Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 03-11-2010, 15:21   #51
 
Mike's Avatar
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Jerycho
- Działamy z ramienia Bank of Liberty, przepraszam za nieuwagę - wyjął wizytówkę i podał ja Jerycho. - Oczywiście, że jest taki akapit, niech pan zerknie na stronę siódmą.
Przewracanie kartek jedną ręką wcale nie było trudne. I wcale nie wyglądało dziwnie. Ale w końcu udało się.
- Samochód? - zdziwił się Jerycho, nigdy nie mieli samochodu.
- Zgadza się. On też rzecz jasna wchodzi w skład spadku.
Nigdy nie mieli samochodu... zaraz... w wieku 12 lat miał ostry napad i trafił do szpitala na prawie miesiąc... ale przecież ubezpieczenie pokryło wszystko... chyba...
 
Mike jest offline  
Stary 03-11-2010, 17:36   #52
 
Arvelus's Avatar
 
Reputacja: 1 Arvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputację
-Przepraszam- Jerycho wstał i podszedł do szafki z dokumentami. Już używając dwóch rąk wciągnął pokaźny karton z papierami. Zaczął przeglądać. Takie rzeczy warto było mieć, by w momencie jak ktoś przyjdzie twierdząc, że chce odebrać zaległy czynsz pokazać mu, że już jest zapłacony i odesłać z kwitkiem.

Zaczął szybko cofać się w czasie odkładając papiery na bok i czytając same daty. Ale figa. W tym roku gdy miał wypadek ziała dziura. Cholera.

-Dobra, nie ważne.- Spakował papiery i włożył karton spowrotem.
-Te 50 000 to kwota całkowita pożyczki czy to co zostało do spłacenia?
 
Arvelus jest offline  
Stary 07-11-2010, 02:11   #53
 
pteroslaw's Avatar
 
Reputacja: 1 pteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumny
Fabio upił łyk herbaty, spojrzał na Vito i powiedział:
-Rodzina jest wszystkim. Na reszcie mi tak bardzo nie zależy, nigdy nawet nie byli blisko mojej rodziny. Mam więc do ciebie prośbę, umów mnie na jutro z rodziną. Ja doprowadzę się do porządku, odeśpię te dzisiejsze emocje. Jak uzgodniliśmy kasą się dzielimy. Mamy tylko jeden problem, nie wiem do którego banku oddali te narkotyki. Wiem tylko, że oddali je w sportowej torbie. Zadzwoń do mnie jutro i powiedz gdzie mam się spotkać z rodziną.- Fabio pożegnał się z Vito słowami:
-Dziękuję ci za wszystko przyjacielu.- Po czym wypił resztkę herbaty, zapłacił rachunek i pojechał do bezpiecznego mieszkania, podanego mu przez Vito.
 
pteroslaw jest offline  
Stary 07-11-2010, 10:48   #54
 
Arvelus's Avatar
 
Reputacja: 1 Arvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputację
- To kwota do zapłaty wraz z odsetkami. - odpowiedział Thomson - Całkowita kwota wynosiła 75 tysięcy.

-Rozumiem... Mógłby pan mi to zostawić bym mógł sprawę przemyśleć? Rozumie pan, dosyć trudna sytuacja i samo zachowanie spokoju jest trudne. Albo przed tym by pan jeszcze przedstawił swoją propozycję jak to załatwimy...

- Jak wspominałem to są kopie dla pana. A co do propozycji spłat. Standardowo proponujemy klientom, co miesięczne spłaty po 5 tysięcy. W tym czasie oczywiście musimy naliczać ustawowe odsetki. Może pan tez spłacić całość od razu, ewentualnie w dwóch - trzech ratach. wtedy nie naliczamy odsetek.
- rozumiem, że potrzebuje pan chwili do namysłu, więc umówmy się może na jutro na trzynasta w naszym biurze? Adres jest na wizytówce.


