Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-11-2010, 07:55   #294
Tammo
 
Reputacja: 1 Tammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputację
Strażnica Wschodu - różnie, Prowincja Shinda, terytorium Klanu Kraba; 14 dzień miesiąca Hantei; wiosna, rok 1114, wieczór.


Kwatery chui


- Xiu Wang... - chui pokiwał głową w milczącym potwierdzeniu. Tak, jego należałoby stąd wysłać, ale nie bardzo mogę. To mistrz tetsubo. Jedyna osoba, której w razie czego mogę polecić, by rozwiązała... - mężczyzna zamilkł na chwilę. - Chociaż cena byłaby wysoka. Dla nas obu. - dodał po chwili, jakby na inny temat.

Posławszy zakłopotane spojrzenie jeszcze szeregowemu, Hida szybko, jakby dla zatarcia poprzedni słów dodał:

- Ale chodziło mi raczej o typ, określenie osoby, niż o podanie imion. Nie oczekuję od Ciebie znajomości każdego Kraba w tej twierdzy, tak dobrej, byś mógł wyrecytować listę o sporządzenie której poprosiłem Xiu Wang-san przed momentem, Akito-san. Chodziło mi o określenie, kogo byś posłał. Zwiadowców? Szukających śmierci? Siłaczy? Ludzi zdolnych walczyć mimo ciężkich i licznych ran? Oddział Tsukai Inu to jednostka niejednolita. Jeśli poniósł straty, pewnie wiesz - chociaż z grubsza - jakie.


Wysłuchawszy z uwagą opowieści, chui zamyślił się przez moment. Akito również pogrążył się w myślach. Czuł, że wiele rzeczy mógłby powiedzieć lepiej. Zręczniej. Mimo bohaterstwa towarzyszy, czuł, że wiele rzeczy brakło w słowach. Owszem, opowieść była dobra... ale gdzieś w głębi siebie Akito czuł niedosyt. W porównaniu do tego, jak wyraźnie przeżywał nawet wspomnienia z tej walki... opowieść nie oddawała temu sprawiedliwości.

Niższy z bushi rzekł spokojnie:

- Szóstka młodzików przeciw Zaberu. To dobrze, że wyszliście z tego cało. Cud prawie, zważywszy, jak niewiele wiedzieliście o tym gatunku demona. Ta dziwka jest demonem Kyoso, kiedy te zapadają się pod ziemię - leczą się. Mogliście ją zabić, ponieważ wytrwałeś, Akito-san. Owszem, można ją podnieść i to bardzo dobry pomysł, ale trzeba wytrwać jej dotyk, a potrafi on przynieść albo zniewalającą rozkosz, albo przerażający ból. Kyoso to, jeśli dobrze pamiętam, prawie zawsze suki, aczkolwiek bardzo gładziutkie. Tak, jak opisałeś, może nieco drobne, ale masz wrażenie, że jak taką przygwoździsz to całkiem miło będzie się pod Tobą wiła, miękka gdzie i jak trzeba i sprężysta tak, by nie złamała się od kawałka mężczyzny, jak niektóre Kakita czy Doji. Jak dobrze urodzone kobiety noszą tanto, tak Kyoso zwykle mają jakieś niewielkie ostrze. Te najstarsze, mają obsydianowe, zważaj na nie piekielnie, bo dotknięcie obsydianu to bardzo duża szansa na Skazę. Chociaż, patrząc jakeś zbudowany, to masz niemałe szanse, że tak łatwo świństwa nie złapiesz. Im kto drobniejszy, chuderlawszy, tym gorzej. Kyoso jedną ma jeszcze sztuczkę - to owe kule dymu. Nie wiem do końca, co i jak, ale czasem potrafi rzucić nawet cztery na raz. Nie ma to zasięgu nawet rzutu nożem, co dopiero dzirytem, ale sięgnie dalej niż yari. W mojej walce zdarzyło mi się tym dostać w twarz.

Chui przerwał na moment, patrząc na wrażenie, jakie wywarł opowieścią na młodszym bushi. Ujrzawszy reakcję, uśmiechnął się i kontynuował:

- I nic. Jakby mnie dym owiał, równie krótkie, nieco gryzące i tak samo nieszkodliwe. Ale dwu moich kompanów nieprzytomnych padło, i ocknęli się dopiero jakeśmy demona odegnali... Także nie tylko śmierć czy shugenja są środkiem. Czasem oni musi po prostu odejść odpowiednio daleko. Ale kiedy zaklęcie przytomność zabiera, a kiedy nic nie robi, nie umiem rzec. Dlatego Kyoso trzeba zabić albo paroma ciosami, albo grupą, albo unosząc je do góry. Inaczej wtopią się w ziemię. W Twojej walce, nie, w Waszej walce z Zaberu żaden z Was nie miał o tym pojęcia. Większość tych, co spotyka oni, nie dożywa by się przekonać co plugastwo potrafi. Mieliście szczęście. No i dobrych kompanów. A i tak - podsumował, patrząc na twarz Akito - będziesz płacić i wspominać tę walkę całe życie, Hida Akito-san. Jak czujesz się z tymi bliznami? Masz prawdziwie paskudnie spaloną twarz. Byłeś z kobietą od czasu starcia?

Zostawiając Akito z chwilą do namysłu przed odpowiedzią, Touzenmaru powstał i podszedł do tego samego miejsca, skąd przed chwilą wydawał rozkazy. Wrócił niemal natychmiast, niosąc coś w dłoni. Usiadł z powrotem przed kurierem i spojrzał nań wyczekująco.

- Nie widzę, byś szczególnie cieszył się z awansu, Akito-san. - zagaił kiedy poprzedni temat został już wyczerpany - Nande?*

-----------------------------------------
* dlaczego, w potocznej formie
 
__________________
Zamiast PW poślij proszę maila. Stare sesje:
Dwanaście Masek - kampania w świecie Legendy Pięciu Kręgów, realia 1 edycji
Shiro Tengu
Kosaten Shiro
Tammo jest offline