Cichy
Racząc się spokojnie świńskim zadkiem nie spodziewał się raczej większego zamieszania. Doskonale widział że po kolejnym skręcie nawet tak słabe zioło zaczynało płatać mu kurewsko złośliwe figle, więc i turkot kół gdzieś z oddali uznał za kolejny wytwór wyobraźni. Tak samo jak koty, które widział już nie tylko na dachach ale i pod stołami, a nawet jednego na suficie. No i jeszcze była ta pieprzona głowa na półmisku - to już na pewno musiał być zwid.
Chwilę później ocknął się lekko oszołomiony pod ścianą. Kiedy rozejrzał się dookoła, przyjrzał się ścianie, karczmarzowi z chrupką skórką i gołej babie przez chwilę myślał nad rzuceniem palenia tego gówna. Jeśli po trzech widzi takie rzeczy, to wolał nie myśleć co będzie dalej. Z resztą nie wyklucza to i tak sprawdzenia tak na wszelki wypadek, czy aby na pewno dalej nie będzie więcej gołych i mniej trupów na chrupko. Sekundę później zorientował się też, że ten dziwny zapach to skraj jego płaszcza zajmujący się od jakiegoś płonącego odłamka. Złapał drewno, a płaszcz zgasił kilkoma mocniejszymi uderzeniami dłoni, odpalił ostatniego skręta od pochwyconego drewna i spróbował się podnieść. "Ożesz kurwa jego mać!" - Sam nie wiedział czy ta myśl nie była aby słyszalna w całej okolicy, jednak to nie takie proste kiedy zaciska się zęby. - "To chyba jednak nie zioło. Od zioła nie napierdalają Cię plecy jakby coś Cię rzuciło o ścianę." - Nigdy nie marudził na głos, chociaż mimowolnie wyrzucił chyba kilka "kurwa!" i pojedyncze "ja pierdolę!", no może więcej niż kilka. Niestety po tych myślach przeklinanie poobijanych pleców wydało się błahostką, bo kolejna myśl mogła przysporzyć o wiele więcej bólu. - "Aha, czyli tych czterech to też nie zwid?" - Tym razem zadbał o to, by słowa nie pozostały wypowiedziane tylko w myślach. - Kurwa, kurwa, kurwa!
Jak najszybciej zerwał się niemalże do biegu, by dołączyć do reszty. Może i nie lubił za dużo się odzywać, ale na chwilę obecną niewiele miał wyboru. Z jednej strony płomienie, z drugiej strony grupa zabijaków z toporami. To nijak się miało do jego miłego planu spaceru przez miasto, by spokojnie pozabijać kilku konkurentów i skręcić nowy zapas palenia z tego zioła, które mu jeszcze zostało. Gówno z tego wyjdzie, palił właśnie ostatniego skręta, a na kręcenie nowych i tak pewnie nie będzie miał czasu. Tym razem trzeba było współpracować. Stojąc z innymi rzucił krótko. - Mam tylko nóż, ale jak urżniecie jednego, to z toporem też sobie poradzę. |