Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-11-2010, 21:16   #36
QuartZ
 
QuartZ's Avatar
 
Reputacja: 1 QuartZ to imię znane każdemuQuartZ to imię znane każdemuQuartZ to imię znane każdemuQuartZ to imię znane każdemuQuartZ to imię znane każdemuQuartZ to imię znane każdemuQuartZ to imię znane każdemuQuartZ to imię znane każdemuQuartZ to imię znane każdemuQuartZ to imię znane każdemuQuartZ to imię znane każdemu
Cichy

Nie musiał długo czekać na pierwsze trupy. W zasadzie zanim skończył mówić, żeby któregoś zabili jeden już miał bełt w cielsku i nie wyglądał jakby dodawało mu to życia. Takie jest życie, że prędzej czy później ktoś wtyka Ci w nie coś ostrego i broń boże nie chce przestać aż nie padniesz trupem. Przynajmniej w tym zawodzie...

"Teraz jest moja szansa" - Pomyślał i ruszając ku jednemu z zabitych rzucił nożem w ostatniego przeciwnika. Celował w tors, w końcu nie chodzi o popisywanie się, a o trafienie, więc im większy cel tym większą miał pewność iż jego rzut się powiedzie. Z resztą facet był wielki, ale głowa zdawała się jakaś ... mała na tle reszty ciała. Trafił, czemu z takiej odległości i przy tak wielkim facecie nie można się było dziwić. Niestety kutas okazał się być jakimś pieprzonym twardzielem i wyrwał sobie ostrze z piersi jakby nigdy nic.

"Aha, czyli znów trafiłem w żebro. Kurwa, zawsze trzeba trafić w jebane żebro, albo jakiś pierdolony guzik czy coś. Zawsze!" - Irytował się cichy. W całej tej sytuacji był taki plus, że przynajmniej zajęło to drania na chwilę, a właśnie tej chwili potrzebował by złapać topór leżący obok jeszcze niedawno całkiem agresywnych zwłok. To zabawne że najczęściej ostatnimi słowami takich ludzi jest coś w stylu "No dawaj cwaniaczku", albo "Pokaż na co Cię stać". Ewentualnie jakieś okrzyki bojowe, jednak zasada pozostawała ta sama.

Trzymając topór pewnie w silnej ręce nie czekał aż tamten zaatakuje. Zamachnął się z całej siły celując w głowę z ukosa. Nieważne czy trafi, żaden idiota nie będzie chciał dostać toporem w łeb. Miał rację i odruchy bezwarunkowe wzięły górę. Rębajło nieświadomie wręcz machnął ręką w obronnym geście, może licząc na stalową bransoletę z nadgarstka jako minimalną ochronę. Mylił się. Topór ześliznął się po metalu i lekko jakby bez oporu odrąbał delikwentowi kciuk i dwa kolejne palce wraz z kawałkiem dłoni. Broń wyleciała z ręki tamtego, kiedy zaczął zwijać się z bólu. Było po wszystkim, więc nie warto było przedłużać mu niepotrzebnej wrzeszczaniny. Jeden płynny ruch topora i ostrze zagłębiło się w plecach napastnika, którego ciało opadło bezwładnie na podłogę.

Cichy widział już tylko pobojowisko. Część ludzi najętych do bitki i walki zaczęła się chować w piwnicy. - "Ja pierdolę, chyba nie są poważni?" - Pomyślał. - "Trzeba im uświadomić parę rzeczy. I znowu będę to, kurwa, ja!" - Nienawidził tego. Ile razy brał robotę eskorty, albo przynajmniej osłaniania jakiejś karawany musiał wybijać innym ze łbów durne pomysły. Na przykład kupiec chowający się pod plandeką wozu, kiedy bandyci właśnie po zawartość wozu się przecież rzucili. To chyba jedno z praw natury, że dwóch na trzech ludzi (albo nie-ludzi, jednak też całkiem rozumnych ras) zachowuje się skrajnie jak debile, kiedy akurat wypadałoby pomyśleć. Ruszył szybko za bar, gdzie znikali kolejni osobnicy. Zajrzał tylko do wnętrza i rzucił:

- Ta buda zaraz się zawali, na pewno chcecie siedzieć wtedy w piwnicy? - Spojrzał po ich twarzach i dorzucił. - I weźcie jakieś wino czy coś.
 
QuartZ jest offline