Jerycho przez chwilę milczał. Pięć kafli?! No bez jaj!
-Z całym szacunkiem, ale jeden dzień to jest nic. Potrzebuję czasu aby samemu to przemyśleć, popytać znajomych o zaufanego prawnika i w końcu rozmówić się z samym prawnikiem w momencie kiedy będzie on miał czas. Rozumie pan, że nie mam zamiaru bawić się w takie coś na własną rękę. To są zbyt duże pieniądze, a często się słyszy o ludziach oskubanych do bielizny, bo nie wiedzieli o jakimś kruczku prawnym.
Prosiłbym jednak co najmniej o tydzień. To rozsądna prośba
- Dobrze, tydzień, ale nie dłużej. Jeśli do tego czasu nie dojdziemy do porozumienia, bank zajmie nieruchomość. Jeśli nie ma pan więcej pytań to nie będę panu zabierał czasu.

-W porządku, to do widzenia.- Jerycho uścisnął rękę nieproszonemu gościowi i odprowadził go do drzwi.

"Dobra, czyli jest problem. To jak mnie ciężarówka potrąciła jest najbardziej prawdopodobnym wydatkiem mamusi. Jasna cholera. Szkoda, że nie ma dokumentów. Widać nie chciała bym się dowiedział."

Postanowił jeszcze godzinę posiedzieć w domu, znowu spróbować się dodzwonić do reszty, a potem zależy...
 
Arvelus jest offline  
Stary 07-11-2010, 22:49   #55
 
vvojtas's Avatar
 
Reputacja: 1 vvojtas jest na bardzo dobrej drodzevvojtas jest na bardzo dobrej drodzevvojtas jest na bardzo dobrej drodzevvojtas jest na bardzo dobrej drodzevvojtas jest na bardzo dobrej drodzevvojtas jest na bardzo dobrej drodzevvojtas jest na bardzo dobrej drodzevvojtas jest na bardzo dobrej drodzevvojtas jest na bardzo dobrej drodzevvojtas jest na bardzo dobrej drodze
No świetnie, jeszcze tylko błękitnej gwardii im do szczęścia brakowało. Zwykle w takich sytuacjach znał już na pamięć schemat banku i miał przygotowane co najmniej dwie drogi ucieczki. Teraz musiał liczyć, że właściwi włamywacze odrobili swoje zadanie domowe.

-Trzy miesiące przygotowań i nie przewidzieliście jak szybko mogą zjawić się gliny? Może systemu alarmowego też nie sprawdziliście?- zaszydził.
- Nie przewidzieliśmy ćpuna z dynamitem.
-Czyli gdyby nie ja gliny by się niby nie pokazały? Nie ważne. Macie jakąś drogę ucieczki?
- Mamy, ale kurwa tylko dla nas. Spieprzaj dziadu, i nie przeszkadzaj. Bierzcie kasę ze skarbca.


Przynajmniej istniało jakieś wyjście... Nie ma opcji muszą tamtędy zwiać. Przecież nie wytłumaczy glinom, że jedynie symulował posiadanie bomby, czego wcale nie muszą sprawdzać bo nie ma w środku wartych milion dolców prochów...

-Prędzej wysadzę to wszystko niż pozwolę sobie sprzątnąć całą kasę sprzed nosa!- zagroził.
- Jak chcesz frajerze to bierz kasę, my tu jesteśmy po coś innego.
-Świetnie, więc skoro sobie nie przeszkadzamy to idę z wami!


Włamywacz wyraźnie zawahał się na chwilę, jednak Jack nie zamierzał dać mu czasu do namysłu.
-... Albo bum!-
-Facet, zaczynasz mnie nastrajać do hazardu.- uniósł kałasza wycelowanego w Walkera. Sytuacja ze złej powoli przeradzała się w beznadziejną.
-Zagraj tym gnatem w rosyjską ruletkę, będziesz miał większe szanse!- ręka Jacka momentalnie powędrowała do torby -A tak to strzelasz, bum, wszystko rozjebane- zaśmiał się obłąkańczo.

