"No żesz kurwa" - pomyślał na widok tłumów przy wyjściu na stację metra. Jak na nieszczęście bank znajdował się przy samej stacji, więc głupie gliny prawie zablokowały wyjsćie z podziemia. - Przepraszam, przepraszam, chcę przejsć - Ray delikatnie przesunął jakąś kobietę awanturującą się z policjantami i blokującą wąskei przejscie ze stacji metra. Ray nie chciał pakować się w zatarg z policją. W nocy miał aż za dużo przygód ze smerfami. Nagle zadzwonił telefon. Jerycho. -Słuchaj, jestem pod bankiem, bank jest otoczony przez policję, nie wiem co się dzieje. Byc może w banku jest Jack. Być może jest z nim też Irma. Co? Gdzie jest Fabio? Nie mam pojęcia, roździeliliśmy się jeszcze pod hotelem. No nie ważne. Nie rozłączaj się... - Ray przerwał na chwilkę, żeby podsłuchać ekipę telewizyjną, która rozstawiła się obok niego - Wiesz co, to jest napad. W banku trwa własnie napad, kod 216. Więc mamy problem. Tak, znowu z paczką, a najpewniej z jej możliwym zniknięciem. Nie wiem w jakiej sytuacji jest Jack i Iskierka, nawet nie wiem czy są w tym banku. Ja na razie będę się kręcił w okolicy, pod bank nie da się podejść. Na razie. - rozłączył się. Wyszedł na środek chodnika i okręcając się wokół własnej osi, szukał jakiegoś punktu charakterystycznego, w okolicy którego mógł zaczekać, jeżeli koś jeszcze z grupy podjedzie pod bank.
__________________ Ten użytkownik też ma swoje za uszami.
Ostatnio edytowane przez JohnyTRS : 13-05-2011 o 20:51.
|