Z trudem wyczołgał się przez skurwiałe okienko. Na szczęście ów okienko tam było, bo perspektywa zdychania w żarze pod płonącą masą była niezbyt miła. Kusznik otrzepał ramiona z sadzy i pyłu. Wzrokiem przeliczył kompanów i wiedział, że jednego brakuje. Pokręcił łbem i machnął ręką. Wszak sam chciał w piwnicy przesłuchiwać schwytanego. Jeff przewiesił przez ramię kuszę, na skórzanym pasku i wejrzał jakby pożegnalnie na płonący budynek. Zmrużył oczy.
-To ta łajza!- krzyknął, lecz nikt go nie usłyszał, gdyż budowla runęła z hukiem w dół, uderzając dookoła falą ciepła. Kusznik błyskawicznie skoczył do przodu łapiąc kamrata za szmaty i odciągając go od "pobojowiska".
-Będzie żył!- rzekł na tyle głośno by kompani go usłyszeli. Tak po prawdzie nie wiedział, jakie Woody miał obrażenia, ale w takich sytuacjach optymizm był połową sukcesu.
-Musimy się stąd stracić! Tu niedaleko, mieszka jedna kurwa. Chodźcie za mną. Zatrzymamy się u niej. Umyjemy i ochłoniemy a rannych opatrzymy. Nie możemy ryzykować zakażenia czy innego gówna. Rano musimy wyglądać jak ludzie, bo jak nas straże zobaczą takich ujebanych z sadzy to zara nas będą chcieli przesłuchiwać.- rzekł, po czym energicznym ruchem ręki nakazał kompanom by za nim podążali.
-Lotta to poczciwe babsko. Da nam pojeść jak kto będzie chciał i znajdzie miejsce do odpoczynku, a jak ją który dobrze wyrucha, to jeszcze brandy wyciągnie na stół!- zażartował. Lotte poznał nie tak dawno. Była kobietą od Jeffa nieco starszą, ale była zadbana i Jeff w zamian za kilka nocy, które pozwoliła mu u siebie przenocować, zaspokajał jej żądze seksualne. Prosty układ z korzyściami dla obu stron.
-Trzymajcie tego gamonia, co by nie omdlał nam po drodze.- zwrócił się jeszcze do pozostałych, by mieli oko na Woodego.
__________________ A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny! |