Nastąpiła jedna z tych przeciągających się chwil ciszy, kiedy nie wiesz czy za moment nie rozerwie się seria debila stojącego przed tobą, kiedy możesz jedynie milczeć i czekać. I żałować, że jednak nie masz tej bomby, by wrazie czego zabrać kretyna ze sobą.

-Chcesz zarobić to sam se kasę zgarniaj, jak nie to bum i po kłopocie. Nie potrzebujemy pieprzonego taliba na karku. Nie wchodzimy sobie w drogę i to wszystko. Kapujesz - zaczął cofać się krok po kroku.
-Oj nie Max, ściągnąłeś gliny teraz pomożesz mi jakoś się z tego wyplątać. I wszyscy wyjdziemy z tego w jednym kawałku.
- Wpierdoliłeś się w nasz napad, sam sobie radź!
-Dobra, dobra... Max ja muszę się stąd wydostać. Robimy tak wy wyciągacie stąd mnie i moją zakładniczkę, połowa szmalu z kas idzie do was. A ty co się tak gapisz-
zwrócił się do jednej z kasjerek - znajdź jakieś dwa ładne nesesery i ładuj forsę-
- Nie potrzebna nam kula u nogi, potem tylko kłopot z zakopywaniem ciała.


W tym momencie z zaplecza dobiegł huk kolejnych eksplozji. Najwyraźniej tamci włamywacze nie musieli udawać że posiadają materiały wybuchowe. Co więcej mieli kogoś, kto wiedział że sejfów nie próbuje się wysadzić pojedynczym ładunkiem. Jack zaczynał coraz bardziej żałować że nie rozegrał tego inaczej. Niestety nie pozostawało mu nic innego jak brnąć w to dalej.

-Sejf stoi otworem- poinformował zamaskowany mężczyzna wyłaniając się z zaplecza. Po czym stanął jak widząc scenę jaka rozgrywała się w głównym holu. -Pająk co ty odpierdalasz?- zapytał w końcu i ruszył w kierunku Jacka.

Pająk? Dawno nikt nie nazywał go w ten sposób... Przyjrzał się uważniej sylwetce włamywacza. Po chwili go olśniło. W sumie gdzie mieliby się spotkać jeśli nie przy okazji kolejnego napadu. Choć wcześniej zdecydowanie inaczej wyobrażał sobie takie spotkanie.

-Wybuchowy Johny? Kopę lat. Cóż... Wparowaliście tu tak nagle i trochę chyba spanikowałem.- uśmiechnął się przepraszająco -Nie przywykłem do roli klienta w trakcie napadu. To co wyciągniecie mnie stąd? Zawsze lepiej mieć potencjalnego partnera do skoku o tej stronie krat.

-Pająk jest spoko Max!- zapewnił pospiesznie pirotechnik -I dobrze mówi, to z nim obrobiliśmy...

-Powiedziałem żadnych imion- warknął tamten -Niech będzie. Ale robisz co ci powiem świrze. Już i tak za wiele czasu na ciebie straciłem.
 
vvojtas jest offline  
Stary 09-11-2010, 16:00   #56
 
Mike's Avatar
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Fabio
Fabio dogadał się z Vito i uderzył na melinę. Była tak gówniana jak podejrzewał. Ale miała kablówkę. Więc kto by narzekał, że woda nie była do końca przezroczysta. Przekimał się i rano obudził się pełen energii. Dziś musiał tylko zdobyć prochy, jakoś trzeba wybadać Jacka. A ten wyglądał na niezłego cwaniaka.

Jerycho
Jerycho po raz kolejny próbował się dodzwonić do reszty. Jakoś do tej pory nie miał szczęścia. Może w końcu... Jack nie odpowiada, pozostał Ray i Fabio. Może któryś z nich coś wie.

Ray
Ray tymczasem wmieszany tłum nie wiele mógł zrobić. Do banku musiałby się przekraść, chyba, że… przejdzie pod lub nad kordonem policji. Ale co wtedy?

