Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-11-2010, 22:04   #37
Cohen
 
Cohen's Avatar
 
Reputacja: 1 Cohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputację
Markus Goetz

- Słyszy... - zaczął, ale przerwał mu trzask łamanego drewna i potężna eksplozja, która po nim nastąpiła.
Ogłuszony i zdezorientowany rozejrzał się dookoła. Dałby głowę, że tylko zamknął i otworzył oczy, a karczma z solidnego drewnianego budynku przemieniła się w stos całopalny.

- Dupa w troki, fajfusie! - warknął do ciskającego się kominiarza, usadzając go ciosem pięści w skroń.
Widząc, że Konrad znalazł drogę wyjścia z pieca, jakim stała się gospoda, ruszył szybko za nim, pchając przed sobą oszołomionego Czagora.
Wyjrzał za okno, spojrzał w dół, po czym wyrzucił przez nie kominiarza. Następnie sam przelazł przez parapet, opuścił się na rękach i skoczył.
Będąc już na ulicy zauważył, w co wpatruje się Konrad.
- Czego się gapisz jak sroka w gnat? - zachęcił go do pomocy. - Bierz z drugiej strony i do drzwi z tym gównem.
We dwóch szybko i sprawnie zastawili jedyne wyjście z płonącej karczmy.
Markus otarł spoconą i okopconą twarz rękawem. Zostało na nim trochę jego zwęglonych włosów.
- No, nie ma co tak stać. - burknął. - Kominiarz idzie z nami, może nagabiemy gdzie tę jego babę, to trochę grosz wpadnie ekstra. Te, przepychacz, słyszysz?
Zbliżył się do wijącego się na bruku Czagora, przewrócił go nogą na plecy i pochylił, by usłyszeć, co ten jęczy pod nosem.
- Przepychacz zostaje. - oznajmił, wstając. - Nogi mu się połamały. Ale nie bój nic, jak gdzieś ucapim tą ryżą, to ci przyprowadzę. tylko nigdzie stąd nie odchodź. - zarechotał z własnego żartu.
- No, chłopy, tedy co teraz? Dobrze byłoby posiedzieć gdzieś tu za rogiem i upewnić się, czy z karczmy wyjdą ci, którzy chcemy.
 
Cohen jest offline