Nothis'Rune
Gospodyni witała nowych gości. Nothis stwierdziła, że prawdopodobnie odpowie na wszystkie pytania, jak już wszyscy będą. Siedziała sobie spokojnie i ciamkała gulasz, który jakiś pan jej przyniósł. Nie zadawała pytań – tutaj widocznie ściany miały uszy, oczy pewnie też. Była to dla niej normalność w takich miejscach. Ciekawa receptura. Notis odrobinkę ciekawiły kulinaria – na trakcie często gotowała sama dla siebie, bo przecież coś jeść trzeba, a nie zawsze dojedzie się, czy dojdzie do karczmy. Mięso było wołowe, najprawdopodobniej karkówka. Sos musiał być z dodatkiem wielu przypraw, ale czuła ziele z północy i liść z Loree. Dość pospolite przyprawy, jednak nie było ich widać w sosie – ktoś musiał ugotować z nich wywar i odcedzić. To bardzo dobrze świadczyło o kucharzu. Rozgryzienie ziela było nie najprzyjemniejszym wszak doświadczeniem.
Kucharz przedni, może tu zabawię jakiś czas...
Twierdza nie była zbyt wielka, a Notis miała dobre uszy. Kiedy tylko Archibald wszedł do pokoju gościnnego kobieta wytarła twarz wierzchem dłoni i powiedziała:
-Powitać. Chwali się pan winem z daleka, to może wypijemy na dobry początek znajomości. Pani Hildo, Kord chyba nie zabrania? A gospodyni, to chyba nie może odmówić...
Właściwie miała ochotę na alkohol. Nie upiła się chyba od szesnastu lat, a piła dość często i obficie. Po prostu była wytrzymała jak stary krasnal. Plusem mogło być, że choć ociupeńkę nowym towarzyszom rozwiążą się języki. Warto wiedzieć z kim się człowiek pakuje w bagno – z człekiem, który pomoże wyjść, czy też popchnie głębiej, licząc, że lepiej na tym wyjdzie...
Ostatnio edytowane przez homeosapiens : 04-11-2010 o 12:29.
|