Irma i Jack
- Jak stoimy z czasem? – wrzasnął Max.
- Tad… tzn. wiesz kto właśnie pakuje towar.
- Dobra zaganiaj ich do kąta.
- Ruszać się ćwoki! Raz, raz!
– banda zakładników potruchtała do kąta.
Wybuchowy Johnny właśnie wypakowywał zabawki z plecaka.
- Słuchajcie gnoje, to są miny typu Claymore. A to jest czujnik zbliżeniowy – pokazywał kolejno jak na wykładzie. – To zaś wykrywacz mikrofal.
Zamontował trzy miny wokoło grupki ludzi w kącie. Cofną się i wcisnął przycisk na pilocie. – Właśnie aktywowałem miny. Wybuchną, gdy ktoś do nich podejdzie lub zacznie dzwonić z komórki w promieniu 50m.
- Do skarbca.

Wybiegli z sali głównej i zamiast do skarbca skierowali się na schody.
- Gdzie idziemy?
- Na dach.
- A skarbiec?
- My już mamy to po co przyszliśmy.
- Weź zostaw tą dupę tutaj, przywiążemy ją do poręczy i nie będzie przeszkadzać. Chyba, że się napaliłeś na nią?
– wybuchowy Johny wyszczerzył zęby w uśmiechu.

Cyrus
Dom, słodki dom. Witaj Liberty City. Stał przez chwilę wypatrując torby. W końcu wypadła na taśmę. Wyglądała jakby ktoś ją przeleciał. Dosłownie. Na boku miała jakąś białawą maź.
Dobra, dosyć tego przestoju. Czas się rozruszać. Ruszył raźno w kierunku wyjścia.
 
Mike jest offline  
Stary 09-11-2010, 16:15   #57
 
SWAT's Avatar
 
Reputacja: 1 SWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputację
"Aaaah... Nareszcie w domu" - pomyślał Cyrus Parker, żołnierz który wrócił w końcu do swojego rodzinnego miasta. Do Liberty City.
Był cholernie stęskniony za domem, za siostrą, za przyjaciółmi. Za całym tym kurwidołkiem, zwanym Liberty City. Wyciągnął telefon, zadzwonił do kilku znajomych, ale jak na złość żaden nie odbierał.
"Niech ich cholera" - pomyślał. Ale nie mógł im być niczego winien, nie obwieszczał nikomu że przyleci dzisiaj. W ogóle kontakt w wojsku z domem był ograniczony, nawet wtedy kiedy zginęła jego matka i ojciec. W końcu na taśmie z bagażem, pojawił się jego worek żeglarski z jego manatkami. Złapał i ruszył przed halę odpraw, na ulicę, gdzie można było złapać taksówkę.
Wsiadł do pierwszej lepszej. Za kierownicą siedział jakiś gość, facjatą przypominający Irakijczyka. Na patrzył się dość na te mordy przez sześć lat, więc wysiadł. Zdziwiony kierowca popatrzył na to ze zdziwieniem, ale nie zaprotestował. Wsiadł do konkurenta zaparkowanego przed Irakijczykiem. Ten był z pewnością rodowitym Amerykaninem, więc szybko powiedział:
- Na Meadows Hills poproszę.
Kierowca kiwnął głową na znak zrozumienia i tego, że wie gdzie to jest. Ruszyli.
Miasto zmieniło się sporo przez to sześć lat. Wyglądało jak jakaś mozaika. To bogactwo i luksus, gdy przejeżdżał przez centrum, nie pozwalały mu się oderwać od szyby.
- Co, żołnierzu. Dawno domu nie widzieliśmy? - odezwał się kierowca.
- Tak. Sześć lat. - odpowiedział. Reszta trasy minęła na ciszy i podziwianiu miasta. Zastanawiał się, jak bardzo zmieniły się jego slumsy, w których się wychował. Jeszcze nie wiedział, że bardzo. W bardzo negatywny sposób.

