Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-11-2010, 22:54   #28
Piter1939
 
Reputacja: 1 Piter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodze
Max wraz z innymi wyznaczonymi do gaszenia pożaru dotarł do grodzi spod której wydobywał się gęsty dym, nacisnął czerwony przycisk na ścianie ale nic się nie stało, szybko spostrzegł że na ścianie jest też jakaś skrzynka. Max otworzył ją a w środku znajdował się kołowrót, zaczął kręcić a wrota się podnosiły. Gdy stanęły otworem dołączył do swych kolegów, pomagając im gasić. Zauważył że ten ogień jakoś tak dziwnie się pali ,ale zbytnio nie zastanawiał się nad tą kwestią. Pomieszczenie serwerowni nie było znowu takie duże i w czterech chłopa poszło im całkiem sprawnie jak na strażaków-amatorów. Od razu po ugaszeniu pożaru poczuł silne parcie na pęcherz. Rzucił tylko swoim kolegom że idzie się odlać, po czym ruszył na poszukiwanie WC. Pomyślał że to musi być gdzieś w pomieszczeniach użytkowych. Znalazł je dość szybko, załatwił swoja potrzebę. W popękanym lustrze zauważył swoje lekko przybrudzone sadzą oblicze. Cały zresztą śmierdział spalenizną .Postanowił wziąć prysznic, lecz nie było wody, niestety. Potem poczuł chęć na papierosa. Wolał zapalić na zewnątrz ,tutaj wszystko się pali jakoś dziwnie wolał nie ryzykować kolejnego pożaru. Ale najpierw przydało by się zajrzeć do zbrojowni ,skoro miał wychodzić dobrze by było w coś się zaopatrzyć. Po jakimś czasie odnalazł zbrojownie ,mechanizm otwarcia taki sam jak przy grodzi serwerowni. Cóż niewiele tego-pomyślał patrząc na zgromadzony „arsenał”. Uzupełnił magazynek Beretty M9,wsadził do broni, wetknął za pasek spodni, zapiął kurtkę .Wrócił się do ładowni ,wyszedł przez dziurę, oddalił się odrobinę od statku i zapalił. Mnóstwo tego pieprzonego śniegu aż trudno chodzić i okropnie zimno, gorzej niż na statku trzeba zmienić kurtkę na tą z logo NASA, wydaje się cieplejsza-pomyślał Max. Śnieg przydał się przynajmniej by obmyć nim twarz. Gdy skończył palić dojrzał że niedaleko dziury którą się wydostał stoi jakaś kobieta , podszedł bliżej. To była zdaje się ta Iga-Polka, postanowił ją zagadać.

-Cześć, ty jesteś Iga?, Polka nieprawdaż?-powiedział po polsku Max podchodząc do Igi
-Taaak - odpowiedziała Iga, trochę zdziwiona - nie wiedziałam, że nauka polskiego jest częścią szkolenia w Scotland Yardzie.
-Bo i nie jest,ale się przydaje-odpowiedział z uśmiechem Max-nie zwróciłaś uwagi na moje mało angielskie nazwisko?-zapytał
- Wybacz, na razie staram się wszystkie nazwiska zapamiętać. Prześledzenie ich pochodzenie to będzie mój następny krok.. - zorientowała się, że praktycznie obraża tego faceta, w sumie nie wiedziała nawet dlaczego - Przepraszam, nie chciałam być niemiła, to chyba stres...
- Pochodzisz z polski?
-Mam polskie korzenie,dziadek był Polakiem,stres to norma w sytuacji, w jakiej się znaleźliśmy, także no problem! ja nauczyłem sobie z tym radzić, moja praca to był jeden wielki stres...ale zapewne nie chcesz wysłuchiwać moich zwierzeń, zawodowo pewnie dużo się ich nasłuchałaś..
- jak masz ochotę mi się z czegoś zwierzyć, jestem do dyspozycji - Iga uśmiechnęła się - np. dlaczego się tu znalazłeś...
-Jesteś bardzo urocza kiedy się uśmiechasz ,więc mimo tego ,że rzadko zwierzam się komukolwiek odpowiem Ci: Nieco narozrabiałem i wywalili mnie, nie mogłem się znaleźć nigdzie indziej…Nic mnie w Londynie nie trzymało z rodziną też pozostawałem w chłodnych relacjach ale to dłuższa historia, ciekawi mnie natomiast co sprowadza Ciebie, obserwując nasze społeczeństwo odniosłem wrażenie ,że jest duże zapotrzebowanie na psychologów i psychiatrów.
Ja..-inga zawahała się przez sekundę - normalnie, chęć sprawdzenia się w nowej sytuacji. Wyzwanie. Poza pracą nic mnie nie trzymało na Ziemi. Spróbowałam i udało się.
-W nowej sytuacji??-ze zdziwieniem spytał Max,dać się zapuszkować na 200 lat,tylko po to by się sprawdzić niewiarygodne...,a rodzina,przyjaciele może narzeczony?,Wybacz instynkt gliniarza podpowiada mi że było coś jeszcze..ale nie musisz mi tego opowiadać jeżeli nie chcesz
- Rodzice nie żyją, nie jestem bardzo towarzyska, a narzeczony.. szkoda gadać.. no, w każdym razie nie układało się nam, wiesz jak to bywa - dodała lekkim tonem, ale w jej ciele pojawiło się napięcie - Wracamy do środka? Tam jest zdecydowanie cieplej...
-Oczywiście ja wyszedłem tylko na papierosa,wiesz…prawdopodobnie nikt z pozostałych nie rozumie o czym rozmawiamy, możemy gadać swobodnie a ja zapewniam że jestem człowiekiem godnym zaufania mam nadzieje że się o tym przekonasz, cóż to wracamy-powiedział Max wyciągając ramie ku niej-pozwolisz?-zapytał z nadzieją
i przykro mi z powodu rodziców-dodał nieco później-ja straciłem najlepszego przyjaciela... także wiem co to ból po stracie bliskiej osoby
Iga chwyciła jego dłoń i pozwoliła sobie pomóc wejść do statku.
- Przykro z powodu Twojej straty i dziękuję za współczucie - powiedziała - i za rozmowę.
-Nie ma za co mam nadzieje że jeszcze będziemy mieli okazje jeszcze pogadać-trzymaj się!.


Ciekawe co ona ukrywa- pomyślał Max po rozmowie- w sumie chyba każdy coś tutaj ukrywa nie wyłączając mnie…ale co tam może później się dowiem. Następnie udał się z powrotem do ładowni, chyba tam mają się wszyscy zebrać po wykonaniu swych zadań, postanowił łyknąć sobie jeszcze odrobinkę whisky i rozgrzać się paroma prostymi ćwiczeniami, do czasu aż wszyscy się zbiorą.
 

Ostatnio edytowane przez Piter1939 : 09-11-2010 o 17:29. Powód: poprawa
Piter1939 jest offline