, zadbam o Blitza. - Skinął na Smitha, który od razu zaczął wykrzykiwać komendy dla ludzi w tym i Gideona.

Max sięgnął do komputera w nadgarstku i przesłał komendę ściągnięcia na Lacrimose jego, doktora i Blitza. Kiedy był już na statku, kazał doktorowi natychmiast zabrać Blitza do ambulatorium i zapewnić dobrą opiekę, a także porządnie przebadać, co z tymi robalami, w razie potrzeby usunąć, choć z noga jakby nie dało rady inaczej. Dostanie nową na koszt Maxa. Następnie kazał przygotować teleportatorim do przesłania go do gabinetów jego ojca, lub jak najbliżej pozycji gubernatora. Sam ruszył na mostek dowiedzieć się czy statek jest w pełnej formie.

Kiedy wrócił do teleportatorim był już przygotowany do działania.
- Po przesłaniu bądźcie gotowi ściągnąć mnie tu jak najszybciej. być może będzie to za kilka minut, a potem prześlecie mnie w pobliże markiza el Rioja. -
Wszedł na platformę i po raz kolejny dał się przenieść. Uczucie było nie najlepsze, ale za to metoda była najszybsza. Najpierw czyło się, jakby zgniatanie ze wszystkich stron, potem człowiek czuł się, jakby nie miał ciała, a potem uderzenie w każdy nerw i na koniec mrowienie w każdej cząstce, które trwało kilka sekund. Otworzył oczy natychmiast po uderzeniu.

Znalazł się na korytarzu, niedaleko sali bankietowej w pałacu, gdzie miała być podejmowana reprezentacja z Srebrnego Kowadła. Pojawił się dokładnie naprzeciw dwóch strażników pilnujących drzwi. Ci z przerażaniem, pewnie myśleli, że to nowych zamach, zaczęli podnosić broń. Jednak zrobili to stanowczo za wolno. Max uderzył jednego w nadgarstek zbijając jego broń, zrobił krok do przodu, prawym sierpowym uderzył tego po lewej w skroń, i odwijając się wymierzył podobny cios łokciem w potylicę pierwszego strażnika. Następnie krzyknął.



- Spokój, nazywam się Maximilian Alexander Bohr - Otworzyły się za nim drzwi, i stanął w nich jego ojciec w asyście kilku strażników, którzy mierzyli do niego z broni.
- Mogłeś ich uprzedzić, że się pojawię. - powiedział z wyrzutem.
- Po pierwsze synu nie mówiłeś, że się pojawisz, a po drugie wybrałeś dość ryzykowny sposób. - w głosie brzmiało jednak rozbawienie, z sytuacji, mimo ostrego tonu.
- Możemy porozmawiać kilka minut na osobności? -
- Chodź, zanim pojawi się Srebrne Kowadło, nie chcę abyś tu wtedy był, bo mogą cię zatrzymać na dłużej, abyś także uczestniczył w rozmowach, masz inne zadania. - Mówił kiedy szli przez salę bankietową, w stronę okien wychodzących w kierunku dzioby statku. - Co chcesz wiedzieć? -
- Mantis. - zastanawiał się czy dodać resztę, pytania, które brzmiało jesteś z nimi, przecie, czy obojętny. Zamiast tego dodał - podejrzewam, że mogą za tym stać i wszystkie informacje mogą być pomocne. - Liczył, że ojciec domyśli się prawdziwego powodu tej wizyty. - Mamy na statku człowieka z inkwizycji, niejakiego Iskariona, udaje adepta, ale podejrzewam, że jest kimś więcej. On także podejrzewa Mantis. Obecnie z Quonem i Częścią Saline jadą szukać el Rioji, bo obiło mi się o uszy, że miał kontakty z kobietą o imieniu Mantis, dołączę do nich, jak tylko zadbam o zdrowie Blitza i sprawdzę stan Lacrimosy. Przynajmniej taka jest wersja dla Quona i Iskariona. - zamilkł, ale dodał - Chcę wiedzieć, czy ścigając Mantis nie zaszkodzę rodzinie? -
 
deMaus jest offline