Meadows Hills wyglądały jak z obrazka, szybko odnalazł dom siostry. Ładny, piętrowy domek i Cadillakiem na podjeździe. Wszedł na werandę nacisnął kilka razy dzwonek. Po chwili w drzwiach pokazała się jego siostra, która w okrzyku radości rzuciła mu się na szyję. Jego ciało przeszył piorunujący ból, pamiątka z wojny, aż musiał zasyczeć, jak wąż. Siostra, Sara, cofnęła się.
- Co Ci się stało w tym wojsku? - zapytała.
- Nic, nic. Troszkę mnie fosfor poparzył, ale ładnie mnie pozszywali. - odpowiedział. Zwrócił uwagę na dziwne uczesanie siostry. Odsunął jej długie włosy.
- Zapierdole skurwiela! Po prostu zabiję! Gdzie on jest?! - jego głos przeszedł w stanowczy, podniesiony ton. Twarz siostry była sina i opuchnięta.
- Nie wiem. Nie wracał do domu już jakiś czas, ale proszę. Nie rób mu krzywdy.
- Ależ oczywiście, tylko z nim POROZMAWIAM. - powiedział z wyraźną ironią. Siostra spuściła głowę.
- Może wejdziesz? - zapytała.
Wszedł.
Długo rozmawiali, Sara widocznie starała się uspokoić nerwy Parkera. Bez skutecznie. Mimo wszystko dowiedział się gdzie leży jego matka, gdzie przesiaduje szwagier i że jego paczki które wysyłał, leżą w garażu. Zapytał się tylko czy może je tu zostawić jeszcze na jakiś czas. Siostra zgodziła się.
Kolejnym adresem był miejski cmentarz, kolejnym Northwood i biuro szwagra, na koniec wytęskniony dom.
Wizyta na cmentarzu zeszła mu wyjątkowo szybko, powitał rodziców, odmówił jakąś modlitwę za zmarłych, którą często klepał na mszach polowy kapelan. Szybko wrócił do taksówki której kazał czekać i szybko udał się do Northwood. Dobrze wiedział, że Simon w tych godzinach pracuje w biurze, w jednym z wieżowców.
Spotkał go na korytarzu, o dziwo Simon nawet go nie poznał. No cóż, poczuł się podwójnie urażony. Wciągnął go silnym, stanowczym ruchem do toalety i tam zaczął go przemodelowywać, tak jak on robił to jego siostrze. Jeden potężny cios w zaskoczonego Simona, powalił go na podłogę z rozbitym nosem i potłuczoną szczęką. Simon nawet nie myślał wstawać, więc Cyrus podniósł go do pionu. Kolejny cios, kopniak w twarz, ciśnięcie twarzą o umywalkę. Jakiś cywil w drzwiach:
- WYPIERDALAJ! - padł jednoznaczny rozkaz z ust byłego żołnierza.
Młócka po dobrych 15 minutach się skończyła, a pół żywego Simona pozdrowił tylko od Sary i nakazał ją przeprosić, wracać grzecznie do domu i ani razu więcej nie podnosić na nią ręki. Szybko się ulotnił, łapiąc kolejną taksówkę. Ruszył do swojego konta.
Jego dzielnica, mocno się stoczyła. Ale w jednym się nie pomylił. Zmieniła się jak jasna cholera. Bloki pokrywały różnokolorowe graffiti, na klatkach stały małolaty ubrane w dresy i robiące ze siebie nie wiadomo kogo. Wszedł w klatkę, popychając bez ogródek dzieciaka, który zaszedł mu drogę. Młodzian uderzył z impetem w ścianę, upadł i upadł sparaliżowany na podłogę. Resztę jego kumpli sparaliżował strach.
Wchodził powoli po schodach, aż w końcu stanął przed pewnymi drzwiami. O ile pamiętał, mieszkał tam jego znajomy Jerycho. Z nim zawsze było można wyskoczyć na piwo, a nóż zastał go w domu. Obejrzał się, czy nie jest brudny od krwi. Nie chciał robić od razu po powrocie negatywnego wrażenia.
Na szczęście jeansy, bluza z kapturem i kurta moro, a i nawet wojskowe buty był czyste.
Zapukał...
 
