Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-11-2010, 12:59   #30
szarotka
 
Reputacja: 1 szarotka jest jak klejnot wśród skałszarotka jest jak klejnot wśród skałszarotka jest jak klejnot wśród skałszarotka jest jak klejnot wśród skałszarotka jest jak klejnot wśród skałszarotka jest jak klejnot wśród skałszarotka jest jak klejnot wśród skałszarotka jest jak klejnot wśród skałszarotka jest jak klejnot wśród skałszarotka jest jak klejnot wśród skałszarotka jest jak klejnot wśród skał
Biull miał więcej szczęścia niż rozumu. Chociaż tego ostatniego też wstydzić się nie musiał. W końcu ją przekonał, szczyl jeden. Argumentem wygłoszonym jednym haustem. Usiadła wtedy naprzeciw niego przy stole, splatając palce dłoni na blacie i popatrzyła na chłopaka surowym spojrzeniem. Zapewne wiedział więcej, więc nieroztropnie byłoby go tak po prostu odesłać. Poza tym ceniła jego odwagę; niewielu studentów miało ochotę narażać się na jej gniew.
Karyjska lawa stygła, zastępowana przez nordyjski deszcz.
- Dobrze, udało ci się, Biull. Ale przyjmij do wiadomości, że troszczysz się o siebie sam. Nie będę miała czasu zajmować się nadgorliwymi dzieciakami. Poza tym - nigdzie nie łazisz na własną rękę. Pilnujesz się wyprawy badawczej. Kiedy coś nakazuje, wykonujesz to bez szemrania. Wszystko klarowne? Jeśli zastosujesz się do owych zaleceń, wrócisz z wiedzą magistra. Jeśli nie, wykopie cię z Eliaru tak stanowczo, że przelecisz po niebie nad półwyspem niczym albatros i wylądujesz na tyłku w Akademii Kindle. Niezależnie od obrotu zdarzeń, ta misja ma pozostać tajemnicą, rozumiemy się?

Rozumiał czy nie, Inez musiała przyznać, że okazał się - przynajmniej na początku podróży - niezbyt kłopotliwym ciężarem. Jego chomicza wiedza mogła być nawet użyteczna; kobiecie nigdy nie chciało się grzebać w historiach rodowych oraz dotyczących poszczególnych krajów równie głęboko co Antoni. Poza tym ją interesowały tylko historyczne wzmianki na temat Rodian i ichniej architektury, zaś studenta interesowało chyba wszystko.
Ojciec Rubinshei był człowiekiem dalece bardziej swobodnym niż jego brat Karol i taszczył na sobie wielki bagaż doświadczeń. Przyjemnie słuchało się jego opowiadań - przynajmniej chwilami, bowiem baronowa większość czasu układała w głowie elementy mozaiki, które zgromadziła z wielu miejsc. Nieukrywalnie ważnym klockiem tej konstrukcji były nowiny Biulla. Połączył Matrę i Eliar wyraźną, grubą nicią, której krańce tłumaczyły wędrówkę skarbów katedry. Pytań jednak nie ubyło; mało tego, pojawiły się nowe. Inez intrygował ten zamek, lecz bardziej - skarby w Klerke. Ciekawe czy będzie możliwość zajrzenia do tego majątku.

Zasiadając ze wszystkimi do stołu w celu jakichś rozmów, umysł pani de Chavaz dalej bładził daleko od kajuty i statku. Wciąż nie widziała powiązania tuneli ze skarbami matrańskimi; wyjaśniła się jedynie obecność tych ostatnich w Eliarze. Jak reszta mogłaby zawędrować do Ragady? Może też tymi tunelami? Och przestań Inez, masz obsesje na ich punkcie. Wszak jesteśmy tu z powodu katedry.
- Jakieś pytania? - usłyszała ostatnie zdanie wywodu baronessy.
- Tak. Mam życzenie - podjęła zaraz, mając w głowie świeżo narodzony koncept - Muszę sprawdzić trasę wędrówki naszego skarbu na terenie Eliaru, a wszystko wskazuje, że jego szczątki znajdują się w Klerke pod Rovanną. Wezmę więc mojego studenta i udamy się tam w celach badawczych. Sądzę, że nie odmówią nam wizyty, gdy przedstawię gospodarzom młodego, żądnego magisterskich tytułów żaka, który pasjonuje się historią rodu Jafere - zerknęła na Antoniego przelotnie, z miną władcy marionetek, który właśnie zastanawia się, jak użyć nowej zabawki - Zabierzecie państwo nasze bagaże, dogonimy was konno w pół dnia.

***
Paczka od uniwersytetu w Rovannie okazała się potwierdzeniem wszystkich założeń. Musiała zobaczyć się z owym hrabią Dreugerem i zadać parę pytań. Na zawoalowane pytanie uniwersytetu odpisała jedynie - po uprzejmych podziękowaniach za wskazówki - że prowadzone są badania i poszukiwania owych przedmiotów. Co zresztą nie rozmijało się tak bardzo z prawdą.
W kilka godzin po przyjeździe do gospody Inez gotowa była już do dalszej drogi. Wypytała wprzódy gospodarza, który ich gościł o najdogodniejszą trasę do Klerke i czas, w jakim można było tam dotrzeć konno, bez wielkich bagaży. Dzień podróży w jedną stronę wydawał się zadowalającym czasem. Wzięła dwa rezerwowe konie oddziału i - chcąc nie chcąc - czterech przybocznych, których wcisnął baronowej na siłę kapitan muszkieterów. Wprawdzie uniwersytet sugerował że majątek hrabioski w Klerke to nie jest instytucja naukowa, ale badaczka miała pomysł na wydobycie kawałeczka wiedzy dla siebie.
Wyruszyli gdy tylko upewniła się, że jej bagaże będą dobrze zabezpieczone w podróży. W końcu była w swoim żywiole. Daleko od znajomych kątów, z wiatrem we włosach. I z tajemnicą czekającą na rozwikłanie.
 
__________________
Wszechświat stworzony jest z opowieści. Nie z atomów.
szarotka jest offline