Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-11-2010, 16:14   #31
brody
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 brody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputację
Życie nie jest sprawiedliwe. Wie o tym każdy, kto przeżył na tym padole łez, choć kilka lat.
Czwórka młodych ludzi bardzo boleśnie się o tym przekonała.
Wycieńczeni śmiertelną chorobą, zostali uprowadzeni i zabici przez szaleńca imieniem Wasyl.
Ich koszmar jednak nie skończył się w chwili śmierci. Wręcz przeciwnie, dopiero po niej zaczął się naprawdę.
Stary imigrant z Europy Wschodniej, zgotował im piekło o jakim nie mieli nigdy pojęcia.
Wręczył on im bilet do wieczności. Dał wieczne życie i nieśmiertelność. Jednak cena jaką musieli zapłacić za ten przywilej była jakże wysoka i bolesna.
By żyć dalej musieli zabijać i żywić się ludzką krwią. Coś co jeszcze kilka godzin temu było nie do pomyślenia, szybko stało się dla niech codzienną koniecznością.
Na domiar złego ich stworzyciel, okazał się pozbawiony wszelkiej moralności, szaleńcem lubującym się w zdawaniu cierpień psychicznych i fizycznych. Posiadający wielką charyzmę i moc dominowania ludźmi, Wasyl był panem życia i śmierci nie tylko ich, ale i pozostałej trójki starszych wampirów.
Poznawszy świat nieumarłych, spojrzeli na swoje życie z zupełnie nowej perspektywy. Nie mogli jednak cieszyć się z daru długowieczności, gdyż władza Wasyla nad nimi była nieograniczona. A po tym co stało się z Rebecą, jedną ze starszych wampirzyc, nikt nie chciał ryzykować ponownego wybuchu gniewu tego pozbawionego wszelkich hamulców nieumarłego.


WSZYSCY
W nowym domu każdy znalazł sobie przytulny pokój i urządził go zgodnie ze swoim stylem i przyzwyczajeniami. Zapanowała iście rodzinna atmosfera. Nieobecność Wasyla sprawiła, że wszyscy byli w dobrych nastrojach i choć na chwilę zapomnieli o niedawnym dramacie jaki rozegrał się na ich oczach.
Ich opiekun nie wrócił do rana, ale poinformował ich przez Vala, że już jutro odwiedzi ich jego przyjaciel i zajmie się ochroną.
Przyjacielem okazał się, znany już Kurtowi, Constantin. Potwór przybył w asyście swoich dwóch ghuli, płci pięknej, i rozgościł się jak u siebie.
Angelina i Meyumi były wyraźnie skonsternowane obecnością nosferatu i jego dwoma podopiecznymi. Constantine, wbrew obawą Kurta, zachowywał się nad wyraz normalnie. To co widział w apartamencie, albo było pokazem zorganizowanym specjalnie dla niego albo w obcym miejscu był bardziej ostrożny. Na dodatek zaczął pomagać Kurtowi w czytaniu księgi rodu Viscontich. Język hiszpański w jaki napisano księgę zawierał wiele archaizmów i miał bardzo nietypową składnię, co w znacznym stopniu utrudniało zrozumienie. Constantine okazał się bardzo pomocny w tej kwestii. Był nie tylko skarbnicą wiedzy o historii nieumarłych, ale także poliglotą. Znał biegle w mowie i piśmie, aż piętnaście języków. Dodatkowo uczył Kurta zachowani i etykiety, tak aby jak mówił oczarować księcia Vancouver. Kurt miał wiele pracy i nauki.
W tym czasie Val i Peter zwiedzali nocne kluby i kasyna miasta, a Meyumi i Angel poznawały siebie i swoje moce.
Nieobecność Wasyla i Rebeci przedłużała się i nie było od niego żadnych wieści. Młode wampiry miały więc choć chwilę by nacieszyć się swoim nowym życie. Czuli się co prawda trochę jak dzieci pilnowane przez opiekunkę, w rolę której wcielił się demoniczny Constantine, ale mieli względną swobodę której na pewno będą pozbawieni w chwili powrotu Wasyla. Każdy więc wykorzystywał wolny czas, jak umiał najlepiej. Jasne było przecież, że ich opiekun wcześniej czy później wróci i takiej swobody jak teraz mogą szybko nie doświadczyć.


Mijał już szósty dzień od kiedy wyjechał Wasyl. Nic nie wskazywało na to, żeby miał zamiar wracać. Nadal nikt nie miał od niego żadnych wieści.
Tuż po zmroku Constantine oświadczył wszystkim, że dzisiaj musi załatwić jedną sprawę i zabiera ze sobą Vala jako kierowcę. Prosił, aby w czasie jego nieobecności nikt nie wychodził z domu. Kurt zajął się jak zwykle od kilku dni studiowaniem księgi, a Meyumi i Angel buszowaniem po internecie.
Nie minęła jednak godzina, a przed domem zatrzymała się duża srebrna furgonetka wysiadło z niej trzech mężczyzn.
Podeszli do drzwi i zapukali. Wyglądali na typowych przedstawicieli ulicznych gangów. Ich miny wyrażały arogancję i pewność siebie, graniczącą z pychą. Stanęli na ganku i z rękami w kieszeni czekali, aż ktoś raczy im otworzyć.
 
__________________
Konto usunięte na prośbę użytkownika.
brody jest offline