__________________
Po prostu być, iść tam gdzie masz iść.
Po prostu być, urzeczywistniać sny.
Po prostu być, żyć tak jak chcesz żyć.
Po prostu być, po prostu być.
SWAT jest offline  
Stary 09-11-2010, 18:39   #58
 
Arvelus's Avatar
 
Reputacja: 1 Arvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputację
Puk puk

Jerycho warknął złorzecząc kogo to diabli niosą. Spojrzał przez wizjer i mina od razu mu zrzedła "O kurwa!"
-Cyrus kurwa!- półwrzasną uradowany Jerycho biorąc przyjaciele w niedźwiedzi uścisk
Cyrus odwzajemnił uścisk poklepując druha po plecach.
- Co tam u Ciebie Jerycho?
-A przesrane na całej linii- machnął ręką-Właź! Chcesz piwa?
- No jasne. Chętnie. W końcu coś normalnego. Co z resztą ekipy? I co tam tak ciężko przesranego?
Jerycho rzucił Cyrusowi zimne piwo które właśnie wyciągnął z lodówki i wzniósł swoje w niemym toaście, gdy ten otwierał
-Narobiliśmy sobie niezłych wrogów. Mamy na pieńku z yakuzą i z kimś jeszcze, do tego teraz bank chce mnie wrobić w jakiś kredyt i potrzeba mi jakiegoś prawnika. Ogólnie kaszana
- Hehe - Cyrus uśmiecha delikatnie, zawsze miał proste poczucie humoru i bierze łyk piwa - Ładna kabała. Prawników to ja niestety nie znam, ale jak będziecie chcieli wypowiedzieć zółtym otwartą wojną, znam pułkownika handlującego lewym, wojskowym sprzętem. Na mnie możecie liczyć. Ile potrzebujesz kasy?
Jerycho zrobił swój "brzydki grymas", który polegał na przymrużeniu oczu, wysunięciu dolnej szczęki i opuszczeniu warg tak, że było widać tylko dolny rząd zębów. To byłą jego "teatralna irytacja".
-50 kafli z groszami, mogę płacić w ratach po 5 kafli, hehe, bardzo śmieszne-Ale broń się przyda, nie wiem jak to się skończy, a mój desert eagle, mimo że bardzo przyzwoity, to jednak mało szybkostrzelny
- Ja dostałem takie cacko z wojska - wyjmuje Sig Sauera P226 X-Five Tactical - No i mam mały żołd, albo... Nie, na to się raczej nie zgodzisz.
Jerycho gwizdną widząc cacuszko... cóż, jego Syrenka też była niczego sobie, a na pewno większa (mam rację? XD)
-Po pierwsze czemu stoimy?
Jerycho odsunął niewielki drewniany stolik, przysunął fotel naprzeciw kanapy i sam się na nim walnął- Po drugie, nie marudź tylko gadaj, wiesz, żem człek szalony
- Wiem, wiem. Pamiętam dobrze jak za gówniarzy kradliśmy radia samochodowe. Możemy znowu coś skroić, coś na większą skalę. Dobrze płacą za samochody... Albo olei to - tutaj usiadł na kanapie - mieszkanko i wprowadź się do mnie. Jak wiesz moja mamuśka i ojciec zginęli w wypadku, siostra się wyprowadziła i mieszka z pożal się Boże mężem. Sporo pokoi jak dla jednego człowieka.
- A... - dodał po chwili - Te gówniarze na dole, za bardzo się panoszą.
-Wiesz stary, bardzo chętnie, od kiedy mamuśka...-Jerycho zacisnął pięści- ...umarła jest tu pusto, a nie należę do tych co się przywiązują do mieszkań, ale nie mam zamiaru poddać się bez walki tylko dla tego, że koleś przyniósł jakiś papierek. Jak się nie da to odpuszczę mieszkanko, nie jest dla mnie warte 50 tysięcy.
A co do akcji... wiesz, trochę zmieniłem nawyki, staram się być w-miarę-porządnym obywatelem i jak robię komuś krzywdę to tylko tym co na to zasługują. Dobra, ale dosyć o mnie. Ileż cię tu nie było? 5 lat?
- 6 długich usłanych gównem lat. Sporo się zmieniło nasze miasteczko. Chociażby te gówniarze na wejściu. Kiedyś takiego czegoś nie było. Były konkretne paczki i konkretne akcje. A widzisz jaką ładną pamiątkę sobie przywiozłem z wojska, patrz - zadziera kark, aby poparzenie było jeszcze bardziej widoczne - Cholerne Irackie psy.
