Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-11-2010, 19:48   #184
Nightcrawler
 
Nightcrawler's Avatar
 
Reputacja: 1 Nightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemu
Otworzył oczy. Wszystko w koło lśniło karminem. W pierwszej chwili nie mógł zrozumieć gdzie jest. Nie czuł też swojego ciała, wszystko było tępe i odrętwiałe. Tylko głowa bolała, jakby stalowe szczęki zaciskały się by zmiażdżyć mu czaszkę.
- Jestem w piekle... - wymamrotał jedyny logiczny koncept, który w tym momencie przychodził mu do głowy.
Po chwili jednak odzyskał ostrość widzenia, oraz czucie w zdrętwiałych członkach i zrozumiał, że faktycznie znalazł się w piekle - a co gorsza wciąż był na ziemi.
Zmasakrowane szczątki mieszkańców Oczów Boga walały się wokoło, krew malowała makabryczne obrazy na szarym betonie ścian.
Przypominał sobie jak przez mgłę, drogę do bunkra, zderzenie z drzewem, martwe ciało jego syna i korytarz który przywiódł go do pokoju ochrony, niedługo po tym jak ogłuszył Flasha.
Potem były wymioty i paniczna chęć ucieczki. Tu poślizgnął się i zakrwawiona podłoga przywitała go nieznośnym współczynnikiem grawitacji.

Mortimer Vasqomb na drżących nogach wyszedł z pomieszczenia monitoringu i ruszył w poszukiwanie MJ, Rothmana i Silvera.

***
Kula świsnęła odrywając antenę i kawałek czaszki robota, gdy kolejna bryznęła o pancerny bark Łowcy, maszyna była już w ruchu, tak samo jej bliźniak.
Silver zdążył jeszcze zobaczyć jak pierwszy pocisk z Anacondy wżera się w policzek pracującego mutanta i jej impet odrzuca go w tył wraz z krzesłem. Czerwonooki z hukiem walnął o podłogę, a kula MJ tylko świsnęła na nad blatem. Kolejna jednak doszła celu i ugrzęzła w monitorze, z którego posypały się iskry.
Roboty zaczęły już jednak taniec śmierci.

Nim drugi pocisk z rewolweru zdołał ugodzić maszynę - Łowca ciął Silvera po nogach, sprawiająć, iż Lex zachwiał się. Pocisk śmignał koło stalowego łba nie czyniąć żadnej krzywdy mechanicznemu zabójcy.
Kolejny cios i kolejny strzał.
Lex rzygnął krwią i złapał się za rozorany żołądek. Iskry i drobne części bluznęły mu w twarz, gdy w ostatnim krzyku Anaconda roztrzaskała łeb stalowego napastnika. Rewolwerowiec runął na ziemię obok zniszczonej maszyny.

Wydawało się, że Stephen będzie miał więcej szczęścia - kolejna kula rozerwała czaszkę wraz z szyją pierwszego robota, lecz ten zdążył już wyprowadzić cios ostrzem, które wieńczyło jego przednie ramie. Kosa wgryzła się przedramię mężczyzny, a niesiony impetem strzały robot runał do tyły. Tylko dzięki temu prawa ręka Rothmana nie została całkowicie odcięta od jego tułowa. Gorąca krew zalała prawy bok żołnierza.

Radiooperatorka zdążyła jeszcze przymierzyć w klawiaturę - klawisze eksplodowały od jej kuli i wystrzeliły w powietrze niczym konfetti, była tak zaabsorbowana rozkazem danym jej przez Lexa, że dopiero po tym zauważyła co stało się z jej towarzyszami. Chciał rzucić się na pomoc. Jednak nagle wszystkie mięśnie odmówiły jej posłuszeństwa.

Wstając zza biurka - czerwonooki mutant próbował tamować krew, która tryskała z rozbitej pociskiem szczęki i poszarpanego skrawka ucha. Umierał, czuł to, ale nie mógł dać im tej satysfakcji. Nie chciał dać się pokonać, nawet w śmierci będzie to on będzie ostatnim.
Spojrzał na monitor i uśmiechnął się, po czym wyciągnął dłoń i skupił wzrok na kobiecie. Krew bryznęła spomiędzy jego palcó, a blada do tej pory twarz posiniała z wysiłku.

MJ poczuła jak wszystkie jej mięśnie zaczynają drgać spazmatycznie, kości próbują zawiązać w supeł, a płuca i tchawicę miażdży niewidoczna siła.
Miała wrażenie, ze unosi się do góry, dosłownie kilka centymetrów ponad podłogę. Dusiła się, dłonie próbowały złapać niewidzialnego przeciwnika i oswobodzić gardło. Poczuła jak jej oczy wibrują a mózg zaczyna płonąć. Po chwili wszystko zakryła czerwona mgła i krew buchnęła na twarz.

Na piersi mutanta wykwitł czerwony kwiat, a potem drugi i trzeci.
Z rykiem bólu Mortimer Vasqomb wpadł do pomieszczenia pakując kulę za kulą w znienawidzonego mutanta. Naciskał spust jeszcze przez chwilę po tym jak MJ upadła na podłogę, a zalany krwią czerwonooki, zostawiając za sobą bury ślad na sterylnej dotąd ścianie, osunął się na podłogę. Szklany wzrok mutanta spoczywał na ostatnim zastygłym na monitorze komunikacie: Data Transfer: Complete.

Widzieli to jak przez mgłę. Vasqomb odwrócił się i spojrzał na nich z przerażeniem zdawał się coś mówić, zaprzeczał, albo przeklinał. Jednak nie był w stanie ich uratować. Krew i wnętrzności wyciekały spomiędzy palców zaciśniętych na niegdyś białej koszuli rewolwerowca. Radiooperatorka drgała w spazmach krwawiąc z oczu, uszu i nosa. Rothman próbował przyciskać praktycznie odciętą rękę do ciała i powstrzymać zlewającą go krew.
Vasqomb rzucił się ku niemu, padł na kolana wypuszczając z dłoni broń.
- Nie ja... - błagał - to nie ja powinienem żyć...
Spróbował unieść żołnierza, postawić go na nogi, udało im się nawet przejść parę kroków korytarzem zanim Rothman zawisł na jego ramieniu i osunął się niebyt...
 
__________________
Sanguinius, clad me in rightful mind,
strengthen me against the desires of flesh.
By the Blood am I made... By the Blood am I armoured...
By the Blood... I will endure.
Nightcrawler jest offline