Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-11-2010, 16:00   #56
Mike
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Fabio
Fabio dogadał się z Vito i uderzył na melinę. Była tak gówniana jak podejrzewał. Ale miała kablówkę. Więc kto by narzekał, że woda nie była do końca przezroczysta. Przekimał się i rano obudził się pełen energii. Dziś musiał tylko zdobyć prochy, jakoś trzeba wybadać Jacka. A ten wyglądał na niezłego cwaniaka.

Jerycho
Jerycho po raz kolejny próbował się dodzwonić do reszty. Jakoś do tej pory nie miał szczęścia. Może w końcu... Jack nie odpowiada, pozostał Ray i Fabio. Może któryś z nich coś wie.

Ray
Ray tymczasem wmieszany tłum nie wiele mógł zrobić. Do banku musiałby się przekraść, chyba, że… przejdzie pod lub nad kordonem policji. Ale co wtedy?

Irma i Jack
- Jak stoimy z czasem? – wrzasnął Max.
- Tad… tzn. wiesz kto właśnie pakuje towar.
- Dobra zaganiaj ich do kąta.
- Ruszać się ćwoki! Raz, raz!
– banda zakładników potruchtała do kąta.
Wybuchowy Johnny właśnie wypakowywał zabawki z plecaka.
- Słuchajcie gnoje, to są miny typu Claymore. A to jest czujnik zbliżeniowy – pokazywał kolejno jak na wykładzie. – To zaś wykrywacz mikrofal.
Zamontował trzy miny wokoło grupki ludzi w kącie. Cofną się i wcisnął przycisk na pilocie. – Właśnie aktywowałem miny. Wybuchną, gdy ktoś do nich podejdzie lub zacznie dzwonić z komórki w promieniu 50m.
- Do skarbca.

Wybiegli z sali głównej i zamiast do skarbca skierowali się na schody.
- Gdzie idziemy?
- Na dach.
- A skarbiec?
- My już mamy to po co przyszliśmy.
- Weź zostaw tą dupę tutaj, przywiążemy ją do poręczy i nie będzie przeszkadzać. Chyba, że się napaliłeś na nią?
– wybuchowy Johny wyszczerzył zęby w uśmiechu.

Cyrus
Dom, słodki dom. Witaj Liberty City. Stał przez chwilę wypatrując torby. W końcu wypadła na taśmę. Wyglądała jakby ktoś ją przeleciał. Dosłownie. Na boku miała jakąś białawą maź.
Dobra, dosyć tego przestoju. Czas się rozruszać. Ruszył raźno w kierunku wyjścia.
 
Mike jest offline