-Cóż... świat schodzi na psy. A na pewno Libertycity. Ale tak było od zawsze. Patrząc w przeszłość ludzie zawsze sądzili, że "wtedy było lepiej". Ważne, że przeżyłeś i możesz tu ze mną pić to piwo- uśmiechnął się wznosząc jeszcze raz puszkę do niemego toastu i upił dużego łyka
Parker odwzajemnił toast.
- Ciekawe jak tam mieszkanie po matce. Czy mi go też nie zabierze komornik. A kręcicie jakąś grybszą akcję z tą Yakuzą, czy po prostu. Problemy?
-Aj... nie uwierzysz Akcja jak z kretyńskiej, niskobudżetowej produkcji wymyślonej po pijaku. Spotkaliśmy się na lotnisku, akurat wracaliśmy. To już wielki przypadek. Potem w podstawionym samochodzie znaleźliśmy... no zgadnij...
- C4?
-Ta, fajnie by było. Mniejsze zamieszanie. Wielgachną paczkę wypełnioną podejrzanie wyglądającym białym proszkiem. Zgadnij, co to mogło być?
- Hera? Niech zgadnę, około pięciu kilogramów?
Mruczy pod nosem: Szkoda że nie morfina...
-Coś w ten deseń. Nie miałem tego w rękach. Dzień później umówiliśmy się na śniadanie by to omówić. Już jesteśmy a tu jakiś żółtek się wprasza do naszego grona i twierdzi, że to jego paczka. Oferuje nam 100 000. Wstępnie się zgadzamy, a potem jeszcze raz wszystko omawiamy w pokoju hotelowym. I nagle bach. Zaczyna się strzelanina. Na pewno nie żółtas. On jeszcze nie wiedział, że mamy trochę inny plan niż by on chciał. Musi to być właściciel paczki, z tym, że nie mamy pojęcia kto to. Z jednej strony ta banda, z drugiej policja... Rozdzieliliśmy się. Ja uciekłem, ale nie wiem co z resztą. Nie odbierają telefonu. Irytująca sprawa
- Świetne początki do zostania uczciwym obywatelem, Jerycho - unosi kciuk w geście O.K - Dobrze że żyjecie, ale spoko. Teraz jest wam o jednego więcej. Muszę sobie skołować cztery kółka, ten komis w okolicy jeszcze stoi? - kończy piwo.
twarz Jerycho stężała
-Wybacz, ale nie powinieneś się w to mieszać... Wystarczy, że na nas poluje pół miasta. Jak zorientują się, że jesteś naszym kumplem i trzymasz z nami będziesz miał takie same problemy jak my
- Stary, i tak wystarczająco dużo razy oszukałem śmierć na wojnie. Na wojnie się trochę wprawiłem w fach, że tak to nazwę. Zresztą, potrzebuję kasy, jak mnie szyli uzależnili mnie od morfiny, a z samego żołdu wystarczy na co najwyżej utrzymanie mieszkania. Zresztą ja się zwijam, gdzie mieszkam wiesz. Muszę przejrzeć stare śmieci. Trzymaj się, w razie problemów wal do mnie jak w dym.
-Skoro tak stawiasz sprawę... Cóż... trza będzie się spotkać ze wszystkimi.
Jerycho dopił swoje piwo i odprowadził Cyrusa do drzwi.
-Wciąż masz ten sam numer co 6 lat temu?
- Nie, na lotnisku kupiłem nowy. Tamten mi zapieprzyła banda arabusów. Inaczej bym częściej dzwonił. Trzymaj - podaje numer.
- To ten komis stoi? Może z odszkodowania starczy mi na starego kombiaka...
-Szczerze to dawno tam nie byłem, ale stary Brown chyba wciąż ciągnie interes. Wybacz stary, nie wiem. Sam musisz sprawdzić...
- Przejdę się, zobaczę nasze osiedle. Trzymaj się stary i pilnuj się.
-Bywaj
Jerycho jeszcze uścisną na pożegnanie kumpla i odczekał aż wyjdzie za płot, po czym zamknął drzwi
Cyrus przeszedł się do mieszkania, a potem na zobaczyć czy komis wciąż stoi...
Półpolak poprawił meble tak jak były i otworzył kolejne piwo. Tak. Jednak dzień nie jest aż taki zły. Zawsze może po prostu zastrzelić dyrektora banku, hehe...
Po wypiciu znów spróbował się dodzwonić do pozostałej dwójki
 
