Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-11-2010, 16:41   #33
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Powrócił do karczmy i na wzór jednego z kamratów zabrał się za kończenie kolacji. Mięso. Tego jeszcze nie próbował, bo najsmaczniejsze miał w zwyczaju zawsze zostawiać na koniec. Jeff wziął do ręki kawałek soczystego półdupka i ugryzł, po czym popił to piwem, delektując się połączonym smakiem. Trupem nie było się co przejmować, bo to nie pierwszy i pewnie nie ostatni, którego Jeff widział na oczy. W tym parszywym mieście, nocą ginie więcej ludzi, niż ktokolwiek w ogóle mógłby się tego domyślać. On nie miał nic wspólnego z zabójstwem więc i nie miał się o co martwić. Żuł mięso, spoglądając na blat stołu. Wtedy do jego uszu doszedł dźwięk rozpędzonego wozu. Jeff zdołał tylko podnieść zaskoczony wzrok na jednego z towarzyszy, gdy nastało istne piekło.

Huk, ogień, krzyki, jęki i piski. Na szczęście nie słyszał nic z tych rzeczy. Gdy wóz uderzył w ścianę karczmy stalowy świecznik, przytwierdzony do ściany spadł z niej uderzając Jeffa prosto w łepetynę. Zawsze lubił siedzieć pod ścianą. Teraz pewnie zmieni przyzwyczajenia.
Gdy otworzył oczy, dostrzegł ogromne zamieszanie. Jak gdyby ktoś w środku biesiadnej przywołał jakiego demona.
-Fajnie sie zaczyna...- syknął pod nosem. Płomienie zajmowały co raz większą część gospody. Mężczyzna rozejrzał się dookoła. Tuż obok niego leżał przewrócony stół, który zapewniał mu sporo osłony, a przynajmniej przed wzrokiem chłopów z toporami.

-Gdzie jesteś kurwo?...- nie potrafił odnaleźć swej kuszy, ale na szczęście bystry wzrok go nie zawiódł i w końcu znalazł ją, pod przewróconym do góry nogami półmiskiem. Jeff korzystając z zamieszania wartko sięgnął po broń i z trudem naładował ją bełtem, po czym przystawił do ramienia i wycelował. Dla niego nie było różnicy, który z czwórki mężów padnie od pocisku. Grunt, żeby jakiś padł. Odległość nie była wielka, ale wszechobecny chaos, oraz nieustający od przebudzenia ból głowy skutecznie dekoncentrował kusznika. Przymrużył oko i nacisnął spust. Rozległ się charakterystyczny dźwięk, lecz raczej nikt nań uwagi nie zwrócił. Jeff energicznie wstał i ruszył w stronę przywołującego go towarzysza.

Bolała go noga i przez to utykał. Na szczęście adrenalina skutecznie odwracała uwagę od bólu i dodawała siły. Woody był tak blisko, ale zarazem tak daleko...
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline