Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-11-2010, 23:13   #29
Blaithinn
 
Blaithinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Blaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumny
Przeczytawszy list od Matki Larde Isabell nie wiedziała czy ma się śmiać czy płakać.
Przebiegły i sprytny hrabia mógł się przeliczyć informując o wszystkim jej szanowne krewniaczki, a musiał powiedzieć sporo jeśli sprawa została określona jako najwyższej wagi. Malarka spojrzała w lustro i uśmiechnęła się lekko. Otrzymała drugą szansę i nie mogła jej zamarnować. Nie mogła... a to oznaczało, że słodkie myśli o spędzeniu paru przyjemnych chwil z kapitanem musiały zniknąć.Trzeba będzie poważnie skoncentrować się na zadaniu...

Przemierzały z Marinne wynajętym powozem ulice Kindle w stronę portu, gdy ktoś zapukał do okienka. Służąca odgarnęła firankę i zadała parę pytań, Isabell już jednak wiedziała kto jedzie przy ich karocy, poznała po głosie. Zaczekała jednak na wynik przepytywania Marinne i dopiero wtedy wyjrzała z powozu. Widok kapitana Felerhara jadącego na koniu obok wywołał na jej twarzy mimowolny uśmiech. Wyglądał pięknie w pełnym mundurze. Rozpoczęli rozmowę i nim baronessa się zorientowała przejechali przez pół miasta. Chciałam skandal, to mam... a on mi jeszcze w tym pomaga...
Gdy już znaleźli się na statku poinformowała oficera żartobliwym tonem o sensacji jaką zapewne wzbudzili. Wtedy też dowiedziała się, że teatrzyk ten był pomysłem samego hrabiego Berlaya. Zatem jemu winnam podziękować, gdy spotkamy się następnym razem.

Podróż do Olei była dla niej namilszym fragmentem rejsu, gdyż mogła swobodnie cieszyć się towarzystwem kapitana. Dyskretnie przyglądała się jak na jego młodej twarzy maluje się wyraz zmartwienia, a w ciemnych oczach czai głęboko niepokój. Nie chcąc widzieć marsa na jego czole zdecydowała się na mały kawałek prawdy. Powiedziała, iż poleciła go, gdyż tylko jemu może zaufać. Słowa te podziałały niczym balsam i rozpogodziły twarz Felerhara. Okręt płynął dalej.

Dalsza część rejsu upłynęła równie spokojnie, baronessa nie czyniła żadnych gestów w stronę kapitana, więc osoby spodziewające się kontynuacji skandalu musiały srogo się zawieść. Owszem spędzali ze sobą sporo czasu, ale oficer w ciągu tych dwóch dni nie wszedł nawet do komnaty malarki.

Godzinę przed planowanym przybiciem do brzegów Rovanny baronessa poprosiła wszystkich do wspólnego stołu, by omówić dalszy plan działania.
- Zatem moi drodzy, może najpierw powiem co wiem, a później będziemy uzgadniać szczegóły. - uśmiechnęła się spokojnie.
- Oficjalnie przybywamy wraz z panią baronową z Ragady zmęczone tamtejszą wieczną wojną i pragniemy odpocząć na łonie eliarskiej natury. Naszym gospodarzem będzie baron Rafael Totenhauz, miłośnik sztuki i wielki eliarski patriota, do którego napisał nasz przyjaciel hrabia Vincent Baudez, ragadański mecenas sztuki, z prośbą o ugoszczenie nas. - Isabell rozejrzała się po zgromadzonych. - Powóz, który zawiezie nas do jego dworku będzie czekał w Rovannie. Proponuję odczekać dwa dni od przyjazdu zanim udamy się na łowy, by nie wzbudzać podejrzeń zbyt entuzjastycznym ruszeniem do lasu. Jakieś pytania?
 
Blaithinn jest offline