Arvelus jest offline  
Stary 09-11-2010, 19:18   #59
 
JohnyTRS's Avatar
 
Reputacja: 1 JohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputację
"No żesz kurwa" - pomyślał na widok tłumów przy wyjściu na stację metra. Jak na nieszczęście bank znajdował się przy samej stacji, więc głupie gliny prawie zablokowały wyjsćie z podziemia.

- Przepraszam, przepraszam, chcę przejsć - Ray delikatnie przesunął jakąś kobietę awanturującą się z policjantami i blokującą wąskei przejscie ze stacji metra.

Ray nie chciał pakować się w zatarg z policją. W nocy miał aż za dużo przygód ze smerfami. Nagle zadzwonił telefon. Jerycho.

-Słuchaj, jestem pod bankiem, bank jest otoczony przez policję, nie wiem co się dzieje. Byc może w banku jest Jack. Być może jest z nim też Irma. Co? Gdzie jest Fabio? Nie mam pojęcia, roździeliliśmy się jeszcze pod hotelem. No nie ważne. Nie rozłączaj się... - Ray przerwał na chwilkę, żeby podsłuchać ekipę telewizyjną, która rozstawiła się obok niego - Wiesz co, to jest napad. W banku trwa własnie napad, kod 216. Więc mamy problem. Tak, znowu z paczką, a najpewniej z jej możliwym zniknięciem. Nie wiem w jakiej sytuacji jest Jack i Iskierka, nawet nie wiem czy są w tym banku. Ja na razie będę się kręcił w okolicy, pod bank nie da się podejść. Na razie. - rozłączył się.

Wyszedł na środek chodnika i okręcając się wokół własnej osi, szukał jakiegoś punktu charakterystycznego, w okolicy którego mógł zaczekać, jeżeli koś jeszcze z grupy podjedzie pod bank.
 
__________________
Ten użytkownik też ma swoje za uszami.

Ostatnio edytowane przez JohnyTRS : 13-05-2011 o 20:51.
JohnyTRS jest offline  
Stary 12-11-2010, 14:13   #60
 
Arvelus's Avatar
 
Reputacja: 1 Arvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputację
Po rozmowie Jerycho nie czekał. Przebrał się tylko w wygodny strój, aby móc szybko uciekać, tak na wszelki wypadek. Dopasował kaburę na lewym boku do glocka policyjnego.
Bank nie był wcale tak daleko. Jak się pospieszy kwadrans biegu, kondychę miał dobrą. Po drodze zajrzał na przystanek. Za chwilę miał autobus. Poczekał 5 minut i za kolejne 3 był na miejscu.
Rozejrzał się w poszukiwaniu Raya
 
Arvelus jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 22:05.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172